Taki przypadek spotkał jednego z naszych czytelników, który kilka tygodni temu nabył używanego Forda Focusa. Duże było jego zdziwienie, gdy z kompletem dokumentów udał się do wydziału komunikacji. Urzędnik poprosił go o przedstawienie umowy sprzedaży zawartej pomiędzy dotychczasowym posiadaczem auta, a osobą, od której ów właściciel nabył ten pojazd.

Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby w dowodzie rejestracyjnym nie widniało jego nazwisko. Zdarza się, że nabywca samochodu nie rejestruje auta tylko postanawia go odsprzedać innej osobie. W taki sposób samochód może przechodzić przez ręce kilku kolejnych właścicieli. Osoba rejestrująca taki pojazd zobowiązana jest przedstawić w urzędzie komunikacji oryginały wszystkich umów kupna sprzedaży zawartych przez poprzednich właścicieli. Bierzemy tu pod uwagę okres liczony od daty ostatniej rejestracji, zaczynając od umowy zawartej przez osobę, której nazwisko widnieje w dowodzie rejestracyjnym, kończąc na ostatnim dokumencie z danymi aktualnego właściciela.

W przypadku naszego czytelnika taka sytuacja nie miała miejsca. Nazwisko poprzedniego właściciela widniało w dowodzie rejestracyjnym samochodu. Trudno więc wyjaśnić czym kierował się ów urzędnik żądając od niego poprzednich umów. Jak się dowiedzieliśmy nie jest to przypadek odosobniony, choć na pewno nie dotyczy większości wydziałów komunikacji.

Takie praktyki mogą wynikać z niekompetencji pracowników starostw bądź też z bałaganu panującego w urzędach. Dotyczy to szczególnie takich przypadków, kiedy  poprzednia rejestracja dokonywana była w innym województwie. Trzeba wziąć też pod uwagę inne przyczyny. Zawsze mogą się pojawić wątpliwości dotyczące wiarygodności poprzednich transakcji, które wyszły na światło dziennie przy okazji kolejnej rejestracji lub błędów formalnych, które umknęły wcześniej urzędnikom.

Zanim jednak zaczniesz wydzwaniać do ostatniego właściciela auta z prośbą o dostarczenie poprzednich umów sprzedaży, zażądaj od urzędnika wydania decyzji odmawiającej rejestracji auta wraz ze wskazaniem podstawy prawnej. W takich sytuacjach urzędnik zastanowi się dwa razy zanim odprawi cię z kwitkiem.

Znamienny jest też fakt, że od osób rejestrujących w Polsce samochody sprowadzone z zagranicy nikt nie żąda przedstawienia poprzednich umów. Co więcej, często i ta ostatnia transakcja, której stroną jest nowy polski właściciel budzi spore wątpliwości. Najczęściej wygląda to tak, że to handlarz sprowadza auto do kraju, a potem gdy już znajdzie nabywcę, spisuje umowę między nim a poprzednim, zagranicznym właścicielem samochodu. Stroną umowy są więc osoby, które nie widziały się nigdy na oczy. To jednak nie przeszkadza urzędnikom wydziału komunikacji i nie palą się do weryfikacji tego rodzaju transakcji. Dużo łatwiej jest żądać od kierowców dokumenty, do których sami powinni mieć wgląd.

sibi