Do nich Opel adresuje swoje dotychczasowe modele jak Astra czy Omega. Ale takie zachowania nie są wieczne. Nawet najbardziej stateczny ojciec rodziny chce czasem odmiany. Dlatego powstał Speedster. Teraz firma dostrzega także osoby, które nie chcą się podporządkować - stąd niekonwencjonalny Frogster.No dobrze, ale skąd ta nazwa (frog to po angielsku żaba)? Gdy powstawały pierwsze modele z gliny, pojazd oficjalnie nazywano Youngster (young - młody). Nazwa Frogster wzięła się od barwy lakieru, którym zostały pokryte pierwsze prototypy. Ostatecznie firma miała już kiedyś w programie "żabkę" (model Laubfrosch z 1924 r.), więc można nawet mówić o tradycji! Poza tym pokoleniu hip-hopu, które ciągle wysyła SMS-y, korzysta z sieci, zgrywa muzykę na odtwarzacze MP3, cały czas czatuje, ten kolor z pewnością bardzo się spodoba. Oni też od czasu do czasu interesują się motoryzacją i Frogster powstał z myślą o nich. Opel nastawia się na młodzież.Równie dobrze samochód mógłby się nazywać Agilster - technicznie autko bazuje na mikrovanie Agili. Bardzo praktyczne nadwozie małego Opla zostało mocno przekształcone w odważny "żabomobil" - auto dla dzieci, które tornister zamieniły dopiero co na prawo jazdy. Projektanci Frogstera - Stefan Arndt i Frank Leopold (obaj 38-letni) do ostatniej chwili przed prezentacją modelu uczestniczyli w pracach przygotowawczych. Rzecz działa się w Turynie, w studiach Bertone. "Generacja Golfa to już przeszłość. Teraz czas na generację PlayStation - mówią obaj panowie. - To ludzie przyzwyczajeni, by na ekranie komputera samodzielnie skompletować auto, którym pojadą w przyszłym wirtualnym wyścigu. W realnym świecie musi być podobnie. Każdy będzie miał możliwość skomponowania bardzo indywidualnego samochodu". Do takiego pojazdu można zaprosić znajomych i zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, jak np. deski surfingowe oraz to wszystko, czym teraz bawi się świat.Na tym nie koniec innowacyjności. Najciekawsze rozwiązania znajdują się na desce rozdzielczej. Jej częścią jest wyjmowany komputer PDA (Personal Digital Assistant). Jeśli pasażerowie nie chcą rozstać się z muzyką z pliku MP3 po wyjściu z auta, komputer zabierają ze sobą. Urządzenie służy także jako kluczyk, a włożone w gniazdo w desce rozdzielczej - jako wyświetlacz do radia, klimatyzacji itd. Frogster jest autem otwartym (dosłownie i w przenośni). Boczne szyby, gwałtownie schodzące ku tyłowi podkreślają jego dynamikę. Auto nie ma dachu. O materiałowym "namiocie" inżynierowie dopiero myślą. Zresztą Frogster nie jest przewidziany dla starszych panów z brzuszkami. Tu trzeba być twardym. Wnętrze auta może wiele znieść. Zamiast dywaników zastosowano gumowe wkładki, siedzenia wykonano z czerwonego, pikowanego materiału łatwego do utrzymania w czystości. Siedzenia zostały wyposażone w uchwyty, aby pasażerowie mogli, gdy najdzie ich ochota, wstać. Ale najlepszym patentem we Frogsterze jest roleta umożliwiająca przekształcenie go w auto 4-osobowe lub w praktycznego pikapa. Może być zwinięta (auto przygotowane do parkowania) lub rozłożona. Srebrna roleta zamyka Frogstera na linii okien jak szafkę na dokumenty. Ponieważ tylne fotele można łatwo chować pod podłogą, mamy wiele możliowści zaaranżowania wnętrza. No dobrze, ale po co te małe drzwiczki z boku? Dla kota? Aż ciężko w to uwierzyć, ale konstruktorzy wymyślili, że właśnie tamtędy będzie wkładana... torba golfowa. "Dzięki rolecie mamy zawsze ze sobą garaż, w którym można coś schować" - mówi Leopold. Dokładnie tak jak u ślimaków. Biorąc pod uwagę, że do napędu posłużył litrowy, trzycylindrowy silniczek znany z Agili i Corsy, auto można by było nazwać także "ślimaksterem"...
Żaba na każdą pogodę
Najpierw ludzie dorastają, żenią się, znajdują pracę, potem rodzą im się dzieci. Wszystko według planu.