Zgodnie z informacjami przekazanymi PAP przez asp. Aleksander Frens z wrocławskiej policji, do wypadku doszło około godziny 21:00. Piętrowy autokar wycieczkowy zderzył się z autem osobowym na wrocławskim rondzie Reagana. Następnie autokar wpadł do przejścia podziemnego.
Niestety betonowa krawędź stropu przejścia trafiła prosto w kabinę kierowcy, zakleszczając go. Służby ratownicze zmuszone były do rozcięcia autokaru, co zajęło cenny czas. Kierowca mimo reanimacji zmarł w wyniku poniesionych obrażeń. Do szpitala trafiło także dwoje pasażerów autokaru, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
"Za cud należy uznać brak innych ofiar śmiertelnych"
Jak się okazuje, kierowca autokaru był także pracownikiem wrocławskiego MPK. W sprawie swoje oświadczenie wystosował Krzysztof Balawejdera, prezes spółki. Wyczytać możemy z niego, że prowadzący autokar był jednocześnie etatowym pracownikiem MPK od 2018 r. W dniu wypadku pracował od godziny 5:48 do 14:21 na linii 128, a następnie przesiadł się w autokar wycieczkowy. W związku z wypadkiem, do 27 listopada br. każdy kierujący w firmie będzie musiał złożyć oświadczenie w sprawie dodatkowego zatrudnienia. Jak tłumaczy prezes Balawejder: "Nie mogę przemilczeć faktów, które były zagrożeniem dla życia i zdrowia wielu osób. [...] Mam nadzieję, że powyższa akcja potwierdzi, że MPK zatrudnia ludzi odpowiedzialnych i godnych zaufania, którzy przestrzegają norm określonych w ustawie o czasie pracy kierowców. Wobec osób, które złożą oświadczenia niezgodne z prawdą, będą wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne. Apeluję do innych przewoźników i właścicieli firm transportowych, by podobnie jak MPK sprawdzali, czy zatrudniany przez nich pracownik jest wypoczęty i czy nie pracował tego samego dnia dla innego przewoźnika". Ponadto prezes obiecał spotkanie z WITD w celu złożenia wniosku o przeprowadzenie kontroli czasu pracy kierowców u wszystkich wrocławskich przewoźników.