Można powiedzieć, że nowa Honda Jazz zachowała wszystkie atuty poprzedniej generacji, które poszerzyła o kolejne. Ostrzejsze, usportowione rysy przeniosły się także do wnętrza, które wygląda nowocześniej, a zarazem dojrzalej. Jazz nie jest zabaweczką, co nieraz można widzieć u konkurencji, ale pełnowartościowym autem.
Za kierownicą siedzi się teraz nieco niżej i bardziej naturalnie, chociaż nie jest to tak nisko jak w zwykłych samochodach segmentu B. Fotele zaskakują swoim dobrym profilowaniem i doskonałym wyglądem, niestety znikło doskonałe trzymanie boczne na wysokości ramion. Kierownica ma przyjemnie gruby i dobrze wyprofilowany wieniec, a skoki lewarka zmiany biegów są bardzo krótkie.
Nawet jeśli na przednich fotelach usiądzie osoba o wzroście w granicach 183 cm może się delektować maksymalnym komfortem, a z tyłu dla osoby o tym samym wzroście pozostaje przed kolanami kilka wolnych centymetrów, natomiast przestrzeń nad głowami pasażerów można by nazwać wprost marnotrawstwem. Jedynie w wersjach ze szklanym dachem panoramicznym (niestety bez możliwości otwarcia) głowa tak wysokiej osoby lekko dotyka podsufitki.
Bagażnik hatchbacku Honda Jazz jest ogromny, dysponuje podwójnym dnem z pomysłowo wykonaną przegrodą. Przewożenie bagaży dodatkowo ułatwia znany system Magic Seats, dzięki któremu łatwo odchylić dłuższe niż u poprzedniczki siedzenie tylnej kanapy.
Jeśli Honda ulepszyła również zawieszenie, nowa Honda Jazz będzie naprawdę mocnym graczem w swojej klasie. Szkoda tylko, że oferta silników ogranicza się do dwóch jednostek benzynowych o mocy maksymalnie 74 kW (100 KM).