• Sprawdzenie stanu używanego auta przez mobilnego rzeczoznawcę to usługa, która cieszy się w Polsce coraz większą popularnością
  • Weryfikacja stanu używanego samochodu oraz zrobienie dokumentacji fotograficznej kosztuje nawet kilkaset zł, jednak w wielu wypadkach mogą być to dobrze wydane pieniądze
  • Na rynku obok rzetelnych firm działają jednak i takie, które lepiej omijać
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

O dobry samochód używany nie jest łatwo, a jeśli zależy nam na konkretnym modelu, często wybór jest naprawdę skromny. Aby obejrzeć auto, trzeba jechać np. 300 km. Jest jednak rozwiązanie: można skorzystać z firmy, która za opłatą wysyła na miejsce lokalnego rzeczoznawcę, który auto dokładnie ogląda, bada, a potem szybko dostarcza klientowi raport z opisem pojazdu bogato ilustrowany zdjęciami. I rekomendację: warto kupić czy nie warto?

Usługa nie jest tania, ale oszczędzamy czas, paliwo, przede wszystkim jednak redukujemy ryzyko kupna samochodu, który nie jest wart swojej ceny. I wiele firm faktycznie doskonale wywiązuje się z obietnic: bierze pieniądze, wysyła rzeczoznawcę, bada auto. Jednak okazuje się, że nie wszystkie i nie zawsze.

Ogólnopolska sieć ekspertów: każdy by uwierzył!

Firma weryfikacje.com dużo inwestuje w swoją markę. Na swojej stronie internetowej prezentuje znaczki "Laureat konkursu Orły 2020" i "Firma godna zaufania". Na górze swojej strony klient widzi duży baner "Piszą o nas Onet i Auto Świat" (to nadużycie: firma wykupiła jedynie jakiś czas temu reklamę – tekst sponsorowany, który tak też był oznaczony, nigdy nie powstały u nas żadne "pochwalne" artykuły na temat tego przedsięwzięcia). Na facebookowym profilu pojawia się co jakiś czas post sugerujący, że firma działa prężnie: sprawdza samochody i jedne poleca, innych nie rekomenduje. Pod każdym postem komentarze – przygniatająca większość zachęcających do skorzystania z usług firmy. Wnikliwy czytelnik zauważy, że wśród chwalących powtarzają się te same profile.

Weryfikacje.com: dziś zlecenie, dziś… odmowa

Krzesimir Kotowski znalazł w serwisie otomoto ofertę sprzedaży interesującego go samochodu: to Mini Cooper z 2010 r., na zdjęciach wyglądający ładnie, z niewielkim przebiegiem. Jedyny problem to odległość: pan Krzesimir mieszka w Warszawie, samochód zaś można było obejrzeć pod niemiecką granicą. W obie strony wyszłoby jakieś 800 km, a jeszcze ile straconego czasu… Jechać taki kawał po auto "pewniaka" – można, w ciemno jednak nie ma sensu. Od czego są firmy sprawdzające samochody w całej Polsce? Nasz czytelnik znalazł w Internecie stronę weryfikacje.com. Pełen pakiet usług (dojazd na miejsce, szczegółowe sprawdzenie samochodu w tym diagnostyka komputerowa, sprawdzenie przeszłości powypadkowej i m.in. dokumentacja fotograficzna) w grudniu 2021 r. kosztował 399 zł, obecnie w cenniku firmy tę samą usługę można zamówić za 429 zł (tę kwotę widzimy obok przekreślonej ceny 599 zł – taka promocja).

Pan Krzesimir zadzwonił do firmy 9 grudnia o 16:05 – chciał się upewnić, że oględziny samochodu w danym miejscu i czasie będą możliwe. Został poinformowany, jak działa usługa i że w tym przypadku nie ma problemu. O 16:10 poprzez stronę usługodawcy wpłacił pieniądze – 399 zł. 25 minut później dostał mejla, który go – delikatnie mówiąc – zaskoczył.

Firma nie może, ty masz problem

"Cześć Krzesimir, niestety z nagłych losowych przyczyn osobistych specjalista dla danego rejonu nie może zrealizować oględzin pojazdu. Zgodnie z punktem 3.12 regulaminu, który zaakceptowali Państwo podczas zakupu usługi, prosimy o wskazanie innego auta do weryfikacji w ciągu 3 miesięcy."

"Trudno – pomyślał klient. Najwyżej zwrócą mi pieniądze". Próbował jeszcze dopytać, kiedy ewentualnie rzeczoznawcy z weryfikacje.com mogliby obejrzeć samochód, ale nie udało się.

Klient pozostał z opcją: wybrać inne auto lub anulować zlecenie. "W przypadku anulowania zlecenia zostanie przekazana informacja do księgowości w celu rozliczenia w czasie do 14 dni roboczych”.

Jak łatwo się domyślić, klient chciał kupić ten samochód, a nie inny, stwierdził więc, że przyjmie zwrot wpłaconej kwoty, a obejrzeć wypatrzonego Mini Coopera pojadą inni rzeczoznawcy. Tak też się stało: inna firma była o kilkadziesiąt zł droższa, jednak auto zostało błyskawicznie obejrzane, a w skrzynce mejlowej pana Krzesimira znalazł się raport opisujący stan samochodu. Tymczasem pozostała kwestia odzyskania 399 zł od weryfikacje.com.

Weryfikacje.com: pieniądze mamy, ale nie oddamy

Zwrot pieniędzy napotkał niespotykane zazwyczaj trudności. Po 10 tygodniach nasz czytelnik ponowił pytanie o zwrot pieniędzy. Podziałało: dwa dni później na koncie pojawiły się pieniądze, tyle że zamiast 399 zł zwrócono… 49 zł.

Wyjaśnieniem potrącenia klientowi większości zapłaconej kwoty miał być dołączony do mejla fragment regulaminu świadczenia usług: "W przypadku braku możliwości realizacji zlecenia leżących po stronie Usługodawcy, ale będących poza jego kontrolą klient ma prawo anulować zlecenie lub wskazać inny pojazd do sprawdzenia na terenie całej Polski w ciągu 90 dni wysyłając nowy link na adres: logistyka@weryfikacje.com podając w temacie numer zamówienia oraz imię i nazwisko. W przypadku niewskazania innego pojazdu do weryfikacji zlecenie zostanie rozliczone z uwzględnieniem opłat zryczałtowanych".

Trzeba przyznać, że nawet po dokładnym przeczytaniu i zrozumieniu tego fragmentu regulaminu klient nie mógłby się spodziewać takiego załatwienia sprawy (zakładamy cały czas, że mamy do czynienia, jedynie z fatalną obsługą klienta i niedozwoloną klauzulą w umowie). No bo jak to rozumieć? Firma rozumuje (chyba) tak: "Nie możemy zrealizować zlecenia, ale nie mamy na to wpływu, bo naszemu współpracownikowi – rzeczoznawcy działającemu na danym terenie – nie jest po drodze we wskazane miejsce. To, co możemy zrobić? Jeśli chodzi o rozliczenie, to w takim wypadku pobieramy opłatę za dotychczas poniesione koszty. W tym przypadku 350 zł kosztuje nas: przyjęcie zlecenia i zapłaty, telefon do rzeczoznawcy oraz wysłanie klientowi informacji, że usługa nie zostanie zrealizowana". Czy to uczciwe? Osądźcie sami.

Sprytny regulamin świadczenia usług?

Krzesimir Kotowski ma na ten temat jednoznaczną opinię: jest ofiarą, a "regulamin” świadczenia usług w weryfikacje.com (obecnie najwyraźniej zmodyfikowany, ale i tak sporządzony w taki sposób, że według niego firma za nic nie odpowiada) zawiera zapisy niezgodne z prawem.

A co na to prawo? W przypadku niewykonania usługi zamówionej przez konsumenta u przedsiębiorcy klient jest chroniony na takiej samej zasadzie jak przy kupnie towaru i ma prawo do skorzystania z rękojmi lub (ewentualnie) gwarancji. Niewykonanie usługi z powodu leżącej po stronie firmy oznacza pełne prawo klienta do zwrotu całości kwoty – niezwłocznie! Tyle że w praktyce firma może powiedzieć: nie oddamy i co nam zrobisz? Oczywiście jest to łatwa sprawa do wygrania przed każdym sądem, jak również cytowane wyżej zapisy regulaminu świadczenia usług to temat dla UOKiK-u. Tyle że przy kwotach rzędu 400 zł klient w praktyce jest bezradny: za tę kwotę nie znajdzie adwokata czy radcy, który napisałby pozew, powszechne jest też przekonanie, że sprawy sądowe trwają miesiącami, a nawet latami. Dlatego w bardzo wielu sprawach firmy i osoby wyłudzające w sprytny sposób pieniądze są całkowicie bezpieczne i bezkarne.

Podsumujmy:

  • Klient wpłacił firmie 399 zł za sprawdzenie samochodu, wcześniej upewniając się, że usługa jest możliwa.
  • W ciągu pół godziny od wpłaty pieniędzy dostał informację, że usługa nie będzie wykonana i nie wiadomo, kiedy mogłaby być wykonana.
  • Z wpłaconej kwoty zwrócono mu jej ułamek – 49 zł, potrącając ze znanych tylko sobie powodów 350 zł.

Jak to nazwać?

Podając firmie weryfikacje.com wszystkie dane pozwalające ustalić fakty wokół tej konkretnej sprawy, zadaliśmy kilka pytań: Na jakiej podstawie potrącono kwotę 350 zł? Czy potrącenie 7/8 zapłaconej kwoty w przypadku niezrealizowania zlecenia – obojętnie z czyjej winy – faktycznie wynika z Państwa kosztów? Jak zapisy regulaminu Państwa usługi mają się do przepisów Kodeksu Cywilnego mówiących o rękojmi obejmującej wykonanie usługi na rzecz konsumenta? Czy jest to jednostkowy przypadek, czy też model biznesowy Państwa działalności?

Najwyraźniej firmie nie zależy jednak na wyjaśnieniu sprawy, bo odpowiedź przyszła dość szybko, jednak nie zawiera ona odpowiedzi na zadane pytania:

"Witam, mamy pełne prawo do dokonania potrącenia wynagrodzenia za faktycznie wykonane czynności na rzecz klienta. Jeśli klient czuję się pokrzywdzony przez naszą firmę, to zasadne jest zgłoszenie się do właściwych instytucji takich jak Rzecznik Praw Konsumenta lub UOKiK. Osobiście nie znam tej sprawy, możliwe, że klient zgłosił się już do odpowiednich instytucji, ale sprawa została rozstrzygnięta zgodnie z obowiązującym prawem, czyli nie tak, jak życzyłby sobie klient."