- Obecnie można stracić prawo jazdy za przekroczenie dopuszczalnej prędkości albo za przewożenie pojazdem zbyt dużej liczby pasażerów
- Starosta zatrzymuje prawo jazdy na podstawie decyzji administracyjnej nawet w sytuacji, gdy obwiniony nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu
- W praktyce nie ma procedury odwoławczej: w każdym przypadku sąd wyda prawomocny wyrok dopiero po odbyciu kary przez obwinionego
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
O tym, że procedura jest wadliwa, mówiono wielokrotnie. Zmiany przepisów domagali się posłowie, na ich wątpliwą zgodność z konstytucją wskazywało wielu prawników. Nie chodzi przy tym o to, że kara zatrzymania prawa jazdy na trzy miesiące za drastyczne przekroczenie prędkości jest zbyt surowa, tylko o to, że w niektórych wypadkach została ona nałożona niesłusznie, a obwinionym – w praktyce – odmówiono prawa do sprawiedliwego sądu. Przepisy, które pozwalały na zatrzymywanie praw jazdy w trybie administracyjnym, zawarto w Ustawie o kierujących pojazdami:
"Art. 102. 1. Starosta wydaje decyzję administracyjną o zatrzymaniu prawa jazdy lub pozwolenia na kierowanie tramwajem, w przypadku gdy:
(...)
4) kierujący pojazdem przekroczył dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym;
5) kierujący pojazdem silnikowym przewozi osoby w liczbie przekraczającej liczbę miejsc określoną w dowodzie rejestracyjnym (pozwoleniu czasowym) lub wynikającą z konstrukcyjnego przeznaczenia pojazdu niepodlegającego rejestracji (...)"
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Co jest złego w zakwestionowanych przepisach?
Wniosek o zbadanie sprawy przez TK złożył Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego. W uzasadnieniu wniosku czytamy:
I dalej:
W praktyce: policjantom zdarzają się błędy. Błędna jest też – co do zasady – procedura, w której nie bierze się pod uwagę (na korzyść kierowcy) dopuszczalnego błędu pomiarowego urządzenia. Przykład: jeśli ze wskazania miernika prędkości wynika, iż doszło do przekroczenia prędkości o 51 km/h, policjant musi poinformować o tym starostę, a ten ma obowiązek zatrzymać prawo jazdy kierowcy. Tymczasem miernik ma dopuszczalny błąd pomiaru – plus/minus 3 km/h, powyżej 100 km/h jest to plus/minus 3 proc. Przy wskazaniu na poziomie "za szybko o 51 km/h" realne przekroczenie prędkości to – być może – "zaledwie" 48 km/h.
- Czytaj także: Przekraczasz prędkość o 51 km/h – tracisz prawo jazdy! Posłowie chcą korekty przepisów
Co gorsza, może się zdarzyć, że policjant zmierzy prędkość całkiem innego obiektu, a ukarany kierowca czuje się niewinny i (być może) jest niewinny. To jednak w praktyce bez znaczenia: kierowca traci prawo jazdy na trzy miesiące nawet w sytuacji, gdy kwestionuje pomiar i odmawia przyjęcia mandatu. Może odmówić przyjęcia mandatu, ale to nie powstrzyma starosty od zatrzymania prawa jazdy. Zostanie ukarany nawet w sytuacji, gdy nie dojdzie do ukarania przez sąd (czy to z powodu uniewinnienia, czy też przedawnienia). Co ważne – jak w swoim stanowisku zauważył Rzecznik Praw Obywatelskich – w praktyce rola starosty jest czysto techniczna. To policjant, bez jakiejkolwiek kontroli, decyduje o zatrzymaniu prawa jazdy na trzy miesiące.
Przepisy o zabieraniu praw jazdy niezgodne z konstytucją
13 grudnia 2022 trybunał orzekł, że kwestionowane przepisy nie są zgodne z konstytucją (czekamy na uzasadnienie).
Pytanie też, co z kierowcami, którzy właśnie utracili prawa jazdy? Co z odszkodowaniami dla niesłusznie ukaranych?