O nowym topowym coupe Aston Martin wiadomo było od lata zeszłego roku. Pierwsze oficjalne zdjęcie opublikowano w sierpniu, w Paryżu samochód wystawiony był pod płachtą, spod której wystawały tylko niektóre detale. Dopiero w Genewie Brytyjczycy zdecydowali się pokazać auto w pełnej krasie.
Dane techniczne nadal pozostają nieoficjalne. Aston Martin One-77 ma pod maską wolnossący 12-cylindrowy silnik w układzie V o pojemności 7,3 l, który produkuje ok. 515-552 kW (700-750 KM). Jednostkę umieszczono o 100 mm niżej niż w pozostałych modelach marki, a bazuje on na znanym 6-litrowym silniku V12. Z dostrojeniem jednostki pomagała doświadczona firma Cosworth. W wyniku przeprowadzonych modyfikacji silnik jest lżejszy i z większej pojemności produkuje wyższą moc.
Relatywnie lekki jest zresztą cały samochód – waży ok. 1500 kg. Podstawą konstrukcji jest bowiem rama z aluminium i karbonu. W ten sposób uzyskano o połowę większą sztywność i o jedną czwartą niższą masę w stosunku do ramy modelu V12 Vantage. Podzespoły auta, a dokładniej rama z kołami, elementami zawieszenia, silnikiem i hamulcami, którą można było podziwiać w Genewie w czasie dni dziennikarskich, ważą niespełna 1100 kg.
Z przodu znalazły się aluminiowe elementy nośne, które zarazem służą do nakierowania powietrza do hamulców ceramicznych. Przednia oś typu pushrod z poziomo umieszczonymi amortyzatorami znajduje się przed silnikiem. Z tyłu również znalazła się konstrukcja aluminiowa, którą dopełniają cztery amortyzatory, dwa mniejsze są częścią hydraulicznie regulowanego stabilizatora. Jest to rozwiązanie spotykane dotychczas w bolidach wyścigowych. Zaawansowane technologicznie są również amortyzatory, które można w pełni regulować, Aston Martin nazywa ten system Dynamic Suspension Spool Valve Damping. Chodzi o czysto hydrauliczny system pozbawiony jakiejkolwiek elektroniki. Również wspomaganie kierownicy stawia na klasykę, rezygnując z silników elektrycznych.
Napęd przenoszony jest oczywiście na koła tylne, siła napędowa przekazywana jest za pośrednictwem 6-biegowej przekładni sekwencyjnej, poszczególne biegi wrzuca się manetkami przy kierownicy. Prędkość maksymalna leży na granicy 200 mph, czyli 322 km/h. Czas przyśpieszenia od 0 do 60 mph (96 km/h) nie jest na razie znany, ale można oczekiwać wynik ok. 3,5 s.
Pierwszy w pełni działający samochód miałby zostać wyprodukowany do końca marca. Wszystkich siedemdziesiąt siedem egzemplarzy przeznaczonych do sprzedaży powinno powstać w przyszłym roku.