Oficjalna premiera tego samochodu będzie miała miejsce 1 września, ale my mogliśmy jeździć Kodiakiem już teraz, przy okazji pierwszych testów zorganizowanych dla zarządu firmy. Dla Skody ten bazujący na Tiguanie XL samochód ma olbrzymie znaczenie – razem z Yeti, które zostanie pokazane jesienią 2017 roku, auto ma sprawić, że czeska firma osiągnie roczną sprzedaż na poziomie 1,5 mln sztuk. Nie dziwi zatem to, że w wypadku Kodiaqa nic nie pozostawiono kwestii przypadku.
Skoda Kodiaq - ponadczasowa stylistyka
Już w Superbie Jozef Kaban pokazał, że zna się na swojej robocie – projekt był klarowny i pozbawiony zbędnych ozdobników. Wygląda na to, że Kodiaq będzie jeszcze bardziej ponadczasowy, niektórym może się to kojarzyć z pomysłami na auto klasy wyższej. Czyżby więc Skoda zamierzała podbierać klientów markom premium? Podczas naszych jazd Skoda pozasłaniała jeszcze nieco swój samochód – komputerowe retusze pokazują jednak, jak będzie wyglądała wersja seryjna. Przy okazji zdradzają również, jak duże będzie auto – z długością 4,7 m pojazd przerośnie Tiguana, swojego koncernowego brata, o 20 cm. Jak to zwykle u Czechów, długość przełoży się na znacznie większą przestrzeń w kabinie auta, zarówno w pierwszym, jak i drugim rzędzie siedzeń, nie zapominając o bagażniku. Kodiaq ma oferować więcej miejsca niż VW – 5-osobowa wersja zabierze na pokład 720 l bagażu (o 85 l więcej niż w przypadku kufra Tiguana). Tylko opcjonalne siedzenia z tyłu, dla 6. i 7. pasażera, powinny być omijane przez dorosłe osoby – dla dzieci miejsca jednak w zupełności wystarczy.
Skoda Kodiaq - eleganckie wnętrze
Z tyłu natomiast na wysokości kolan przestrzeń dla pasażerów będzie większa niż w niejednym samochodzie klasy wyższej! Także wystrój wnętrza można porównywać do pojazdów tego segmentu. Spokojne, nierzucające się w oczy kształty, wszystko zaaranżowano przejrzyście i wykonano z dużą precyzją. Nowością w stylistyce wnętrza Skody są pionowe wloty powietrza do kabiny obok 8-calowego dotykowego ekranu na centralnym panelu. Dwa lata temu Skoda zatrudniła do tej roboty designera wnętrz bratniego Audi i opłaciło się – wewnątrz Kodiaqa widać jego rękę.
Nawet w przedseryjnym aucie czuć, że wszystko jest solidne, a materiały mają znacznie wyższą jakość, niż miało to miejsce w Skodzie do tej pory. Wydaje się nawet, że dystans, który powinien pod tym względem dzielić marki koncernu VW, uległ niebezpiecznemu skróceniu...
Dotyczy to także techniki. Ponieważ ten SUV używa takiej samej techniki, jak Passat i spółka, Czesi mieli wolną rękę. Reflektory LED, wyświetlacz head-up, serwisy on-line, jak Google Earth, są nowością w Skodzie i Kodiaq będzie pierwszym autem, w którym znajdą zastosowanie. Mniej więcej po roku od rynkowego startu możemy się też spodziewać cyfrowego kokpitu, z możliwością niemal dowolnego kształtowania wyglądu zegarów przed kierowcą, czyli to, co znamy już m.in. z Audi.
Nic więc dziwnego, że zbudowany z tych samych klocków, co modele Audi czy Volkswagena, Kodiaq ma pod maską te same silniki. Gdy wiosną przyszłego roku rozpocznie się sprzedaż, auto będzie oferowane z trzema jednostkami benzynowymi o mocach od 125 do 180 KM oraz dwoma dieslami – 150 i 190 KM. Oba bazowe silniki otrzymają wyłącznie napęd na przód, w przypadku pozostałych jednostek 4x4 będzie seryjny. W naszym testowym pojeździe zainstalowano 190-konnego diesla, który bardzo dobrze radził sobie z napędzaniem ważącego nieco ponad 1600 kg Kodiaqa. Tiguan z tym silnikiem waży tyle samo, a jest mniejszy. Gdy tylko motor mija strefę niskich obrotów, zaczyna ochoczo brać się do pracy – nic dziwnego, gdyż w końcu 340 Nm jest dostępnych od 1750 obr./min.
Skoda Kodiaq - komfortowe zawieszenie
Do całego wizerunku auta świetnie pasuje komfortowe zawieszenie. Nie jest to jednak taki komfort, jak w Superbie, w przypadku którego Skoda ewidentnie zrobiła wyraźny uśmiech w stronę dotychczasowych klasy wyższej. Tym razem podczas pokonywania długich poprzecznych nierówności nie spotka nas już kołysanie, od którego można było nabawić się nudności. Skoda tak usztywniła układ, żeby osiągnąć kompromis między przynależnym klasie komfortem a sprężystością. Dzięki temu zabiegowi możliwe było uzyskanie większej ładowności – niezbędne, gdy na pokładzie ma się znaleźć 7 osób.
Tyle że dzięki adaptacyjnym amortyzatorom Skoda potrafi też inne sztuczki: zmieniamy ustawienia na sportowe i auto z dużym zapasem bezpieczeństwa pokonuje ciasne zakręty. Znaczący wpływ na takie odczuwanie auta ma także precyzyjny układ kierowniczy. Gdyby nie wyższa pozycja za kierownicą, znalezienie różnic między Kodiakiem a znacznie niższą i mniejszą Octavią byłoby trudne. Wybór programu Sport powoduje też zmianę wrażliwości działania pedału gazu i czasu wyboru przełożeń dwusprzęgłowej przekładni DSG w taki sposób, że diesel zaczyna się kręcić aż do czerwonego pola obrotomierza.
Warto zauważyć także wiele małych udogodnień w Skodzie, które spodobają się przede wszystkim pasażerom. Tak jak w Superbie, w przednich drzwiach umieszczono dwie parasolki. Skoda podpatrzyła też w Fordzie zabezpieczenie rantu drzwi, które podczas wysiadania uniemożliwia ich uszkodzenie o zaparkowane obok auta.
Jeśli chodzi o ceny, to Skoda Kodiaq w podstawowej wersji ma kosztować o ok. 4000 zł mniej od bazowego Tiguana (98 000 zł). Biorąc pod uwagę to, co oferuje, zaczyna robić się ciekawie. Pikanterii dodaje fakt, że w koncernie od lat mówi się o zwalczaniu kanibalizacji marek i wyraźnym rozgraniczeniu firm premium od tych (nazwijmy je tak) podstawowych. Najwyraźniej menedżerowie Skody mają mocną pozycję przetargową – mimo upływu lat wiele się w tej materii nie zmienia i Skoda gra na nerwach firmom siostrom.
Skoda Kodiaq - naszym zdaniem
Bezpieczny odstęp od Tiguana wcale nie jest taki bezpieczny, a do tego dochodzą przestronne nadwozie i lepsza cena – wygląda na to, że Skoda nadal będzie psuła szyki Volkswagenowi.