- Modelem EV9 Kia wkracza do świata elektrycznych SUV-ów z segmentu E i już w chwili debiutu przekonuje szeregiem rozwiązań
- Debiutująca Kia dostępna jest w dwóch wersjach wyposażenia i z dwoma rodzajami napędu
- Samochód sprawdzi się m.in. w przypadku dużych rodzin i może pełnić funkcję jedynego auta w domu
Carrara to włoskie miasteczko znane przede wszystkim z racji wydobywanego w pobliskich kamieniołomach białego marmuru. To wyjątkowe miejsce i wyjątkowy materiał, którego cena uzależniona jest od tego, jak bardzo biały jest wydobyty marmur — im bielszy, tym droższy. Cena za wysokiej klasy marmur kararyjski potrafi osiągać poziom 1-2 tys. euro za tonę, a w przypadku najwyższej klasy nawet 17 tys. euro za tonę. Wyjątkowość tego miejsca sprawiła, że wykorzystali je twórcy filmów o przygodach brytyjskiego agenta specjalnego Jamesa Bonda.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Kia EV9 — wyjątkowy samochód w wyjątkowym miejscu
I właśnie kamieniołom, w którym kręcono sceny do filmu "Quantum of Solace", polski oddział Kii nieprzypadkowo wybrał na miejsce prezentacji najnowszego elektrycznego modelu, czyli SUV-a Kia EV9. Jak podkreślono, miejsce jest równie wyjątkowe, jak prezentowany samochód. Także tutaj Michał Anioł znalazł tak biały marmur, że wykorzystał go przy tworzeniu watykańskie Piety. Malowidło na jednej ze ścian kamieniołomu ma o tym fakcie przypominać.
I faktycznie pokonując kilkaset kilometrów po włoskich autostradach, górskich drogach oraz pozamiejskich trasach, ale i ciasnych włoskich uliczkach, można było samemu ocenić czy EV9 jest faktycznie tak wyjątkowa, jak przedstawia producent. A pozytywne zaskoczenie pojawia się już na początku. Patrząc na grafiki, odnosi się wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia z potężnym klocem. Trudno zresztą oczekiwać, że będzie inaczej, bo Kia EV9 ma ponad 5 m długości (5010 mm w wersji podstawowej i 5015 mm w GT-Line), blisko 2 m szerokości (1980 mm) i niemal 1,8 m wysokości (1755 mm wersja podstawowa, 1780 mm GT-Line).
Tymczasem w rzeczywistości, zwłaszcza gdy na auto patrzymy nieco z góry, odnosi się wrażenie, że mamy do czynienia z dużym kombi, a nie ważącym ok. 2,5 t potężnym SUV-em. Mając świadomość, że mówimy o naprawdę dużym nadwoziu, którego kształt zaprzecza jakiejkolwiek korzystnej aerodynamice, może dziwić, jak projektantom udało się uzyskać współczynnik oporu powietrza Cx na poziomie 0,28.
Kia EV9 — nowoczesna, ale (na szczęście) nie w pełni cyfrowa
Zanim ochłoniemy już z pozytywnego pierwszego wrażenia, kolejne czeka na nas już po otwarciu drzwi, szczególnie tych od strony kierowcy. Od razu możemy zauważyć, że kierowca ma mnóstwo miejsca. W samochodach, które Kia przygotowała na prezentację — były to naprawdę dobrze wyposażone wersje GT-Line — uwagę zwracała również mnogość regulacji fotela, obejmująca również niezbyt często spotykaną w samochodach podpórkę pod łydki. Ta wraz z odchylanymi oparciami zwiększa komfort podczas odpoczynku w trakcie przerwy w jeździe, np. związanej z ładowaniem baterii.
Gdy już zajmiemy miejsce za kierownicą, naszym oczom ukazuje się duża tafla wyświetlacza, który w rzeczywistości składa się z trzech ekranów. Pierwszy ma przekątną 12,3 cala i pełni rolę zestawu wskaźników. Taką samą wielkość ma ekran systemu multimedialnego, znajdujący się w centralnej części deski rozdzielczej. Pomiędzy nimi projektanci umieścili jeszcze 5,3-calowy ekran systemu klimatyzacji. Sensowność tego rozwiązania można poddać w wątpliwość, przynajmniej z punktu widzenia kierowcy — koło kierownicy zasłania niemal w całości trzeci z ekranów, chociaż pozostaje dobrze widoczny z miejsc pasażerów siedzących po prawej stronie.
Kia EV9 zapewnia kierowcy bardzo pozytywne doznania. Pomimo swojego na wskroś nowoczesnego charakteru i mnóstwa cyfrowych udogodnień, flagowy elektryczny SUV koreańskiej marki częściowo wciąż jest analogowy. Chodzi tu o fizyczne przyciski, których obsługa jest znacznie łatwiejsza i precyzyjniejsza niż wirtualnych, dotykowych, co znacząco podnosi komfort i bezpieczeństwo użytkowania auta. Nawet kilka dotykowych przycisków z reakcją haptyczną, umieszczonych bezpośrednio pod centralnym ekranem, bardziej przypomina działanie analogowych klawiszy. Na pochwałę zasługują również duże i łatwe w użyciu przyciski na kierownicy.
Nie oznacza to jednak, braku cyfrowych udogodnień. Wspomniane już ekrany, wyświetlacz Head-Up, który jest widoczny bez względu na warunki oświetleniowe i nawet wtedy, gdy mamy założone okulary przeciwsłoneczne, ładowarka bezprzewodowa, bezprzewodowa łączność Android Auto i Apple CarPlay oraz kilka portów USB C to tylko część z nowoczesnych rozwiązań. Jeśli to za mało, można zdecydować się na opcjonalne cyfrowe lusterka boczne (Digital Side Mirrors – DSM), czyli ekrany podłączone do kamer w miejscu analogowych lusterek.
Cyfrowe lusterko znajdziemy także w kabinie, przy czym na szczęście, możemy korzystać z niego również tak, jak ze zwykłego lusterka. To dobrze, bo gdy kierowca ma nieco gorszy wzrok, obraz w cyfrowym lusterku, przy nagłym przeniesieniu wzroku z drogi przed pojazdem, wydaje się nieostry. Obraz wyostrza się dopiero wtedy, gdy oko dostosuje się do patrzenia z bliska. W przypadku tradycyjnego lusterka ta niedogodność w ogóle nie występuje.
Kia EV9 — z sześcioma lub siedmioma miejscami i obrotowymi fotelami
O niemal żadnej niedogodności nie można natomiast mówić w przypadku przestronności kabiny. Auto dostępne jest w wersji sześcio- lub siedmioosobowej, co już samo w sobie jest rzadkością wśród samochodów elektrycznych. Kolejną jest możliwość wyboru opcji — w przypadku wersji 6-miejscowej — z obrotowymi fotelami w drugim rzędzie. Wystarczy obrócić je o 180 stopni, żeby pasażerowie drugiego i trzeciego rzędu siedzieli do siebie przodem.
Kia EV9 w pewnych aspektach może konkurować z klasą S
Przejazd włoskimi autostradami pokazał dwie istotne zalety Kii EV9, co tylko zwiększało przyjemność rozkoszowania się widokami zarezerwowanymi dla północnej Italii. O ile o przestronności auta można przekonać się nawet wtedy, gdy nie przejedziemy nawet metra, o tyle dwie kolejne zalety wymagają rozpędzenia się do wyższych prędkości i pokonania większej odległości.
Podczas jazdy po autostradowych odcinkach pomiędzy Mediolanem i Florencją SUV Kii udowodnił, że jest bardzo dobrze wyciszony. Oczywiście cisza w kabinie to jeden z atutów wielu aut elektrycznych, ale w przypadku nowości Kii mówimy o ciszy wyniesionej na poziom, który dotychczas zarezerwowany był dla samochodów od klasy S wzwyż. Do uszu pasażerów dociero zaledwie delikatny szum owiewającego powietrza i praktycznie w ogóle nie słychać szumu opon. Dzięki temu wszyscy pasażerowie mogą swobodnie ze sobą rozmawiać.
Kolejnym atutem są wygodne, komfortowe fotele. Wystarczająco obszerne, aby zmieściły się na nich nawet postawne osoby, dzięki regulacji (elektrycznej, a jakże) bocznych partii oparć zapewniają również fantastyczne podparcie podczas dynamicznej jazdy po zakrętach. To zresztą kolejne zaskoczenie, jak skutecznie EV9 maskuje swoją dużą masę. Nawet na krętych górskich drogach trudno uwierzyć, że siedzimy za kierownicą 5-metrowego, 2,5-tonowego kolosa.
Nie oznacza to jednak całkowitego braku wad. Oprócz wspomnianych już wyżej pewnych niedoskonałości jedną z największych jest brak funkcji doświetlania zakrętów. Na to niedociągnięcie zapewne nie zwrócimy uwagi w normalnych warunkach, ale podczas nocnych przejazdów po górskich serpentynach, z pewnością już tak. Chociaż LED-owe reflektory skutecznie oświetlają drogę, to mają również tę wadę, że tworzą bardzo ostre przejście pomiędzy oświetlonym obszarem i tym pozostającym w cieniu. Przy dużych gabarytach i na krętych drogach oznacza to trudności z określeniem, czy zanadto nie zbliżamy się do prawej krawędzi.
Kia EV9 — mocna, dynamiczna i... z dość dużym zapotrzebowaniem na energię
Trudno natomiast zarzucić cokolwiek elektrycznej Kii pod względem dynamiki jazdy. Zresztą, trudno się dziwić. Zbudowany na modułowej płycie podłogowej E-GMP model EV9 dostępny jest w wersji z napędem na tylne koła (RWD) oraz z napędem na cztery koła (AWD). W tej pierwszej pracuje silnik o mocy 149,5 kW (203 KM), w drugiej są już dwa silniki o mocy 141,3 kW (192 KM), co łącznie daje nam aż 282,6 kW (384 KM).
W odmianie AWD możemy również liczyć na większy moment obrotowy, który standardowo wynosi 600 Nm (250 Nm + 350 Nm), a z aktywną funkcją Boost nawet 700 Nm (350 Nm + 350 Nm). To wszystko sprawia, że Kia EV9 AWD potrafi szybko przyspieszać (w 6,0 s od 0 do 100 km/h, a po zainstalowaniu aktualizacji jeszcze mniej, bo w 5,3 s) i rozpędza się do 200 km/h. Ale nawet słabsza odmiana nie daje powodów do narzekań. Przyspieszenie 0-100 km/h w 9,4 s i 185 km/h prędkości maksymalnej większości kierowców w zupełności wystarczą.
Argumentem, który potrafi przekonać do rzadszego korzystania z pełnego potencjału napędu Kii EV9, jest zapotrzebowanie na energię. Koreańczycy podają, że średnie zużycie energii AWD GT-Line, w zależności od rozmiaru kół, wynosi od 22,3 kWh (koła 19 cali) do 22,8 kWh (koła 21 cali) na 100 km. Tymczasem jadąc autostradą z prędkością 130 km/h trzeba liczyć się ze zużyciem prądu na poziomie 29, a nawet 32 kWh/100 km. Gdy trasa prowadzi różnymi kategoriami dróg, w tym również miejskimi odcinkami, można spodziewać się zużycia na poziomie 25 kWh/100 km (choć można nawet uzyskać wynik nieco ponad 21 kWh/100 km). Przy baterii o pojemności 99,8 kWh oznacza to, że możemy zapomnieć o deklarowanym zasięgu, który w przypadku wersji AWD GT-Line szacowany jest na 505 km.
Nie zmienia to jednak faktu, że pod względem "prądożerności" EV9 nie odstaje od większości innych masywnych aut elektrycznych, a od części z nich jest zauważalnie bardziej ekonomiczna. Podczas jazdy z prędkością ok. 110 km/h można przejechać nawet 400 km i dopiero wtedy pojawia się konieczność uzupełnienia zapasu energii. Nie tylko to potwierdza, że Kia EV9 to samochód długodystansowy, który bardzo dobrze sprawdza się poza miastem. Duże gabaryty sprawiły, że przeciskanie się wąskimi uliczkami włoskich miast nie należało do przyjemności. Osoby, które nie mają zbyt dużego doświadczenia w prowadzeniu tak dużego samochodu, mogą na szczęście liczyć na pomoc elektronicznych wspomagaczy, których w EV9 nie brakuje.
Kia EV9 — droga, ale i tak atrakcyjna cenowo
Biorąc pod uwagę szereg zalet i poziom dopracowania oraz potencjału drzemiącego w modelu EV9, można by się spodziewać łyżki dziegciu w postaci wysokiej ceny. Ale Kia nie ukrywa, że to właśnie cena ma być jednym z tych czynników, który ma przekonać potencjalnych klientów do koreańskiej nowości. Do wyboru są trzy opcje. Najtańsza Kia EV9 w wersji wyposażeniowej Earth i z napędem na tylne koła kosztuje od 323 900 zł. Dodanie drugiego silnika i napędu na przednie koła winduje cenę o 20 tys. zł. W przypadku modelu z napędem AWD i najbogatszą wersją GT-Line trzeba liczyć się z wydatkiem 368 900 zł.
- Przeczytaj także: Kia zapowiedziała aż trzy nowe modele. Za dwa lata ofensywa
Czy to dużo? Kia celuje w klasę premium i okazuje się, że niemal wszyscy konkurenci z segmentu E w klasie SUV-ów, są drożsi, co widać szczególnie wtedy, gdy porównamy ceny aut z wyposażeniem na poziomie GT-Line. Co więcej, aby zachęcić klientów do wyboru EV9, Kia przygotowała pakiet premium na start, którego częścią jest m.in. 3-fazowa mobilna ładowarka o mocy 10,5 kW, ale też abonament Kia Charge Plus na okres trzech lat oraz pakiet Ionity Power, również 3-letni.
Ten ostatni może okazać się jednym z istotnych argumentów przemawiających za wyborem EV9. Najnowsza elektryczna Kia jest pierwszym modelem marki, który na ładowarkach Ionity można naładować bez konieczności przykładania karty RFID. Wystarczy podłączyć kabel do ładowania, aby nastąpiła komunikacja pomiędzy samochodem i ładowarką, a chwilę później rozpoczęło się ładowanie. Gdy wszystko dobrze działa, faktycznie jest to bardzo wygodne rozwiązanie, na dodatek ograniczające ryzyko utraty karty, np. w przypadku kradzieży.