W pierwszym przypadku okazuje się, że masa auta przekracza 3 t i mamy za słabe zawieszenie, a na biwaku niczego nie jesteśmy w stanie znaleźć. W drugim – nie możemy zaparzyć sobie herbaty i śniadania szukamy w barze. Jak zwykle wygrywa złoty środek. Inaczej przygotujemy ekwipunek, gdy wybieramy się do Skandynawii, inaczej – na podróż życia do Magadanu.
Co innego zabierzemy gdy spodziewamy się deszczu (buty szybko mokną, za to wolno schną – może się okazać, że trzy pary to za mało, a najlepsze będą… kalosze), co innego – na pustynię. Postaramy się przekazać garść porad uniwersalnych, zakładając 2-osobową, 2-tygodniową podróż z własnymi biwakami. Warto zainwestować w porządne skrzynie wyprawowe (np. Peli, HPRC, Wolf). Ochronią przewożone rzeczy przed brudem i kurzem z zewnątrz, są odporne mechanicznie. Występują w szerokiej gamie kolorów i rozmiarów, więc można pokusić się o dobranie ich pod bagażnik, choć pewnie okażą się trwalsze od auta i służyć będą jeszcze w kolejnym.
Skrzynie pakujemy tematycznie: w jednej sprzęt samochodowy (narzędzia, części zamienne), w kolejnej ubrania i rzeczy do spania, w następnej naczynia i jedzenie. Ułatwia to korzystanie (otwieramy tylko konkretną), a także zabezpiecza zawartość (śpiwory nie będą pobrudzone smarem). Wieczorem wyrzucamy skrzynie na zewnątrz i bagażnik nadaje się do spania.
Pakowanie skrzyń to pole do popisu – w rzeczach do spania można umieścić np. lampkę neonową, ale czołówkę miejmy pod ręką. Zasadniczo wszystkie zabierane rzeczy powinny być sprawdzone przed wyjazdem (guma na pustyni to nie czas na zastanawianie się jak działa zestaw naprawczy do opon) oraz wysokiej jakości. Czasem jednak nie warto przesadzać. Najlepszej koszulki będzie nam po prostu szkoda, zaś gorszą bez kłopotu przeznaczymy do przetarcia silnika lub np. podarujemy miejscowym.
Rzadko wykorzystamy też dodatkowe kanistry. Jeden jest wskazany (łatwo przegapić stację), ale więcej przyda się tylko w przypadku pustynnych przelotów. Nie przesadzajmy też z jedzeniem – nawet na pustyni znajdziemy bary, a poznawanie orientalnej kuchni i zwyczajów to przecież elementy, dla których jedziemy na wyprawę.
Pominęliśmy tu oczywiste dla każdego (miejmy nadzieję) wyposażenie off-roadowe: hi-lift z podstawką, liny, szekle, sandplaty, łopaty.
Części, narzędzia
W spakowaniu skrzyni mechanicznej pomoże znajomość słabych punktów auta. Potrzebne są płyny na dolewki (braki w chłodnicy można – poza skrajnymi wypadkami jak Skandynawia zimą – uzupełnić wodą), zapasowe amortyzatory (np. seryjne, ale uwaga na zmodyfikowane podwozia), krzyżaki wału napędowego, półosie, paski klinowe, wtryskiwacze (diesel). Części postarajmy się wypożyczyć np. z warsztatu i zapłacić po powrocie tylko za zużyte – w praktyce wykorzystujemy je sporadycznie.
Spanie, rzeczy osobiste
Dobrze sprawdzają się lekkie, przewiewne spodnie, najlepiej odpinane nad kolanem. Na piesze wycieczki zabierzmy buty trekingowe, przydadzą się też adidasy (prowadzenie auta) oraz klapki (hotel). Nie zapomnijmy o czapce, okularach i kremie przeciwsłonecznym. W skrzyni sypialnej powinna się też znaleźć latarka neonowa, do wnętrza auta.
Naczynia, jedzenie Papierowe talerzyki spalimy w ognisku
Oczywiście nasze zapasy powinna zdominować żywność o przedłużonym okresie trwałości (makarony, kasze), łatwa do przygotowania. Nie zapominajmy o herbacie czy kawie, cukrze oraz ulubionych przyprawach. Zazwyczaj zadowolimy się prostym palnikiem z butlą. Lodówka samochodowa? Też się przyda.