Na salonie samochodowym we Frankfurcie, w świetle reflektorów i fleszy, Ferrari zaprezentowało swój nowy model. Najmocniejszą i najlżejszą wersję modelu F430 nazwaną Scuderia odkrył mistrz kierownicy i idol miejscowej publiczności Michael Schumacher.
Mogłoby się wydawać, że Ferrari zbuduje kolejny model Challenge Stradale. Byłoby to logiczne, gdyż spartańską wersję modelu 360 sprzedawano pod tą właśnie nazwą. Na koniec mamy wersję Scuderia (stajnia), ale słowa w wypadku nowego Ferrari są najmniej ważne.
Ważniejsze wydają się parametry auta – masa własna obniżyła się o 100 kg i wynosi 1250 kg. Widlasty 8-cylindrowy silnik o pojemności 4,3 l podrasowano, tak więc zamiast 360 kW (490 KM) oferuje teraz 375 kW (510 KM) przy tych samych obrotach (8500 obr./min). Oznacza to 119 koni z litra pojemności.
Kolejnym elementem godnym podkreślenia, który wynika z umiejętności zaaplikowania w „zwykłych” samochodach technologii rodem z formuły 1, jest nowy software Superfast umożliwiający skrócić czas zmiany biegu w zautomatyzowanej przekładni do 60 milisekund. Właściwości jezdne poprawia zintegrowany system kontroli trakcji, który po raz pierwszy łączy inteligentny dyferencjał E-Diff z systemem stabilizacji i trakcji F1-Trac.
Technicy Ferrari poprawili także aerodynamikę auta. Nowy jest przedni zderzak, który swoimi ostrymi kształtami nawiązuje do Ferrari Enzo, a z tyłu znalazł się masywny dyfuzor, który wymusił przemieszczenie końcówek wydechu. Układ wydechowy znalazł swoje ujście nieco wyżej niż dotychczas – po bokach tablicy rejestracyjnej. Ekskluzywność auta podkreślają dodatkowo dwa szare pasy ciągnące się wzdłuż nadwozia.
Również we wnętrzu zaszły dramatyczne zmiany. Pozbawiono go zbędnego luksusu i w maksymalnym stopniu do jego wykończenia wykorzystano karbon, a zamiast przestronnych skórzanych foteli pojawiły się lekkie skorupy.