Na pierwszy rzut oka ten Chevrolet wygląda jak znajda z kalifornijskiego złomowiska. Spalona słońcem karoseria, pościerany lakier, koła zapadnięte w błotnikach czyli typowy złomek. To jednak zamierzony efekt, który chciał uzyskać prywatny właściciel zlecając przeróbkę amerykańskiego pickupa firmie Speed Shop and Kustoms. Właściciel warsztatu, Wojciech Siepracki podkreśla, że samochód został gruntownie przebudowany od rozebrania nadwozia i wzmocnienia ramy po pokrycie zniszczonej czasem karoserii bezbarwnym lakierem, który ma zachować oryginalny wygląd auta i delikatne zdobienia na drzwiach. Cała operacja trwała rok.
Złomek - co pod maską?
Do napędu Chevroleta służy nowy silnik GM Goodwrench, V8 o pojemności 5,7 l i mocy ok. 300 KM z kolektorem dolotowym i gaźnikiem Edelbrock. Połączono go z nową trzybiegową skrzynią automatyczną TCI ze sterowaniem przy kolumnie kierownicy, zastępując tym samym trzybiegowego „manuala”. Napęd trafia na tylne koła przez most z Forda. W samochodzie zamontowane są rurowe kolektory wydechowe, a sam układ wydechowy wykonano ze stali nierdzewnej z tłumikami amerykańskiej firmy Borla.
Złomek - zawieszenie
Zawieszenie przerobionego Chevroleta wykorzystuje poduszki pneumatyczne z trzystopniowym poziomowaniem. Najniższe, widoczne na zdjęciach to pozycja parkingowa, ale można też z niej korzystać podczas jazdy po gładkiej nawierzchni. Oprócz tego jest jeszcze położenie standardowe i wysokie, wybierane przyciskami na desce rozdzielczej. Różnica w prześwicie pomiędzy najniższym a najwyższym ustawieniem wynosi imponujące 25 cm. Na przednią oś trafiły hamulce tarczowe, samochód otrzymał komplet felg o średnicy 18 cali oraz poprawioną przekładnię kierowniczą dla lepszego i bezpieczniejszego prowadzenia.
Złomek - niespodzianka
Ciekawostką jest zasobnik na koło zapasowe umieszczony na burcie po lewej stronie samochodu, który w rzeczywistości pełni funkcję barku na napoje i lód. Można więc spodziewać się, że przerobiony pickup będzie służył nie tylko do zadawania szyku w mieście, ale też jako centralny punkt niejednej imprezy. Samochód lada moment pojawi się na drogach, bo auto właśnie pomyślnie przeszło testy w Speed Shop and Kustoms i trafiło już do nowego właściciela. W przygotowaniu firmy spod Radomia są kolejne projekty bazujące na kultowych amerykańskich samochodach. Warto śledzić jej profil na facebooku.
Na pierwszy rzut oka ten Chevrolet wygląda jak znajda z kalifornijskiego złomowiska. Spalona słońcem karoseria, pościerany lakier, koła zapadnięte w błotnikach. To jednak zamierzony efekt, który chciał uzyskać prywatny właściel zlecając przeróbkę amerykańskiego pickupa firmie Speed Shop and Kustoms.
Właściciel warsztatu, Wojciech Siepracki podkreśla, że samochód został gruntownie przebudowany od rozebrania nadwozia i wzmocnienia ramy po pokrycie zniszczonej czasem karoserii bezbarwnym lakierem, który ma zachować oryginalny wygląd auta i delikatne zdobienia na drzwiach. Cała operacja trwała rok.
Do napędu Chevroleta służy nowy silnik GM Goodwrench, V8 o pojemności 5,7 l i mocy ok. 300 KM z kolektorem dolotowym i gaźnikiem Edelbrock. Połączono go z nową trzybiegową skrzynią automatyczną TCI ze sterowaniem przy kolumnie kierownicy, zastępując tym samym trzybiegowego „manuala”. Napęd trafia na tylne koła przez most z Forda.
W samochodzie zamontowane są rurowe kolektory wydechowe, a sam układ wydechowy wykonano ze stali nierdzewnej z tłumikami amerykańskiej firmy Borla.
Zawieszenie przerobionego Chevroleta wykorzystuje poduszki pneumatyczne z trzystopniowym poziomowaniem. Najniższe, widoczne na zdjęciach to pozycja parkingowa, ale można też z niej korzystać podczas jazdy po gładkiej nawierzchni. Oprócz tego jest jeszcze położenie standardowe i wysokie, wybierane przyciskami na desce rozdzielczej. Różnica w prześwicie pomiędzy najniższym a najwyższym ustawieniem wynosi imponujące 25 cm.
Na przednią oś trafiły hamulce tarczowe, samochód otrzymał komplet felg o średnicy 18 cali oraz poprawioną przekładnię kierowniczą dla lepszego i bezpieczniejszego prowadzenia.
Ciekawostką jest zasobnik na koło zapasowe umieszczony na burcie po lewej stronie samochodu, który w rzeczywistości pełni funkcję barku na napoje i lód. Można więc spodziewać się, że przerobiony pickup będzie służył nie tylko do zadawania szyku w mieście, ale też jako centralny punkt niejednej imprezy. Samochód lada moment pojawi się na drogach, bo auto właśnie pomyślnie przeszło testy w Speed Shop and Kustoms i trafiło już do nowego właściciela.