Covidowy „lockdown” uzmysłowił mi jak wysoko w mojej piramidzie potrzeb stoi podróżowanie. Nawet nie sam wyjazd w celach wypoczynkowych, co po prostu odkrywanie miejsc nowych. Gdy za bardzo i za daleko nie mogliśmy się ruszać z domu, postanowiłem pobuszować po swojej najbliższej okolicy. Schodzić ulice i zakątki, które niby mam na co dzień na wyciągnięcie ręki, ale jakoś nigdy nie było okazji by zobaczyć co znajduje się za tym czy innym rogiem.
I wcale nie byłem tym podróżniczym „erzacem” rozczarowany, nawet się cieszę, że okoliczności zmusiły mnie by wreszcie odbyć te mikrowyprawy. Jednak gdy nastały wreszcie okoliczności by zapuścić się gdzieś dalej, byłem gotowy na podróż w 5 minut. Wy też byście byli, gdybyście dostali kluczyki do Lexusa NX 300h.
NX zapoczątkował nową erę w stylistyce Lexusa – jego sylwetka wygląda niczym... rzeźbiona laserem w kamieniu. Ten design robi wrażenie i przywodzi mi na myśl monumentalne formacje skalne. W Polsce natura wykreowała szczególnie ciekawe okazy w Parku Narodowym Gór Stołowych – dokąd udałem się w pierwszej kolejności.
Na Dolny Śląsk ciągnęło mnie nie tylko ze względu na piękno przyrody – ten region słynie też ze wspaniale pokręconych nitek asfaltu. Jeszcze zanim wjechałem na słynną Drogę 100 Zakrętów, NX przekonał mnie komfortem i pewnym prowadzeniem.
Akumulator układu hybrydowego obniża środek ciężkości auta, a sportowe zawieszenie wersji F SPORT sprawia, że nadwozie nie przechyla się zbytnio na zakrętach. Fotele ze skórzaną tapicerką, które zaskarbiły sobie naszą sympatię za wygodę na dalekiej trasie, teraz zebrały dodatkowe punkty za dobre podparcie boczne. W trybie Sport 197-konny zespół napędowy zrywnie reaguje na gaz, a bezstopniowa skrzynia biegów czyni jazdę bardzo płynną.
Na szczyt Błędnych Skał prowadzi wyboista, wąska i często mrocznie zamglona droga, a na górze czeka fantastyczna nagroda – panorama z czeską stroną Sudetów oraz naturalny labirynt skalny. Przeciskając się przez wąskie szczeliny między ogromnymi głazami, można się poczuć niemal jak na innej planecie.
A to dopiero pierwszy stopień wtajemniczenia, bo Park Narodowy Gór Stołowych kryje jeszcze więcej takich atrakcji. Pogoda zmusza nas jednak do szukania schronienia – przesiąknięty wrażeniami i deszczem kieruję się na odpoczynek do Kamieńca. Charakter NX-a wspaniale relaksuje w drodze.
Zbudowany w 1780 r. barokowy pałac Kamieniec to dziś butikowy hotel, który wyróżnia się na tle innych zabytkowych posiadłości Kotliny Kłodzkiej. Obecni właściciele odbudowali go ze stanu agonalnego i wykończyli wnętrza w skandynawskim stylu gustawiańskim: dominują chłodne kolory, pomieszczenia są jasne, a zdobienia – oszczędne.
Estetyka kompletnie inna niż w Lexusie NX, a jednak stojący na pałacowym podjeździe awangardowy SUV harmonizuje z fotogeniczną fasadą pałacu. Warto się w Kamieńcu zatrzymać, natomiast gospodarze zachęcają też do zwiedzenia obiektu bez noclegu. Na miejscu można poznać historię, posmakować specjałów nagradzanej restauracji i nacieszyć panoramą Kotliny Kłodzkiej.
Tutejsze łagodne wzgórza nie tylko malowniczo wyglądają, lecz także – jak się okazuje – świetnie nadają się do uprawy winorośli. A co to ma wspólnego z Lexusem? Tak samo jak trudno wyobrazić sobie dziś tę markę bez hybrydowych układów napędowych, tak świat winiarski nie istniałby bez hybrydowych odmian winorośli. Na styku Śląska Dolnego i Opolskiego jest taka winnica, która łączy świat motoryzacji z uprawą wina, i co więcej, ciekawie edukuje swoich gości w obu dziedzinach: Hople Poraj Paczków.
Winnica powstała w 2005 r. – wtedy też Lexus wypuścił na rynek pierwszą hybrydę. Trunki z Paczkowa wyróżnia pełna fermentacja i niski cukier resztkowy, a wśród rosnących tu szczepów można spotkać tak rzadkie i wymagające odmiany, jak acolon – to informacje dla znawców wina, które zostały docenione nawet we Francji. Natomiast fanów motoryzacji zaintryguje fakt, że rodzaje win Hople są nazywane na cześć klasyków motoryzacji: testarossa, ghia, superleggera.
Inspiracje stoją dosłownie w sąsiednim budynku – Metamuzeum Motoryzacji. Poza różnorodną kolekcją klasyków chlubą właściciela są urządzenia doświadczalne, które pozwalają zrozumieć prawa fizyki i zasady techniki, fundamenty automobilu – stąd określenie „metamuzeum”. Są tu m.in. przekroje dyferencjału, silnika spalinowego, na którym np. można wytłumaczyć różnice w cyklach pracy Otto i Atkinsona (rozwiązanie, które stosuje Lexus).
Co prawda, ani w piwniczce win, ani w kolekcji aut nie ma Lexusa, ale zapewniono mnie, że moja wizyta NX-em zainspirowała do zmian. To, że NX 300h z napędem na 4 koła poradził sobie na śliskim zboczu winnicy, nie było tu bez znaczenia. Ponadto jego bagażnik jest wprost stworzony do winnych zakupów, poprzedzonych degustacją. Kierowcy, oczywiście, co spróbują to wypluwają, ale to wystarczy, by zapragnąć tej czy innej butelki do dalszego delektowania się w domu.
Z kilkoma butelkami bezpiecznie schowanymi w bagażniku, ruszam dalej. Jeśli nikt tu jeszcze nie kolekcjonuje Lexusów, to może znajdą się jakieś inne ślady japońskiej kultury, akcenty chociaż...? Wiem! Papier! Duszniki Zdrój i jego słynne Muzeum Papiernictwa.
Wystawa prezentuje historię papieru (od zarania dziejów aż do najnowszych technologii używanych przy produkcji banknotów), a także losy pięknego młyna papierniczego z połowy XVI wieku, w którym mieści się ta placówka. Można tu obejrzeć stępę młotową do rozwłókniania szmat czy superprecyzyjne zabytkowe instrumenty do pomiaru właściwości papieru. Natomiast honoru Japonii bronią tu model formy zanurzeniowej oraz dzieła kirigami – to dziedzina sztuki gięcia papieru origami, która dopuszcza cięcia. Jak się nad tym zastanowić, to w stylistyce NX-a też coś z tego jest...
Pierwszy głód podróżniczy zaspokojony, ale to dopiero połowa wojaży, które zaplanowałem. Po raz kolejny rozkochany w Dolnym Śląsku, kompletuję już listę miejsc na następną wizytę. Tymczasem ruszam z powrotem do Warszawy by zamienić samochody. W stolicy ktoś inny czeka na „mojego” NX-a, a na mnie czeka RX. Tuż przed sezonem wakacyjnym zamierzam się udać nim na Pomorze, zobaczyć Bałtyk pierwszy raz po „lockdownie”. Poza tym na mojej liście: miejsca uśmierzające stres, pozwalające się wyciszyć i odzyskać wewnętrzną harmonię. Czyli po prostu relaks.
Gdy rusza się w trasę z Warszawy nad morze, korki, kolejki aut na autostradowych bramkach, nerwowe manewry reszty kierowców i inne „atrakcje” irytują... jakoś mniej, jeśli podróżuje się Lexusem RX 450h. Tuż za rogatkami stolicy zauważam, że ten samochód ma dar uspokajania, odcinania od męczących myśli. Nawet prognoza niepewnej pogody nie psuje mi w tym momencie humoru.
RX przyjemnie płynie, 3,5-litrowy silnik, pracujący w cyklu Atkinsona, jest przy stałej prędkości niemal niesłyszalny. Gdy się mocniej naciśnie gaz, odzywa się na chwilę przyjemnym mruknięciem tak rzadkiego dziś wolnossącego V6. Uszy pieści też jazz sączący się z 15 głośników systemu audio marki Mark Levinson, a moje ciało już weszło w stan urlopu na obszernym i miękkim fotelu z funkcją wentylacji. Umysł jeszcze szuka sposobu na ominięcie tego korka pod Toruniem... Wiem, pojadę przez Bydgoszcz i dalej droga staje się już czystą, niespieszną przyjemnością wśród zieleni.
313-konny napęd hybrydowy wersji 450h idealnie harmonizuje z ogólnym charakterem RX-a. To przestronny i duży SUV, rozpieszczający przestrzenią w kabinie, komfortem jazdy i luksusami wersji Omotenashi – nazwa odnosi się do japońskiej sztuki gościnności. Im więcej kilometrów mam za sobą, tym dłuższą drogę chciałbym Lexusem RX 450h jeszcze pokonać.
Pierwszy cel wycieczki nad morze to Camppinus Park – położony między Ustką a Darłowem innowacyjny kompleks domów wakacyjnych. Architektura jest inspirowana... stodołą, która stoi w tym miejscu od ponad 170 lat. Domy mają prosty kształt z bezokapowym dachem, duże przeszklenia i elewację z desek opalonych tradycyjną japońską metodą shou sugi ban. To im nadaje głęboki czarny kolor, ciekawą fakturę i je konserwuje. Wyważona estetyka ładnie kontrastuje z często chaotyczną zabudową nadbałtyckich kurortów.
Każdy domek ma swojego meleksa, który pozwala bezemisyjnie kursować na plażę. Okolicę można też odkrywać na elektrycznych rowerach, segwayach, a w pogodne dni gospodarze Camppinus Park wodują na pobliskim jeziorze Wicko łódź solarną – jednostka ma baterie fotowoltaiczne na dachu, pływa bezszelestnie i bezemisyjnie. Najbardziej słoneczny dzień pobytu spędzam jednak nad basenem: swoje akumulatory ładuję panującą tu błogą ciszą, intensywną zielenią kwiecistych łąk i wiekowych drzew. (Nie)pogoda daje też okazję do skorzystania z sauny, gier z goglami VR i sali kinowej z wielkimi pufami.
Terenu Camppinus Park mógłbym nie opuszczać, ale nie chcę, by RX był zazdrosny o resortowego meleksa. Ruszam w stronę Ustki i podziwiam pomorskie landszafty: łagodne pagórki, malownicze aleje drzew wzdłuż drogi, piękną pustkę. Podróż się wydłuża, bo nie odpuszczam żadnego fotogenicznego przystanku: nigdy nienudzące się pole rzepaku, łąki maków i chabrów czy zjawiskowo piękne kare konie, których nie trzeba namawiać, by zapozowały do zdjęcia.
W końcu docieram do Ustki i jestem mile zaskoczony: wśród „sezonowej” zabudowy wiele tu stylowych budynków, futurystyczny most obrotowy i galeria sztuki Centrum Aktywności Twórczej. Jedną z jej inicjatyw było namalowanie murali na ścianach sąsiednich budynków. Przedstawiają słynne drzeworyty japońskiego artysty Hokusaia Katsushikego, w tym „Wielką falę na Kanagawie”.
Od przypominającej kościół stylowej latarni morskiej ciągnie się wzdłuż plaży promenada z ładnym widokiem na Bałtyk. Choć w sezonie może tu być trudno o relaks i spokój, to spacer brzegiem morza zawsze mnie odstresowuje. Plażować lubię jednak minimalistycznie, bez parawanu, ale silny wiatr tym razem na to nie pozwala.
Minimalistyczne podejście ma też Lexus RX 450h do spalania. Lokalne wycieczki „zużyły” tylko 7,7 l/100 km. Kolejna odprężająca trasa wiedzie do Słowińskiego Parku Narodowego. Z latarni morskiej w Czołpinie rozpościera się piękna panorama tej pozostawionej naturze okolicy. Są tu przestrzeń oraz harmonia, wody, piasku i drzew.
Warto wybrać mniej popularną porę spaceru, by znaleźć się na wydmach bez towarzystwa. To właśnie tu można znaleźć najspokojniejsze plaże nad Bałtykiem, bo mało kto na nie dociera.
Miejscem, gdzie czasu już się nie liczy, jest wieś Kluki. Zachowano tu oryginalną zabudowę z chatami ryglowymi, sprowadzono też kilka z sąsiednich wsi, by utworzyć skansen. Niestety, pora już wracać. Nawigacja prognozuje długą drogę do domu. A to znaczy, że jeszcze kilka godzin relaksu w gościnnym Lexusie przede mną. Wracam wypoczęty.
Dane techniczne: Lexus NX 300h, Lexus RX 450h
Dane techniczne | Lexus NX 300h | Lexus RX 450h |
Silnik | benz. R4 + 2 elektryczne | benz. V6 + 2 elektryczne |
Pojemność skokowa | 2494 cm3 | 3456 cm3 |
Łączna moc układu | 197 KM | 313 KM |
Maks. moment obr. | 210+270 Nm | 335 + 139 Nm |
Napęd | 4x4 | 4x4 |
Skrzynia biegów | aut. bezstopniowa e-CVT | aut. bezstopniowa e-CVT |
Długość/szerokość/wysokość | 4640/1845/1645 mm | 4890/1895/1695 mm |
Bagażnik | 555-1600 l | 539-1612 l |
Masa własna | 1905 kg | 2100 kg |
Prędkość maks. | 180 km/h | 200 km/h |
0-100 km/h | 9,2 s | 7,7 s |
Średnie spalanie | 8,0 l/100 km | 8,0 l/100 km |
Emisja CO2 | 181 g/km | 183 g/km |
Cena od | 196 900 zł (w promocji) | 269 900 zł (w promocji) |