Hyundai po raz kolejny udowadnia, że koreańska marka nie musi się kojarzyć z nudnym designem. Podobnie jest zresztą z Kią, której projektanci mają nadzwyczaj dobrą passę. Spoglądając na nowe auta z Korei można zatem cieszyć oko pomysłową i nietuzinkową stylistyką. W tej mierze koncern, łącznie z najnowszą marką Genesis, pokazuje co potrafi.
A oto kolejny popis stylistów, czyli Hyundai Prophecy (przepowiednia). Czym jest zatem ta przepowiednia? To elektryczny koncept, który jest „ucieleśnieniem wizji emocjonalnej więzi pomiędzy ludźmi a samochodami” (cytat z materiałów prasowych). Jak to w przypadku konceptu, próżno liczyć na szczegółowe dane techniczne. Hyundai za to chętniej dzieli się informacjami o wzornictwie. Gdzieniegdzie można jednak doszukać się ciekawostek.
Jednego jesteśmy pewni: Prophecy to auto elektryczne. Hyundai wspomina o nowej architekturze dla modeli zasilanych prądem. Czyli? Póki co, za obiecującym hasłem kryją się takie określenia jak prosta bryła (źródłem inspiracji były kamienie oszlifowane przez wiatr i deszcz), nieskazitelna powierzchnia, większy rozstaw osi i krótsze zwisy. Cóż, niewiele.
Koreańczycy obiecują doskonałą aerodynamikę. I nie chodzi jedynie o linię nadwozia, ale także takie detale jak felgi w kształcie śmigieł, by wymusić odpowiedni przepływ powietrza. Wspomniano jeszcze o spojlerze, by uzyskać odpowiednią siłę docisku, która jest tak pożądana podczas jazdy z dużymi prędkościami. Powietrze przyda się do czegoś jeszcze - do chłodzenia akumulatorów.
Hyundai poświęcił nieco uwagi pikselowym lampom. Charakterystyczne oświetlenie stanie się bowiem elementem rozpoznawczym marki. Trafi do przyszłych modeli. Kiedy i gdzie? Tego producent nie zdradza.
Ciekawie prezentuje się wnętrze. Hyundai Prophecy to auto autonomiczne, więc kierownicę po prostu usunięto. Zamiast niej dżojstiki, które wedle obietnic mają zapewniać zupełnie nowe wrażenia z jazdy. Dżojstikami (jeden na boczku drzwi a drugi na konsoli) poruszamy w lewo czy w prawo, by kontrolować auto i różne funkcje. Nietrudno zgadnąć, że nowe rozwiązanie mogą polubić piloci nowoczesnych samolotów pasażerskich w których tradycyjny wolant zastąpiono małym dżojstikiem.
W samochodzie można liczyć na tryb relaksu, co oznacza odchylenie foteli i wyświetlanie treści na ekranie rozciągającym się wzdłuż całej deski rozdzielczej. Wprawne oko dostrzeże jeden niepokojący szczegół – czyżby projektanci zapomnieli o kratkach wentylacyjnych? Nic bardziej błędnego. Hyundai wspomina o nowym układzie recyrkulacji powietrza, które po zassaniu przez otwory w dolnej części drzwi jest następnie poddawane filtracji i ostatecznie oddawane na zewnątrz. Niemniej warto przyjrzeć się uważniej całej kabinie. Hyundai zapowiada, że wnętrze Prophecy to zapowiedź kolejnych modeli. Jakich? Póki co to wciąż tajemnica….