W ferworze przygotowań do wyjazdu łatwo o czymś zapomnieć. Na przykład o... samochodzie. Wszystko naszykowane? No to ładujemy walizki i jazda! Tymczasem przed długą i wyczerpującą trasą odpowiedzialny urlopowicz zagląda pod maskę swego auta, sprawdza poziom płynów i ustawia właściwe ciśnienie w oponach.
Może i brzmi to trywialnie, ale prawda jest taka, że w trasie – zwłaszcza za granicą – nawet z pozoru drobna awaria potrafi porządnie dać się we znaki. Sprawdźcie, z jakimi usterkami poradzicie sobie sami, a kiedy lepiej niczego nie dotykać, tylko od razu wezwać lawetę. Zanim wyruszysz w drogę Początek sezonu urlopowego oznacza, że do ofensywy ruszają warsztaty. Duże sieci niezależne i serwisy dilerskie robią, co mogą, żeby przypomnieć swym klientom o konieczności wykonania przeglądu auta przed długą podróżą.
I choć letnie promocje serwisowe pomyślane są z reguły wyłącznie po to, żeby przynieść szybki i łatwy zysk, to nie sposób odmówić im zasadności. Inspekcja wykonana tuż przed rozpoczęciem podróży naprawdę może uchronić od poważnych kłopotów.
Zwłaszcza jeśli od ostatniego planowego przeglądu waszego samochodu minęło już kilka miesięcy. Ci, którzy mają jako takie pojęcie o mechanice, mogą spokojnie sami skontrolować stan najważniejszych podzespołów. Serwisy żądają za taką usługę co najmniej 150 zł i wcale nie jest powiedziane, że sumiennie przyłożą się do tego zadania.
Oględziny zaczynamy od układu chłodzenia – latem jego kondycja jest szczególnie istotna. Sami sprawdzicie i uzupełnicie poziom płynu. Warto też skontrolować, czy chłodnica nie „poci się” np. od spodu. Przed wyjazdem w trasę obowiązkowo sprawdźcie i – ewentualnie – uzupełnijcie poziom oleju silnikowego.
Zachęcamy też do skontrolowania tego, czy układ klimatyzacji działa tak, jak powinien, bo jazda autem z przegrzanym wnętrzem może być niebezpieczna – wysoka temperatura wydłuża czas reakcji i potęguje uczucie zmęczenia. Każdy mechanik amator może też sam ocenić stan i zużycie klocków hamulcowych. Przed wyruszeniem w podróż warto także uzupełnić płyn do spryskiwaczy (owady na szybie czołowej!).
Jeśli zabieracie z sobą duży ładunek, zwiększcie ciśnienie w oponach, przypominamy jednak o tym, że latem w wysokich temperaturach ciśnienie w ogumieniu i tak mocno wzrasta podczas jazdy. Na koniec sprawdźcie, czy nie przepaliła się żadna z żarówek – pamiętajcie o tym, że niektóre zagraniczne służby mundurowe bywają w tej kwestii bardzo skrupulatne.
Gdy mimo to podczas podróży dojdzie do awarii, będziecie musieli sami ocenić sytuację i podjąć decyzję, co robić dalej – naprawiać i kontynuować podróż czy jednak wezwać pomoc? W Polsce nie będzie z tym żadnego problemu, natomiast za granicą może się zrobić nieprzyjemnie. Niektóre firmy ubezpieczeniowe mają w swej ofercie polisy pokrywające koszty holowania również poza Polską, tyle że z reguły są one dość drogie.
Naszym zdaniem
Krzysztof Kowalewski w reklamie jednego z towarzystw ubezpieczeniowych mówił kiedyś, że przezorny jest zawsze ubezpieczony... Trudno się nie zgodzić, dlatego przed wyjazdem powinniście przynajmniej pobieżnie sprawdzić stan kluczowych podzespołów auta i zastanowić się nad wykupieniem europejskiego assistance.
Galeria zdjęć
Podniesienie za pomocą lewarka mocno załadowanego samochodu jest dość trudne, ciężko też dostać się do koła zapasowego umieszczonego pod podłogą bagażnika wypchanego wakacyjnymi pakunkami. Pół biedy, jeśli „zapas” znajduje się pod pojazdem lub korzystacie z tzw. zestawu naprawczego. Rada dla kierowców aut wyposażonych w opony typu run flat: po złapaniu gumy da się jeszcze przejechać kilkadziesiąt kilometrów, ale jeśli uszkodzeniu uległo czoło opony, to... nie warto tego robić. Należy wówczas jak najszybciej oddać oponę do wulkanizatora, bo run flat po jeździe bez powietrza nadaje się na śmietnik. Nowa opona kosztuje krocie, poza tym wcale nie jest powiedziane, że po dojechaniu do serwisu kupicie identyczną.
Upał, korek, długi podjazd w górach i nawet drobny ubytek płynu chłodzącego może się źle skończyć dla jednostki napędowej waszego samochodu. Gdy tylko wskazówka temperatury cieczy chłodzącej zacznie wchodzić na czerwone pole, powinniście zjechać na pobocze i wyłączyć silnik. Jeśli nie da się tego zrobić od razu (np. zator, gęsty ruch), powinniście włączyć ogrzewanie i ustawić nawiew na najwyższy bieg – pozwoli to w pewnym stopniu schłodzić motor. Gdy już uda się zjechać na bok, sprawdźcie poziom płynu w zbiorniczku wyrównawczym. Jeżeli konieczna będzie dolewka, musicie odczekać, aż temperatura i ciśnienie w układzie chłodzenia spadną na tyle, że uda się bez obaw odkręcić korek. Gdy nie macie pod ręką odpowiedniego płynu, doraźnie wspomóżcie się wodą (może być nawet kranówka). Jeśli po uzupełnieniu poziomu płynu silnik ponownie zacznie się grzać, trzeba natychmiast go wyłączyć i wezwać pomoc. Jeśli płynu nie ubyło, a wskazówka wchodzi na czerwone pole, zapewne popsuł się termostat – mechanik-amator będzie potrafił zdiagnozować usterkę.
Zapalenie się słynnej kontrolki „check engine” może mieć wiele przyczyn – od błahych (np. skok napięcia w układzie elektrycznym, chwilowy błąd sondy lambda) po poważny problem z silnikiem lub jego osprzętem. Na miejscu trudno będzie ocenić, która z tych okoliczności właśnie się zdarzyła, jeśli jednak sterownik silnika nie przeszedł w tzw. tryb awaryjny (ograniczona moc, wyczuwalnie gorsze osiągi), można spróbować dojechać do warsztatu. W przeciwnym wypadku – gdy ponadto z komory silnika wydobywają się niepokojące odgłosy – lepiej go wyłączyć i wezwać na miejsce pomoc drogową. Uwaga: właściciele starszych aut powinni przed wyjazdem zaopatrzyć się w pasek klinowy.
Poziom oleju warto sprawdzić przed każdą dłuższą podróżą. Wiele nowszych aut ma elektroniczne czujniki, są to jednak urządzenia, które dość często mogą się mylić. I to w każdą stronę. Samo zapalenie się kontrolki ostrzegającej o zbyt niskim poziomie środka smarnego nie jest niebezpieczne, mimo to warto niezwłocznie uzupełnić jego stan. Ważne: zanim przystąpicie do tej operacji, zaczekajcie, aż temperatura silnika nieco spadnie. Czy można mieszać z sobą oleje o różnej lepkości? Owszem, ale tylko wówczas, gdy jest to jedyny ratunek i nie macie pod ręką właściwego środka smarnego. W końcu lepiej wlać cokolwiek, niż zatrzeć silnik... Najlepiej będzie kupić na stacji olej tej samej klasy (nie musi być tej samej marki) i pojechać do warsztatu na poszukiwanie przyczyn ubytku. Ważne: wysilone silniki z turbo potrafią podczas obciążenia pobierać spore ilości oleju – to normalne zjawisko. Gdy natomiast zaświeci się kontrolka ostrzegająca o zbyt niskim ciśnieniu oleju (tzw. lampa Aladyna), powinniście natychmiast wyłączyć silnik i uzupełnić poziom środka smarnego. Jeśli mimo to kontrolka nie zgaśnie, musicie wezwać pomoc lub odholować auto do warsztatu.
Jeśli sprawne auto nagle zaczyna dymić, to coś musi być nie tak. Intensywny biały dym może świadczyć o problemie z uszczelką pod głowicą (dalsza jazda jest możliwa, ale szkodliwa dla silnika) lub o pęknięciu samej głowicy (laweta!). Z kolei intensywny czarny dym w dieslu z reguły oznacza problem z układem wtryskowym lub osprzętem (np. zawór recyrkulacji spalin) – lekkie dymienie na czarno nie powinno być powodem do niepokoju. Spaliny zabarwione na niebiesko nie wróżą niczego dobrego, bo przeważnie świadczą o tym, że do komór spalania przedostaje się olej.
Większość z nich zapala się tylko w przypadku konkretnej awarii, ale są i takie (np. żółty trójkąt), które sygnalizują wiele różnych niedomagań. Najbardziej niebezpieczne są te w kolorze czerwonym, bo mogą oznaczać usterkę zagrażającą bezpieczeństwu.