Żeby być precyzyjnym, od razu wyjaśniamy: początek i koniec proponowanej trasy leżą w województwie mazowieckim, ale jej część przebiega też przez obszar leżący na ziemi łódzkiej. To jednak tylko formalność, ponieważ miejsca, które odwiedzimy, nawiązują do dziejów tych terenów, a nie podziału administracyjnego kraju.
Na tym obszarze można spotkać pozostałości po wielkich bitwach, zwiedzić zabytki historii Polski wyznaczonej przez miejsca, a na koniec przenieść się w czasie do XIX-wiecznego ośrodka przemysłowego. Początek trasy wyznaczyliśmy w Sochaczewie, mieście położonym na skraju Puszczy Kampinoskiej, jednak tym razem nie zajrzymy do niej, podobnie jak nie odwiedzimy Żelazowej Woli.
Za ciekawsze od oglądania miejsca urodzin Chopina uznaliśmy tutejsze Muzeum Kolei Wąskotorowej. Hasło „kolejka” większości kojarzy się z modelami Piko, dodatkowo określenie „wąskotorowa” mogłoby wzbudzać pewne uzasadnione podejrzenia co do wielkości składów, które tam stoją. Nic bardziej mylnego. Przyjechaliśmy niemałym samochodem, ale postawiony przy którejkolwiek z lokomotyw Jeep Cherokee nagle jakby się kurczy. To zdecydowanie nie są miniaturki, chociaż wśród ponad 130 eksponatów stojących przy peronach dawnego dworca kolejki wąskotorowej można wypatrzyć kilka mniejszych od naszego pojazdów.
Muzeum powstało w 1986 r. i od tego czasu sukcesywnie trafiają tu lokomotywy i wagony z całej Polski, dzięki czemu można podziwiać i niewielki skład, którym poruszał się Józef Piłsudski, i eleganckie salonki, którymi byli wożeni PRL-owscy dygnitarze. Niektóre pociągi pracowały tylko w kolei przemysłowej.
Jednym z najciekawszych jest najnowszy nabytek, lokomotywa elektryczna Siemens z 1898 r., która wygląda niczym mała forteca poruszająca się po torach. Jeżeli zamierzacie zabrać ze sobą dzieci, to w sezonie letnim nie można przegapić jeszcze jednej atrakcji muzeum – zabytkowego pociągu, który kursuje do położonej w Puszczy Kampinoskiej stacji Wilcze Tułowskie. W programie obowiązkowe ognisko!
Z Sochaczewa wyjeżdżamy w kierunku południowo-zachodnim, ale nie do Łowicza czy Nieborowa – za dużo tam turystów. Naszym celem jest leżący około 25 km stąd Bolimowski Park Krajobrazowy. Odpuszczamy sobie jednak – przynajmniej w przeważającej części – drogę nr 705, a wybieramy bezdroża biegnące wzdłuż Bzury. Wprawdzie nie trafimy tam na szczególnie trudne warunki terenowe, ale skutecznie uciekniemy od ruchliwych tras.
Na tych ziemiach w 1939 r. rozegrała się jedna z najważniejszych bitew Kampanii Wrześniowej, w której to polskie wojska były stroną atakującą. Jeżeli kogoś interesuje ten okres historii, powinien przed wyjazdem z Sochaczewa odwiedzić tamtejsze muzeum, które ma doskonałą ekspozycję dotyczącą tych wydarzeń.
Trasa, na którą się zdecydowaliśmy, biegnie przez malownicze rejony i wymaga trochę wyczucia – jej część jest wybierana intuicyjnie. Wyjeżdżając z Sochaczewa drogą numer 705, z ulicy 15 Sierpnia odbijamy w prawo w ul. Kościńskiego w kierunku Kozłowa Biskupiego. Trzymając się głównej drogi, mijamy Zalew Boryszewski i cały czas jadąc możliwie najbliżej Bzury, docieramy do Kozłowa Biskupiego. Mijamy po prawej kościół i kilkaset metrów dalej, w miejscu, w którym główna droga skręca w lewo, zjeżdżamy prosto, lekko w dół na drogę szutrową. Dalsza część trasy biegnie ziemnymi drogami, od czasu do czasu mijając niewielkie wsie.
Po dotarciu do Szelig przecinamy główną drogę, kierując się na Nowy Kozłów Drugi. Droga prowadzi przez las, a kiedy dojedziemy do charakterystycznej jaskrawożółtej kapliczki, skręcamy w prawo. Jadąc wzdłuż skraju lasu, kierujemy się ponownie w stronę koryta Bzury i docieramy do niego po kilku kilometrach, a dalsza część trasy to jazda na wyczucie. Czasem droga kończy się na czyimś podwórku, czasem ślepym zakrętem w lesie.
Żeby dojechać do Puszczy Bolimowskiej, trzeba w pewnym momencie wrócić na drogę 705 w kierunku Skierniewic, przed Bolimowem odbić na Miedniewice, a następnie w stronę Joachimów-Mogiły, dalej już poprowadzą nas drogowskazy na cmentarz żołnierzy niemieckich. Mijając tę położoną w lesie nekropolię, dojedziemy do Tartaku Bolimów, gdzie można zostawić samochód i wybrać się na szlak prowadący przez tereny Bolimowskiego Parku Krajobrazowego. Trzeba pamiętać, że wjazd samochodem do lasu jest zabroniony, więc nie warto ryzykować mandatu.
Ostatnim celem na trasie jest Żyrardów. Można tu dotrzeć na kilka sposobów. Najłatwiej dostać się do miasta drogą z Bolimowa do Miedniewic i dalej przez węzeł autostradowy Wiskitki. To jednak pójście po linii najmniejszego oporu. Proponujemy wybrać dłuższą i ciekawszą trasę, która biegnie wzdłuż skraju Puszczy Bolimowskiej. W tym celu musimy cofnąć się do Bolimowa i drogą nr 705 pojechać w kierunku Skierniewic, nie dojeżdżać jednak do miasta, tylko skręcić w lewo, w stronę miejscowości Budy Grabskie i kierować się na Bartniki, Popielarnię oraz Antonów, by w miejscowości Mrozy wrócić na drogę nr 719, skąd do Żyrardowa zostaje kilka kilometrów.
„Miasto tkaczy” jest unikatowe w skali europejskiej, ponieważ świetnie zachowana XIX-wieczna zabudowa w przeważającej części w pełni swoje pierwotne funkcje. Osada fabryczna powstała w okresie prosperity Żyrardowa, za którego sukcesem stała rodzina Dittrichów, potentatów branży włókienniczej. Zaprojektowano miasto idealne według planu, który zakładał podział przetrzeni urbanistycznej na trzy strefy: mieszkalną, wypoczynkową oraz pracowniczą.
Zabudowania z czerwonej cegły wydają się ciągnąć po horyzont. Można tu trafić na takie perełki architektoniczne, jak XIX-wieczne budynki zakładowej straży ogniowej, w których obecnie mieści się warsztat samochodowy.
To, ile czasu zajmie pokonanie trasy, zależy tylko od nas: jak bardzo pochłoną nas zabytkowe kolejki, labirynt polnych i leśnych dróg, szlaki Bolimowskiego Parku Krajobrazowego. Jeden dzień może okazać się za krótki, ale warto tu wrócić, by do końca poznać te rejony.
Galeria zdjęć
Utwierdzamy się w przekonaniu, że czasem warto zejść z utartych szlaków. Omijając znane i tłumnie odwiedzane atrakcje turystyczne krainy leżącej na styku województw mazowieckiego i łódzkiego, odkrywamy mniej znane zakątki tego rejonu.
Sochaczewskie muzeum jest największą tego typu placówką w Europie, od lat ratującą i restaurującą zabytkowe składy kolei wąskotorowej z całej Polski.
Podczas pokonywania bezdroży leżących na granicy Mazowieckiego i łódzkiego warto czasem zerknąć na ekran nawigacji.
Duże czytelne ikony na ekranie umożliwiają obsługę urządzenia także podczas jazdy.
Część funkcji Uconnect pokrywa się za tradycyjnymi przyciskami na środkowej konsoli.
Wyświetlacz 7-calowy między zegarami ułatwia kierowcy obsługę systemu i dostarcza informacji.
Selec Terrain pozwala dopasować charakterystykę napędu do warunków drogowych.
Służbowa limuzyna. Samochody przystosowane do poruszania się po torach były na wyposażeniu wszystkich instytucji kolejowych w Europie.
Sochaczewskie muzeum jest największą tego typu placówką w Europie, od lat ratującą i restaurującą zabytkowe składy kolei wąskotorowej z całej Polski.
Cztery cylindry, wysokoprężny. Dostrzegamy jednak pewne różnice między silnikiem lokomotywy WLS40 a Cherokee.
Konie mechaniczne, ku uciesze przodków dzisiejszych ekologów, wyparły z kolei te żywe.
Filigranowa drezyna to jedynie wyjątek, większość stojących tutaj składów jest niewiele mniejsza od „pełnowymiarowych” pociągów.
Sochaczewskie muzeum jest największą tego typu placówką w Europie, od lat ratującą i restaurującą zabytkowe składy kolei wąskotorowej z całej Polski.
Źródłem informacji dla kierowcy jest duży wyświetlacz między zegarami. Dawniej, żeby dowiedzieć, co dzieje się na drodze, trzeba było wejść na drzewo...
Te rejony były areną krwawych walk podczas I wojny światowej. W 1915 r. Niemcy po raz pierwszy użyli tu broni chemicznej, w wyniku jej zastosowania zginęło 20 tys. żołnierzy rosyjskich, a na skutek zmiennych warunków atmosferycznych – około 12 tys. niemieckich. Łącznie podczas walk nad Rawką śmierć poniosło prawie 70 tys. żołnierzy.
Cmentarze znajdują się W Joachimowie-Mogiłach, Kolonii Bolimowskiej czy Huminie, a w rejonie można spotkać liczne ślady działań wojskowych w formie pozostałości po okopach.
Ślady okrutnej historii widoczne na każdym kroku
Mauzoleum w miejscowości Joachimów-Mogiły. Spoczywają tu żołnierze niemieccy, którzy zginęli w czasie I i II wojny światowej.
Zrewitalizowana Stara Przędzalnia jest przykładem tego, jak pozostałości dawnej świetności mogą przysłużyć się miastu współcześnie.
W najlepszym okresie, za czasów Dittrichów w XIX wieku, Żyrardów był znany w całej Europie. tutejsze „złoto”, czyli len, otrzymywało liczne nagrody na Starym Kontynencie, od Londynu, przez Paryż, Wiedeń, po Moskwę.
W roku 1870 żyrardowskie zakłady zdobyły w Sankt Petersburgu prestiżowy tytuł „Dostawcy Dworu Jego Cesarskiej Mości”.
W tamtym okresie były także największym ośrodkiem lniarskim w Europie, zatrudniały ponad 9000 pracowników.