Jeśli jeszcze nie słyszeliście o Android Auto to pora nadrobić zaległości. To rozwiązanie Google, które umożliwia lepszą integrację smartfonu ze sprzętem w samochodzie. Innymi słowy: korzystanie z wybranych aplikacji telefonu poprzez ekran zabudowany w desce rozdzielczej. Czyli na ekranie radia samochodowego zobaczysz nawigację Google, tryb telefonu, a także kilka odtwarzaczy muzycznych. Czy to rewolucja? Nie.
Zrzynanie pomysłów
Pomysł Google nie jest przede wszystkim niczym nowym. Nie trudno o wrażenie, że tworząc Android Auto Amerykanie po prostu bezczelnie zerżnęli pomysł twórców MirrorLink: niemal zapomnianej Nokii z czasów Symbiana oraz Volkswagena, który jako pierwszy producent samochodów zaczął testy. Podobnie jest z Apple CarPlay. Apple skorzystało z cudzego pomysłu i nazwało go po swojemu. Niestety to przekleństwo naszych czasów, w którym prawo do własności intelektualnej traktuje się po zbójecku.
Android Auto oficjalnie w Polsce nie ma. I wciąż nie wiadomo kiedy pojawi się w sklepie Google Play. W chwili realizacji testu Android Auto oficjalnie było dostępne w Australii, Kanadzie, Francji, w Niemczech, Irlandii, we Włoszech, Meksyku, Nowej Zelandii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i w USA. Jest oczywiście obejście problemu. Szczęśliwcy, którzy mają dostęp do pliku .apk, mogą spróbować Android Auto w naszym kraju.
Testujemy 4 telefony i Seata Ibizę.
Aplikację Android Auto zainstalowaliśmy od razu w kilku telefonach: HTC Desire 820, HTC One M8, Samsung Galaxy S6 oraz w Samsung Galaxy Note Edge. Próbowaliśmy także w dwóch nowych smartfonach Sony: Xperia Z3 Compact oraz Xperia Z3, ale mimo kilku prób nie udało nam się. Wszystkie telefony wyposażone w stosowne oprogramowanie sprawdziliśmy w nowym Seacie Ibiza, który jest wyposażony w świetne radio dostosowane do trzech rozwiązań: Android Auto, CarPlay oraz MirrorLink.
Podłącz i korzystaj
Trudno o prostsze rozwiązanie. Telefon (koniecznie z aktywną transmisją danych i dostępem do internetu) podłączasz przewodem USB do radia Seata. I w menu radia wybierasz preferowany tryb połączenia (MirrorLink lub Android Auto). Nic więcej. Wystarczy kilka sekund, by na ekranie samochodu pojawiło się charakterystyczne menu. Takie jak na zdjęciu poniżej.
Trzeba przyznać, że do opanowania obsługi nie trzeba doktoratu z inżynierii. Łatwo się nauczyć poszczególnych funkcji. A jeszcze łatwiej przekonać się do obsługi głosowej. Klikając w charakterystyczną ikonkę mikrofonu łatwo wyszukamy cel do nawigacji albo wybierzemy rozmówcę z książki telefonicznej. „Warszawa Domaniewska 52” i po chwili nawigacja prowadzi do redakcji. Równie łatwo dzwoni się do znajomych o ile pamiętacie jak wpisaliście ich do telefonu. Pod względem efektywności rozpoznawania głosu Android Auto prezentuje się lepiej niż bardzo dobrze.
Nawigacja Google z Android Auto: jak radziecki żołnierz
Zamiast fabrycznej nawigacji aplikacji Google na ekranie samochodu. Czy to dobra alternatywa? Wbrew pozorom tak.
W porównaniu z niejedną firmową nawigacją Google zapewnia coraz lepsze informacje o natężeniu ruchu drogowego, czyli tzw. traffic. Możemy zatem wyświetlić czytelną kolorową mapę z widocznymi korkami. Choć pod względem pokrycia sieci ulic Google wciąż musi nadrabiać zaległości, to jednak i tak już jest całkiem nieźle. Co więcej: informacje o korkach są zaskakująco precyzyjne. Nawet tak cenione aplikacje jak AutoMapa, NaviExpert czy TomTom nie raz ustępowały Google pod względem wskazywania dokładnej lokalizacji zatorów. Jak w reklamie: Google może już mówić – brawo ja.
Google Maps w Seacie nie jest jednak idealne. Jeszcze. To wciąż prosta nawigacja bez możliwości zaawansowanego planowania z uwzględnieniem wielu punktów pośrednich. Brakuje także rozbudowanego katalogu miejsc POI. A samo prowadzenie niekiedy przypomina jazdę zdeterminowanego radzieckiego żołnierza w czołgu: byle prosto na Berlin. Pod tym względem amerykańskiej nawigacji brakuje jeszcze finezji w omijaniu korków jak to jest w przypadku AutoMapy czy NaviExperta.
Słabą stroną Google jest brak ostrzegania o fotoradarach, wypadkach i innych utrudnieniach. Jest jednak rozwiązanie. Zanim podłączycie telefon do radia trzeba włączyć ostrzegacz. Yanosik wówczas działa w tle. Choć jest niewidoczny na ekranie sprzętu w Seacie, to jednak przez głośniki słychać ostrzeżenia.
Muzyka prosto z internetu: super
Widać, że duży nacisk położono na możliwość słuchania muzyki prosto z sieci. W trybie Android Auto mieliśmy dostęp do serwisów takich jak: Google Music, NPR One, Spotify, Stitcher i TuneIn Radio. Największą przyjemność mieliśmy ze Spotify. Przede wszystkim ze względu na ogromny katalog nagrań.
Niezależnie jednak od aplikacji imponowała jakość dźwięku. Brzmienie w niczym nie przypominało zdewastowanej kasety magnetofonowej. Muzyki nie poddano bowiem drastycznej kompresji, co sprawiło, że więcej przyjemności było podczas słuchania muzyki z sieci aniżeli z radia FM. Trzeba także pochwalić Seata. Fabryczny komplet głośników w Ibizie w połączeniu z przyzwoitym wzmacniaczem w radiu działają wyśmienicie. Dawno w tak niedużym aucie nie słuchało się tak przyjemnie nagrań. Nie wyobrażam sobie nawet, by ktokolwiek planował wymianę zestawu na lepszy. Statystycznemu nabywcy wystarczy. Tylko audiofil zainwestuje sporą sumę w znacznie lepszy system.
Android Auto czy MirrorLink?
Nie da się uniknąć porównania Android Auto do MirrorLink. Pod jednym względem Google ma przewagę. Widać spójność całego systemu – z prostym menu i łatwą obsługą. W MirrorLink postawiono zaś na większą ilość aplikacji i menu rodem ze smartfonu. Co jest lepsze? Wygodniej obsługuje mi się Android Auto. Ale pod względem aplikacji wolę MirrorLink.
Pewnie jeszcze upłynie wiele czasu zanim na dobre wyklaruje się sytuacja z systemami integracji telefonów z samochodem. I to jest jeden z powodów do frustracji. Kolejnym są problemy z kompatybilnością. Wciąż nie mamy żadnej pewności, że to co działa dziś, jutro dalej będzie funkcjonować. Wcześniejsze doświadczenia uczą braku zaufania do Apple, Google, producentów samochodów i telefonów. Nikt obecnie nie jest w stanie nam zagwarantować, że nasz telefon będzie bez problemu działać z systemem w samochodzie przez cały okres eksploatacji jednego bądź drugiego. I to jest sedno problemu.
To nam się podoba
- wygodna obsługa
- w miarę stabilna i szybka praca (poza nielicznymi wyjątkami)
- system rozpoznawania głosu
- dane o ruchu drogowym w nawigacji Google
- możliwość uruchomienia w tle ostrzegacza (np. Yanosik), by słyszeć ostrzeżenia z głośników samochodu
- dobra jakość wyświetlania
- bardzo dobra jakość dźwięku w Seacie Ibiza
- główne menu systemu Android Auto
- dostęp do serwisów muzycznych takich jak Spotify
To nam się nie podoba
- sporadyczne zawieszanie aplikacji
- brak pełnego tłumaczenia funkcji Android Auto na język polski
- brak alternatywnej nawigacji dla Google
- ograniczona ilość aplikacji
- oficjalnie funkcja Android Auto wciąż jest niedostępna w Polsce