- Nowe Audi S8 dalej zatem mieści pod maską benzynowe V8, czyli 4.0 TFSI z dwoma turbosprężarkami
- W S8 jest łącznie aż 38 systemów wspomagających kierowcę. Do tego skaner laserowy, pięć radarów, sześć kamer oraz dwanaście czujników ultradźwiękowych
- W razie ryzyka zderzenia bocznego A8 uniesie się w górę aż o 80 mm, by progi mogły lepiej pochłonąć energię zderzenia.
Czy ktoś jeszcze pamięta pierwsze Audi S8? Samochód znany m.in. z efektownych scen pościgu w filmie Ronin krył pod maską solidne V8 o pojemności 4,2 l i mocy 340 KM. Po ponad dwóch dekadach nawet niewielkie Audi RS3 ma wyraźnie więcej mocy (400 KM). Inżynierom z Ingolstadt nie pozostało zatem nic innego jak windować parametry jeszcze wyżej niż do tej pory.
Audi S8 - po staremu czyli co na to właściciele wersji z V10
Pewne rzeczy zostały jednak po staremu. Nowe Audi S8 dalej zatem mieści pod maską benzynowe V8, czyli 4.0 TFSI z dwoma turbosprężarkami (ciekawe co na to użytkownicy drugiej generacji S8 z jedynym w gamie silnikiem V10 znanym także z Lamborghini Gallardo LP560). Do wykorzystania jest w sumie 571 KM mocy i 800 Nm momentu obrotowego (Audi na razie podaje jedynie dane o prędkości maksymalnej ograniczonej do 250 km/h). Zgodnie z duchem czasu nie mogło zabraknąć instalacji 48 V, czyli układu mikrohybrydy MHEV (nazywanej także miękką hybrydą) do wspomagania całego napędu i korzystania z funkcji żeglowania (jazda z wyłączonym silnikiem).
Miarą czasów jest wspominanie o rozwiązaniach obniżających spalanie. Audi chwali się oszczędnościami rzędu 0,8 l na 100 km (ciekawe ilu potencjalnych nabywców S8 weźmie to pod uwagę). A to nie wszystko. W S8 prócz jazdy w trybie elektrycznym (żeglowanie) zastosowano jeszcze system odłączania poszczególnych cylindrów w przypadku spokojniejszej jazdy. Ma być oszczędniej i ciszej (dodano jeszcze aktywną eliminację hałasów na miarę rozwiązań znanych ze słuchawek z redukcją szumów).
Audi S8 - pneumatyka jak w autobusie miejskim
Audi S8 także złagodniało. Producent chwali się bowiem aktywnym pneumatycznym zawieszeniem predyktywnym (kamera skanuje obszar przed autem by wykrywać nierówności nawierzchni – na początek dostępne tylko w wersjach benzynowych). Układ wyposażony w dodatkowe siłowniki elektromechaniczne (zużywają od 10 do 200 W) może unosić lub opuszczać osobno każde koło (przyda się m.in. podczas wsiadania i wysiadania – jak w autobusach komunikacji miejskiej). Wszystko po to, by w nowym trybie Comfort + jechać tak płynnie jak to jest możliwe. Pasażerowie mają zatem mniej odczuwać niedogodności podczas pokonywania zakrętów. Niemniej Audi zapobiegliwie wspomina, że nie zapomniano o trybie Dynamic, w którym zawieszenie twardnieje. Producent ostrzega, że staje się nawet „bardzo twarde” (maksymalny kąt przechyłu zmniejsza się o połowę).
Przewaga dzięki technice w wydaniu Audi oznacza imponujący pakiet systemów wspomagających kierowcę. W S8 jest ich łącznie aż 38 wraz z ogromną baterią niezbędnych czujników (na pokładzie jest skaner laserowy, pięć radarów, sześć kamer oraz dwanaście czujników ultradźwiękowych). Tak, to nie pomyłka – trzydzieści osiem. Wśród nich asysta jazdy w korku, w wybranym pasie ruchu, aktywny tempomat z funkcją samodzielnego dostosowania prędkości do panujących warunków drogowych i pomysłowy układ reagujący tuż przed zderzeniem. W razie ryzyka zderzenia bocznego A8 uniesie się w górę aż o 80 mm, by progi mogły lepiej pochłonąć energię zderzenia.
Audi S8 - zgrzyt, czyli za co trzeba będzie dopłacić
Prócz nowości nie zabrakło także rozwiązań znanych z przeszłości. Audi nie byłoby sobą, gdyby nie wspomniało o opcjach (oczywiście jeszcze bez wskazania cen). Do S8 można zatem zamówić lżejsze od standardowych ceramiczne tarcze hamulcowe wzmocnione włóknem węglowym, 21 calowe felgi, dekoracje z aluminium i włókna węglowego, matrycowe światła LED i lampy tylne OLED, sterowanie głosowe Alexa czy łączność z sygnalizacją świetlną (Car-to-X w ramach MMI Navigation Plus). Jest i mały zgrzyt. Trudno wyobrazić sobie, że do flagowej limuzyny z tak mocnym silnikiem trzeba dodatkowo płacić za wyświetlacz HUD czy fotele z wentylacją i masażem. To nieco przypomina czasy, gdy w najdroższym Passacie W8 z 4 litrowym potworem pod maską Volkswagen kazał dopłacać za radio samochodowe CD. Cóż, premium ma swoją cenę – także w opcjach.