W latach 70. ubiegłego wieku tak samo zaatakowali amerykański rynek producenci z Japonii i dzisiaj hybrydowa Toyota Camry wygląda na amerykańskich przedmieściach tam samo swojsko jak pikap Forda. Dziesięciolecie później przyszła pora na modele koreańskie. I jedne i drugie kusiły amerykańskich klientów niską ceną, wysoką trwałością i przede wszystkim niskim spalaniem.

Na to ostatnie chcą postawić Chińczycy, którzy zaoferują w Stanach swoje auto elektryczne. Oczywiście marka Qiantu Motor, która niedawno ogłosiła, że zacznie sprzedawać swoje modele w USA, nie jest pierwsza, bo samochody produkowane w Chinach były już tam dostępne. Mamy na myśli nie tylko Volvo, ale także np. Shanghai GM, który to swój model oferuje pod marką Buicka (SUV o nazwie Envision). Nowością ma być fakt, że tym razem Chińczycy kooperować będą ze startupem z Kalifornii, a ich elektryk o jakże poetyckiej nazwie K50 ma być gotowy do sprzedaży około 2020 roku.

Amerykańskie media pisząc o nowej marce wyrokują, że ma to być konkurencja dla Tesli, ale od razu wiadomo, że cenowo Qiantu Motor będzie pozycjonować swój model dużo niżej. Qiantu K50 będzie miał jednak wedle zapewnień bardzo dobre osiągi – prędkość maksymalna ma wynosić 200 km/h, czas przyspieszenia do „setki” 4,6 s, a do tego zasięg 380 km! Czeka nas więc kolejna rewolucja? W obliczu ekologicznych zmian przepisów w Europie tanie auto elektryczne z Chin może być równie atrakcyjne dla naszego rynku.