W rozmowie z kursantem właściciel szkoły jazdy miał wspominać o swoich rozległych znajomościach i wpływach, które umożliwiają mu "załatwienie" zdanego egzaminu. Został jednak przechytrzony przez wrocławskich policjantów. "W ręce mundurowych wpadł w momencie przyjmowania korzyści majątkowej i był kompletnie zaskoczony, gdy na jego ręce funkcjonariusze założyli kajdanki" — poinformowała wrocławska policja w komunikacie.
Zobacz także: Nie będzie radykalnych zmian w egzaminie na prawo jazdy. Egzaminator dementuje
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoŻądał łapówek i poświadczał nieprawdę. 70 zarzutów
Na tym jednak nie skończyły się kłopoty właściciela szkoły jazdy. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że 49-latek miał na sumieniu znacznie więcej. Chodziło m.in. o wielokrotne poświadczanie nieprawdy w dokumentach wystawianych przez jego szkołę nauki jazdy.
Ostatecznie postawiono mu ok. 70 zarzutów z art. 271 Kodeksu karnego – poświadczanie nieprawdy oraz z art. 230 Kodeksu karnego – płatnej protekcji biernej. Został też tymczasowo aresztowany. Jak poinformowała policja, może mu grozić nawet 8 lat pozbawienia wolności.