Niskie mandaty za wykroczenia drogowe przejdą do historii już pod koniec tego roku. Oczywiście, pod warunkiem, że rewolucyjny projekt nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym zostanie przegłosowany w Sejmie i Senacie, a na koniec uzyska aprobatę prezydenta. Gdy tak się stanie, maksymalna grzywna za wykroczenia drogowe osiągnie pułap 30 tys. zł, a mandaty wzrosną nawet do 6 tys. zł. Dokładny zakres zmian opisaliśmy pod koniec lipca.

"TAK" dla surowszych kar

Pomysł zaostrzenia kursu wobec piratów drogowych jest popierany przez społeczeństwo. Wiemy to dzięki sondażowi przeprowadzonemu przez Instytut Badań Pollster na zlecenie “Super Expressu”. Wyniki badań nie pozostawiają złudzeń – chcemy poprawy bezpieczeństwa na drogach nawet kosztem wyższych mandatów. Na pytanie "Czy mandaty za przekroczenie prędkości powinny być wyższe?" twierdząco odpowiedziało 60 proc. respondentów. Status quo chce utrzymać 27 proc. badanych, a tylko 7 proc. domaga się obniżenia kwot w taryfikatorze (6 proc. udzieliło odpowiedzi "nie wiem").

Na obniżki nie ma jednak co liczyć – resort infrastruktury zapowiedział drastyczne podwyżki. I słusznie, bo taryfikator mandatów w obecnej formie osiągnął już... pełnoletność! Po nowelizacji zmieni się nie do poznania, policjanci będą mogli bowiem ukarać kierowcę mandatem w wysokości nawet 6 tys. zł. Przykładowa zmiana to minimalna kara w wysokości 1,5 tys. zł za przekroczenie prędkości o 30 km/h (uwaga: zarówno w terenie zabudowanym, jak i poza nim!).

Dojrzałe podejście społeczeństwa

Prawie połowa ankietowanych (49 proc.) wierzy, że surowsze kary przyczynią się do poprawy bezpieczeństwa na drogach. 40 proc. ankietowanych uważa zaś, że nowe stawki mandatów nic zmienią, a tylko 11 proc. nie ma w tej sprawie zdania. W badaniu Pollstera zrealizowanym w dniach 30 lipca – 2 sierpnia wzięło udział 1049 dorosłych Polaków.

"Trzeba ludziom pogratulować, bo można by oczekiwać oporu, niechęci, a pokorne przyjęcie, że mandaty powinny być wyższe, jest dowodem dojrzałości obywatelskiej i dojrzałości kierowców, bo przecież większość z nas jeździ" – ocenił w rozmowie z "SE" prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny. "Mandat musi być pogróżką, która powoduje, że kierowcy jeżdżą ostrożniej" – podsumował.