Najbardziej odczuwalnym i widocznym skutkiem wejścia Polski do Unii Europejskiej w maju 2004 r. była prawdziwa rewolucja na krajowym rynku motoryzacyjnym. Pełne otwarcie granic i likwidacja barier, ograniczających napływ używanych samochodów z zagranicy, spowodowały run rodaków po auta do Europy Zachodniej. Jeśli od stycznia do kwietnia 2004 r. Polacy sprowadzili z zagranicy jedynie nieco ponad 16 tys. samochodów używanych, to w całym tym roku ich liczba przekroczyła 800 tys. sztuk. W latach 2005-2006 prywatny import znowu przekraczał rocznie poziom ośmiuset tysięcy aut, przy czym rekordowy był rok 2005. Wtedy do Polski trafiło ponad 870 tys. aut. Dzięki tej podaży znacząco spadły ceny aut z drugiej ręki. Samochód stał się dostępny także dla tych, którzy dotąd nie mogli nawet marzyć o własnych czterech kółkach. Skorzystał na tym nie tylko Kowalski, ale również ogromna rzesza drobnych przedsiębiorców. Dzięki temu mogli oni utrzymać i rozwijać swój rodzinny biznes. - Mamy ogromny wybór. Są samochody od tysiąca zł do pół miliona. To największa zaleta Unii - mówi Adam Pietkiewicz, prezes Polskiej Grupy Dealerów.

Serwisowy boom

Dzięki masowemu importowi prywatnemu tysiące ludzi znalazło pracę w warsztatach naprawczych. Przyczyniło się to do ograniczenia bezrobocia w kraju. - Mimo szybkiego wzrostu liczby samochodów, ciągle jesteśmy jednak nieco w tyle za innymi krajami. U nas na jeden samochód przypada około trzech osób, a np. w Hiszpanii dwie osoby. Należy zatem spodziewać się dalszego wzrostu parku samochodowego. I jest to dobra prognoza dla rozwoju działalności serwisowej - twierdzi Rafał Krawczyk, menedżer z grupy motoryzacyjnej w PricewaterhouseCoopers.

Pojawiła się koniunktura na rynku części zamiennych. Jednym z jej największych efektów są giełdowe debiuty trzech potentatów na rynku części i usług serwisowych - JC Auto, Inter Cars oraz Fota. Oni też zaczynają dyktować na rynku warunki i konsolidować branżę.

Lament dealerów

Boom na samochody używane ma także swoje negatywne strony. Wiele sprowadzonych z zagranicy używanych aut jest w fatalnym stanie technicznym. Dymią, klekocą, zagrażając bezpieczeństwu na drodze i szybko zapełniając złomowiska. Cierpi środowisko naturalne. Nie bez pewnej dozy słuszności oficjalni dystrybutorzy mówią, że masowy prywatny import (obok boomu na rynku nieruchomości) jest jednym z głównych winowajców zapaści na rynku sprzedaży nowych aut. Jeszcze w pierwszym roku naszego członkostwa w UE sprzedaż nowych samochodów osobowych wyniosła 318 tys. W kolejnych dwóch latach nie mogła już przekroczyć magicznej bariery 240 tys. sztuk. Trzeba jednak podkreślić, że spadek ten objął głównie klientów indywidualnych. - Nowe możliwości biznesowe dla polskich firm, wzrost gospodarczy i dotacje unijne powodują, że firmy kupują coraz więcej samochodów - twierdzi szef PGD.

Strachy na Lachy

Warto też przypomnieć, że przed wejściem Polski do UE salony samochodowe przeżywały prawdziwy boom. Jedną z przyczyn była obawa o nagły i dramatyczny wzrost cen nowych samochodów. Tragedii nie było, choć po 1 maja 2004 r. ceny nowych samochodów (mierzone w euro) wzrosły, według ekspertów, o kilkanaście procent. Szybciej drożały przy tym samochody postrzegane jako luksusowe. - Można stwierdzić, że obecnie zrównały się poziomem z cenami europejskimi - mówi Rafał Krawczyk.

Jego zdaniem, wzrost tych cen nie był jednak bardzo odczuwalny ze względu na umacnianie się wartości złotówki wobec euro. Na pociechę mamy jeszcze jedną rzecz - oprocentowanie kredytów w złotych spadło do najniższego poziomu w historii.

Na własnej skórze kierowcy odczuli natomiast wzrost cen paliw, choć nie miał on nic wspólnego z wejściem Polski do UE. - Wahania cen paliw w Polsce były w większości przypadków skorelowane z trendami cenowymi na rynkach światowych - podkreśla ekspert PWC.

Trybunał na odsiecz

Akcesja przyniosła też prawdziwą burzę w motopodatkach. Szczególne emocje wzbudził podatek akcyzowy. Na nowe samochody sprzedawane w Polsce obowiązywały do niedawna dwie stawki: 3,1% dla samochodów o pojemności silnika do 2 l oraz 13,6% dla samochodów z silnikiem 2 l i więcej. W przypadku samochodów używanych stawka ta dochodziła do 65%. Coraz liczniejsze były głosy kwestionujące zasadność tego rozwiązania na gruncie prawa europejskiego. Doprowadziło to w grudniu ub.r. do zrównania stawek obu podatków. To jednak nie wszystko. Podatnicy niemal od przyłączenia Polski do krajów starej piętnastki twierdzili, że osobom, które zapłaciły wyższe stawki akcyzy, należy się zwrot zapłaconego podatku. Sprawa trafiła w końcu do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Ten w styczniu tego roku orzekł, że podatnicy będą mogli odzyskać część akcyzy za sprowadzane z Unii Europejskiej samochody. Chodzi o różnicę między stawkami akcyzy na samochody nowe i używane.

I jeszcze jedna sprawa: co najmniej od roku 2005 poważnie dyskutuje się o zastąpieniu akcyzy tzw. podatkiem ekologicznym, którego wysokość zależałaby od pojemności silnika i normy emisji spalin. Ekologiczne rozwiązanie kwestii akcyzy jest promowane przez Unię. Chociaż Polska nie ma obowiązku wprowadzenia podobnego rozwiązania, to koncepcja podatku ekologicznego ciągle budzi zainteresowanie i myślę, że będą podejmowane kolejne próby zastąpienia takim podatkiem akcyzy na samochody - mówi Rafał Krawczyk.

Wielomarkowe salony i konsolidacja

Kolejna rewolucja, jaką przyniosło wstąpienie Polski do UE, to pojawienie się w naszym kraju salonów wielomarkowych. Wbrew oczekiwaniom, zakres tego zjawiska jest na razie mniejszy, niż oczekiwano. Samochodów nie zaczęto sprzedawać jak pralki czy lodówki, np.w supermarketach. Utworzony kilka lat temu wielomarkowy salon w warszawskiej galerii handlowej Blue City stosunkowo szybko zbankrutował. Są jednak przykłady świadczące o tym, że salony wielomarkowe mogą zyskać uznanie w Polsce, jak choćby kolejne nowe salony należące do PGD. - Dobry start naszych nowych wielomarkowych salonów utwierdza nas w przekonaniu, że jesteśmy na dobrej drodze - przekonuje prezes Pietkiewicz.

PGD nie jest wyjątkiem. Salonów minimum dwumarkowych jest w Polsce coraz więcej. Niektóre firmy uczyniły ze współpracy z dealerami innych marek strategię rozwoju firmy. Tak jest choćby w przypadku koreańskiej firmy SsangYong, której większość salonów powstaje przy już działających salonach innych marek. - Można też zauważyć początki konsolidacji rynku dealerskiego. Więksi dealerzy będą mieli większą siłę w negocjacjach z producentami, co z pewnością pozwoli im na tańsze zakupy i w efekcie niższe ceny dla nabywców - mówi ekspert PWC.

Zagłębie produkcyjne

Otwarcie rynków po wejściu Polski do Unii Europejskiej zachęciło obecnych w Polsce producentów samochodów do zwiększenia produkcji, głownie eksportowej. - Wzrosła zresztą nie tylko produkcja samochodów, ale także części i komponentów samochodowych. W tym zakresie wejście do Unii było bardzo udane i znaczące dla naszej gospodarki. Eksport polskiego przemysłu motoryzacyjnego w roku 2006 wyniósł ok. 15 mld euro - podkreśla Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacji.

Wyzwania na przyszłość

Jaki jest bilans wejścia Polski do UE? Chyba jeszcze za wcześnie na pełne oceny. Obraz maluje się raczej w jasnych barwach. W wielu dziedzinach pozostało jednak jeszcze sporo do zrobienia, by spełnić unijne standardy. Nadal nierozwiązane pozostają sugerowane przez Unię, ale budzące skrajne emocje: zastąpienie podatku akcyzowego opłatą ekologiczną, zliberalizowanie przepisów dotyczących odliczania VAT od samochodów osobowych czy podniesienie poziomu ochrony środowiska w związku z organizacją systemu recyklingu wycofanych z użycia pojazdów. I tylko od nas zależy, jak potraktujemy te wyzwania: jako zagrożenie czy kolejną szansę.