Jeden moduł wielkości paczki papierosów wystarczy, by zapomnieć o tradycyjnych kluczykach. I wygodnie korzystać z samochodu mając przy sobie jedynie smartfon z odpowiednią aplikacją. Tak w skrócie można podsumować nowe przedsięwzięcie Toyoty, która wkracza do świata car sharingu.
Car sharing, czyli? To w dużym uproszczeniu wypożyczanie samochodu na przysłowiową chwilę. Na kilkanaście minut, pół godziny czy nawet na nieco dłużej niż trwa słynny „Titanic” Jamesa Camerona. W odróżnieniu od tradycyjnych wypożyczalni samochodów nie trzeba udawać się do tradycyjnego biura by podpisać umowę, odebrać kluczyki, a następnie na pobliskim parkingu szukać samochodu. Auta udostępniane w ramach car sharingu zwykle znajdziemy w wielu miejscach miasta pozostawione dosłownie na ulicy. Można je odnaleźć korzystając z aplikacji w smartfonie. Do uruchomienia samochodu wystarczy odpowiedni kod przesłany przez wypożyczającego. I nie jest to żaden długi ciąg cyfr, które trzeba samodzielnie wpisać jak numer konta bankowego. Jedyne co trzeba zrobić to zbliżyć smartfon do pojazdu i aktywować połączenie poprzez Bluetooth lub NFC. Procedurę trzeba powtarzać za każdym razem, gdy wyczerpiemy opłacony czas.
Rozwiązanie Toyoty może zrewolucjonizować rynek. Może, ale nie musi. Firma wkracza bowiem na rynek, na którym rywalizują już największe motoryzacyjne koncerny. Debiutuje jednak z rozwiązaniem różniącym się od konkurencji (własne programy lub pilotażowe projekty mają bowiem m.in. BMW, Citroen, DS, Ford, GM, Mercedes, Nissan czy Peugeot). Japończycy przekonują, że uniwersalny moduł Smart Key Box będzie można zainstalować w już istniejących samochodach bez potrzeby modyfikacji. Choć nie precyzują co oznacza termin „bez modyfikacji” to można oczekiwać, że zapewne obędzie się bez poważnych ingerencji w instalację elektryczną samochodu, a box będzie komunikował się z pojazdem tak jak obecne systemy bez kluczykowe (pilot zamiast tradycyjnego klucza do stacyjki).
Łatwo sobie wyobrazić korzystanie ze Smart Key Box na co dzień. W teorii każdy z nas będzie mógł łatwo udostępnić samochód najbliższym. Wystarczy tylko przesłać odpowiednie uprawnienia do smartfonu naszej dziewczyny, chłopaka, żony, męża, dzieci a nawet sąsiada. Pofantazjować można. Toyota przedstawia podobny scenariusz, w którym kluczową rolę odgrywa biznes, a nie zwykły Kowalski, Smith czy Kruger. Smart Key Box ma być rozwiązaniem dla wypożyczalni, firm leasingowych, władz miejskich oraz firm ubezpieczeniowych (polisy oparte o telematykę i analizę stylu jazdy). Niemniej wzbudza ogromną ciekawość deklaracja, że pożyczanie samochodu w ramach Smart Key Box może być sposobem na czerpanie dochodów i zmniejszenie obciążeń w przypadku spłaty rat leasingowych. A to oznacza, że zanim jeszcze pojawią się auta autonomiczne na ulicach można zacząć zarabiać także na zwykłych pojazdach (nie licząc istniejących na rynku pośredników takich jak m.in. Getaround czy Turo). Oczywiście do rozwiązania jest mnóstwo kwestii związanych m.in. z kosztami eksploatacji, ubezpieczenia czy odpowiedzialności za szkody.
Choć z punktu widzenia przeciętnego polskiego kierowcy car sharing może się wydawać wciąż odległą perspektywą (mimo pierwszych rodzimych inwestycji jak m.in.: GoGet), to jednak niewykluczone, że pojawi się na stałe w naszym życiu szybciej niż nam się wydaje. Ideę pokochały bowiem władze miast, które w wypożyczaniu samochodów na godziny widzą szansę na ograniczenie korków i emisji spalin. Car sharing może być sposobem na zmuszenie kierowców do przesiadki z własnych aut do pojazdów z wypożyczalni (w ramach polityki ograniczania wjazdu prywatnych aut na wybrane obszary miast). Nie brakuje bowiem pomysłów, że docelowo jedynymi samochodami, którymi będziemy mogli poruszać się w obrębie centrum będą pojazdy udostępniane w ramach car sharingu.
Jak wygląda w praktyce Toyota Smart Key Box będzie można się przekonać za oceanem już za kilka miesięcy (od stycznia 2017). Japończycy wspólnie z amerykańską firmą Getaround rozpoczną testy w San Francisco.