Technologia Bluetooth nie jest idealna. Jedną ze słabości jest zwiększony pobór energii. Telefon stale podłączony do zestawu głośnomówiącego lub słuchawkowego, może w trakcie dłuższej podróży sygnalizować szybsze zużycie baterii. Jabra i Nokia znalazły jednak ciekawe rozwiązanie.
Nowoczesne smartfony jak i telefony starszej generacji z wysłużonymi bateriami łączy jeden problem: trzeba je często podłączać do ładowania. Większe zużycie energii powoduje m.in. aktywny Bluetooth a w szczególności aktywne połączenie z zestawem głośnomówiącym lub słuchawkowym. Całodniowa podróż przy aktywnym połączeniu Bluetooth to duże wyzwanie dla baterii. Zwykle pod ręką trzeba mieć zasilacz samochodowy, bo bateria może się wyczerpać zanim jeszcze uda się dojechać na miejsce. Jak uniknąć częstego podłączania telefonu do zasilacza? Jabra i Nokia proponują ciekawe rozwiązanie.
Bluetooth: aktywny tylko wtedy gdy potrzebnyPomysł jest dość prosty. Skoro aktywne połączenie Bluetooth ma duży wpływ na większy pobór energii, to trzeba ograniczyć czas wspólnej pracy telefonu i słuchawki Bluetooth do minimum. Jak to zrobić? Wymusić na zestawie słuchawkowym szybkie połączenie z telefonem tylko na czas rozmowy. Po jej zakończeniu zerwać połączenie, by oszczędzać energię. A jak wymusić? Dość prosto: wystarczy włożyć słuchawkę do specjalnego etui. Jabra forsuje rozwiązanie ze stacją dokującą z wbudowanym akumulatorem, który doładowuje baterię słuchawki. Nokia stosuje zaś dwa rozwiązania, które różnią się jednym detalem: nie wszystkie stacje dokujące mają wbudowany dodatkowy akumulator.
Zasadne staje się pytanie: a co w sytuacji gdy przy wyłączonym zestawie zadzwoni telefon? Wówczas obaj producenci skorzystali z funkcji przyśpieszonego parowania urządzeń. To zaś oznacza, że wystarczy wyjąć słuchawkę z etui, a następnie włożyć do ucha by w międzyczasie nastąpiło ponowne połączenie telefonu ze słuchawką i automatyczne odebranie rozmowy. W teorii nieźle. A jak w praktyce?
Oszczędzanie energii w praktyceTrzeba przyznać, że rozwiązanie sprawdza się na co dzień. W chwili gdy dzwoni telefon zwykle starcza czasu by wyjąć słuchawkę z etui, włożyć do ucha i automatycznie nawiązać połączenie z telefonem i odebrać rozmowę. To trwa przysłowiową chwilę. Ponieważ nadchodzące połączenie odbierane jest automatycznie, to ani razu nie zdarzyła się sytuacja, że nie zdążyliśmy z odebraniem telefonu. A co z wydłużeniem pracy na baterii? Różnice są wyraźne. Zwykle testowe telefony (m.in. Sony Ericsson Xperia Arc, Nokia Lumia, LG Swift L7, Nokia 701) przy aktywnym połączeniu Bluetooth wymagały doładowania w ciągu dnia. W przypadku nowego systemu baterię zwykle trzeba było ładować co najmniej dzień później. W przypadku klasycznych telefonów z klawiaturą (i bez ekranu dotykowego), można zyskać nawet jeszcze więcej. Pozostaje jeszcze kwestia oszczędzania baterii w słuchawce. Z ciekawości pozostawiliśmy słuchawki na ponad tydzień w samochodzie podczas kilkustopniowych mrozów. Efekt? Słuchawki wciąż uruchamiały się bez problemów i dalej można z nich było korzystać bez potrzeby doładowania. Wprawdzie z rezerwą potraktowaliśmy informacje o baterii naładowanej do pełna w Nokia Reaction, to jednak budzi uznanie, że słuchawki obu marek dalej są użyteczne bez konieczności doładowania baterii.
Ile kosztuje oszczędzanie energii?Koszty zależą od klasy urządzenia. Ekskluzywna Jabra Stone 2 to wydatek co najmniej 287 zł. Poprzednik Jabra Stone jest tańszy o ok. 20 zł. Generalnie sprzęt kosztuje niemało, ale obie słuchawki to produkty bardzo wysokiej klasy. W przypadku Nokii zróżnicowanie produktów jest większe. Ekskluzywne modele takie jak Nokia J, Reaction czy Luna to wydatek ponad nawet ponad 290 zł. Znacznie tańsza jest BH-310. W sklepach internetowych można kupić w cenie poniżej 100 zł.
Czy warto?Zdecydowanie tak. Ale pod jednym warunkiem. Jeśli w ogóle zestaw słuchawkowy jest brany pod uwagę. Głośniki Bluetooth mocowane do osłony przeciwsłonecznej zwykle mniej męczą uszy. Ich najsłabszą stroną jest bark tzw. rozmowy prywatnej. W przypadku słuchawek nie ma zwykle obaw, że pasażerowie usłyszą naszego rozmówcę. A to dla wielu osób nie jest bez znaczenia.