- Debiut rynkowy Audi e-tron nie odbył się bez przeszkód
- Trudna sytuacja innych niemieckich marek premium sprzyja Audi
- Audi zainwestuje 15 mld euro w nową technikę, także taką, która nie mieści się w mainstreamie
Rok 2019 przejdzie do historii Audi jako ten, w którym sukcesy przeplatały się z niepowodzeniami. Najpierw historia Audi e-tron, który pomyślnie wszedł na rynek jako pierwszy model marki z Ingolstadt z napędem czysto elektrycznym. Niestety, to co stało się później, można traktować prawie jak symbol niepowodzeń Audi. Zakłady produkcyjne w Brukseli opuszczało niewiele samochodów z powodu problemów z jakością akumulatorów, a pierwsza partia pojazdów musiała nawet zostać wycofana, gdyż istniało realne zagrożenie pożarem.
Potem nastąpiły kłopoty ze sprzedażą. Zamówienia spływały słabo, jedynie dane z rynku chińskiego napawały optymizmem. Czy to niepowodzenie wiąże się z reputacją marki nadszarpniętą przez skandal dieslowski? Trudno zgadnąć. A może z problemami ze spełnieniem najnowszej normy czystości spalin Euro 6, według której – uwaga, to nie jest żart – samochody mają być na drogach tak samo przyjazne środowisku, jak w laboratorium? Niezależnie od przyczyn tego stanu rzeczy zmiany muszą nastąpić.
Przyszłość Audi – ucieczka do przodu
Tak przynajmniej uważa najwyższe kierownictwo Volkswagena i Bram Schot, nowy boss Audi. W końcu w najlepszych czasach to właśnie Audi obok Porsche i finansowej odnogi koncernu przynosiło wielomarkowemu gigantowi największe dochody. Poza tym dążenie do odrobienia strat do BMW i Mercedesa wciąż jest aktualne, choćby ze względu na zachowanie wizerunku prestiżowej marki. Sytuacja u niemieckich producentów samochodów segmentu premium pozwala Audi mieć nadzieję. W BMW pojawił się nowy szef, który w pierwszej kolejności musi zastanowić się nad przyszłością firmowych atutów. Sześciocylindrowe silniki rzędowe, napęd na tylne koła, radość z jazdy? Wszystko wskazuje na to, że te wartości jutro będą liczyć się zdecydowanie mniej niż wczoraj. Natomiast w Mercedesie nowy szef Ola Källenius rozpoczyna od planu miliardowych oszczędności i tłumaczenia, dlaczego hasło „Najlepsze lub nic” aktualne jest nawet wtedy, gdy samochody stają się do siebie coraz bardziej podobne.
Szefowi Audi Bramowi Schotowi jest tu o tyle łatwiej, że „Przewaga dzięki technice” może ponieść markę w przyszłość. Taką rolę odegrały: napęd quattro, ekstremalnie aerodynamiczne nadwozia i ocynkowana karoseria w latach 90. XX w. Schot ma w każdym razie pieniądze na to, żeby pracować nad nową techniką i zrealizować sloganową przewagę. To dodatkowe 15 mld euro, które koncernowi wystarczyłoby na 5 nowych generacji VW Golfa. Pomysłów załoga Audi ma też pod dostatkiem. Między sobą nazywają je „The Audi-Way”, gdy inżynierowie chcą zrobić coś zupełnie inaczej, niż przewidziały to władze koncernu. W ostatnich latach wciąż ich wstrzymywano (np. hybrydowe A1 z silnikiem Wankla pracującym jako range extender). Teraz ma być inaczej.
Przykład: ogniwa paliwowe. Podczas gdy boss Volkswagena Herbert Dies stawia na napęd elektryczny (w przypadku masowej marki pewnie tak musi być), inżynierowie Audi pracują nad długodystansowym ekologicznym rozwiązaniem dla przyszłości po czasach diesla.
Nowa strategia Audi
Tradycyjna konkurencja trzech niemieckich marek premium wkracza w nowy etap. Audi otrzymało dużo pieniędzy na rozwój nowych rozwiązań technicznych i zgodę na to, żeby tworzyć to, co niekoniecznie zmieści się w volkswagenowskim mainstreamie. Ta strategia może przynieść Audi pożądane efekty, zwłaszcza że konkurenci muszą zmagać się ze swoimi problemami.