- Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim rozpatrzył wniosek o list żelazny dla Sebastiana M
- List żelazny to dokument, który przyrzeka oskarżonemu pozostanie na wolności do czasu prawomocnego zakończenia procedury karnej
- Podejrzany znajduje się na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie toczy się procedura jego ekstradycji
List żelazny został złożony przez obrońcę Sebastiana M. To specjalny dokument, który przyrzeka oskarżonemu pozostanie na wolności, do czasu prawomocnego zakończenia procedury karnej, a oskarżony zobowiązuje się odpowiadać z tzw. wolnej stopy.
Sąd po rozpatrzeniu wniosku zdecydował się odmówić wydania listu żelaznego. Jak wskazał sędzia, list żelazny może być wydany na wniosek prokuratora lub przy braku jego sprzeciwu. Tu jednak prokurator był przeciwny wydaniu dokumentu. Ponadto sąd podał również, że za taką decyzją przemawia fakt, że podejrzany przebywa na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a tam toczy się procedura zmierzająca do jego ekstradycji.
- Przeczytaj także: Znak ryby na samochodzie. Czy wiesz, co oznacza ta naklejka?
Wypadek na A1. Nie ma gwarancji, że Sebastian M. spełni wymogi listu żelaznego
Obawy wzbudziło także dotychczasowe działanie Sebastiana M., które wskazuje, że specjalnie opuścił terytorium Polski, by znaleźć się w kraju, zapewniającym azyl i ochronę przed służbami.
Prokurator Mirosław Wróbel powiedział, że sąd innej decyzji nie mógł podjąć w związku ze sprzeciwem prokuratury, a także z procesem ekstradycji, która wyklucza przyznanie listu żelaznego. Prokuratura jest od początku przeciwna wydaniu takiego dokumentu podejrzanemu, bowiem nie ma żadnej gwarancji, że spełni on jego wymogi.
- Przeczytaj także: Nowy Volkswagen Passat B9. Są polskie ceny. Nieźle jak na tak duże auto
Wypadek na A1. Obrońca Sebastiana M. idzie do sądu
Obrońca Sebastiana M. jednak się nie poddaje i zapowiedział, że złoży zażalenie na orzeczenie do Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Nie zgadza się on z taką interpretacją sądu i uważa, że podane przez sąd argumenty nie są przeszkodą, by list żelazny wydać.
Mecenas Tiutiunik nie ma kontaktu z podejrzanym od momentu zatrzymania do w Dubaju, a wiedzę, na jakim etapie jest proces ekstradycyjny, ma tylko Ministerstwo Sprawiedliwości.
Powiedział on także, że na dokonanie ekstradycji ZEA ma 60 dni od daty zatrzymania i ten termin mija z początkiem grudnia.
"Scenariusze są dwa. Jeden taki, że strona Zjednoczonych Emiratów Arabskich uwzględni wniosek strony polskiej. Ekstradycja zostanie więc zrealizowana, podejrzany pojawi się w Polsce i będzie obowiązywać decyzja o jego tymczasowym aresztowaniu. Drugi scenariusz jest taki, że strona arabska w przewidzianym terminie nie podejmuje decyzji, czyli nie przekazuje mojego klienta stronie polskiej. To postępowanie w tym zakresie wtedy się kończy i z upływem 60 dni od daty zatrzymania w Dubaju teoretycznie jest on wolnym człowiekiem w ZEA" – powiedział.
Sebastian M nie chce poddać się ekstradycji i podał trzy powody: społeczny hejt związany z jego osobą, osobiste zaangażowanie Zbigniewa Ziobry w sprawę, a także "podporządkowanie sądów czynnikowi politycznemu".
- Przeczytaj także: Jeździłem nową Toyotą C-HR. Już wiem, jaka jest i ile kosztuje w Polsce
Wypadek na A1. Wypadek przy 253 km/h
Wypadek, o którym mowa miał miejsce 16 września na autostradzie A1 w Sierosławiu, gdzie BMW uderzyło w Kię, która stanęła w płomieniach. W aucie zginęli rodzice i ich 5-letni syn. Sprawca prawdopodobnie poruszał się ponad 300 km/h, a w momencie uderzenia na liczniku miał 253 km/h. Sebastian M. ma postawiony zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku, choć został złożony do prokuratury wniosek o zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo z zamiarem ewentualnym.