• Kierowca prawidłowo zachowuje się na przejściu, a następnie zostaje zrugany przez policjanta
  • Od początku argumenty stróża prawa są bezpodstawne, ale straszy on kierującego
  • Jedno z zachowań kierowcy mogłoby budzić kontrowersje, jednak do złamania przepisów nie doszło

Kierowca omijający z prawej strony inny samochód nie jest niczym dziwnym. Taki manewr wykonał kierowca w Lublinie, ale na jego nieszczęście policjant, który to widział, chciał udowodnić, że jest mądrzejszy. Cała sytuacja nagrała się na kamerze.

Kierowca został zatrzymany, za prawidłową postawę

Autor nagrania jechał za Kią Vengą, która zasygnalizowała skręt w lewo i zatrzymała się kilka metrów przed przejściem, by przepuścić samochody jadące z naprzeciwka. Nagrywający widząc, że ma wystarczająco dużo miejsca z prawej strony, podejmuje decyzję, by ominąć skręcający samochód. Kilka metrów później zatrzymuje się, by przepuścić osoby, chcące przejść przez przejście dla pieszych.

Po chwili kierowca Kii zaczyna trąbić, a na filmie słychać osobę, która niezbyt miłym tonem pyta "umiesz pan jeździć, czy nie?". Po krótkiej wymianie zdań okazuje się, że z nagrywającym rozmawia policjant, a Kia Venga jest nieoznakowanym radiowozem. Funkcjonariusz poinformował kierowcę, że ten złamał przepisy ruchu drogowego, bo omijał skręcający samochód w rejonie przejścia dla pieszych.

Kuriozalne zachowanie policjanta

Później oba samochody zjeżdżają na pobliski parking, gdzie rozmowa jest kontynuowana. Tam cały czas zarzucane jest kierowcy, że złamał przepisy, a policjant, mimo że jego słowa są mocno kontrowersyjne, wręcz domaga się, by przyznać mu rację.

Sytuacja jest kuriozalna i brzmi jak ze szkoły podstawowej. Kierujący samochodem z kamerką po początkowym okazaniu wątpliwości co do zarzucanych czynów, w końcu przyznaje policjantowi rację. Jak poinformował autor nagrania, zgodził się z funkcjonariuszem tylko z obawy, że dostanie mandat. Policjant potem mówi, że nie jest z wydziału drogowego, ale może wezwać patrol, który wymierzy karę. Na szczęście do tego nie doszło.

"Mądry" policjant nie zna przepisów

Nagranie z tej sytuacji pokazuje jasno, że pewny siebie stróż prawa powinien spędzić kilka wieczorów na czytaniu ustawy Prawo o ruchu drogowym. Kierowca bowiem zrobił wszystko zgodnie z przepisami.

Policjant starał się udowodnić, że kierowca nie powinien omijać Kii, ponieważ skręcający samochód "może się zatrzymał celem przepuszczenia osób". Jak jednak jasno wynika z nagrania, auto poprzedzające nagrywającego już dużo wcześniej sygnalizuje skręt w lewo i żeby zrealizować swój cel, zatrzymuje się kilka metrów przed przejściem. Znajduje się ono na tyle daleko, że nie jest w kręgu zainteresowań kierowcy Kii, a nawet jeśli, by było, to nie doszło tutaj do złamania przepisów, bowiem nagrywający przepuścił pieszych:

"2) Kierującemu pojazdem zabrania się omijania pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu." - Art. 26, ust 3. kodeksu drogowego

Policjant mógł mieć na myśli przepisy zabraniające wyprzedzania pojazdu bezpośrednio przed i na przejściu dla pieszych, ale tutaj także się mylił. Po pierwsze, nie doszło do wyprzedzania i po drugie, kierowca ustąpił pierwszeństwa pieszym.

"1) Kierującemu pojazdem zabrania się wyprzedzania pojazdu na przejściu dla pieszych i bezpośrednio przed nim, z wyjątkiem przejścia, na którym ruch jest kierowany." - Art. 26, ust 3. kodeksu drogowego

Kierujący może jednak omijać inne samochody przed przejściem dla pieszych, jeśli na przejściu nie ma osób, chcących przez nie przejść. Warto wtedy zwolnić do prędkości umożliwiającej zatrzymanie pojazdu, gdyby ktoś na przejściu się znalazł, jednak samo omijanie nie jest prawnie zabronione.

Jedna rzecz mogła się nie spodobać funkcjonariuszowi

To, co mogło się funkcjonariuszowi nie spodobać, to ruszenie samochodem nagrywającego, jeszcze, gdy osoby były na przejściu dla pieszych. Tego również przepisy nie zabraniają, chyba że ruch auta spowoduje zmuszenie pieszego do przyspieszenia, zatrzymania się lub zwolnienia kroku, co już jest nieustąpieniem pierwszeństwa:

"Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu, albo wchodzącemu na to przejście" - Art. 26, ust 1 kodeksu drogowego

Kierowca nie zrobił więc nic wbrew prawu, a sama rozmowa wydaje się bardziej chęcią połechtania ego policjanta, który niestety przepisów nie zna. Żadne z jego argumentów nie były prawidłowe. Dobrze zatem, że nie doszło do nałożenia mandatu, bo po prostu nie było podstaw do jego wystawienia.