Agresywnie wystylizowany przód, eleganckie felgi aluminiowe, chromowane dodatki – Isuzu D-Max wygląda na auto lifestylowe. Wystarczy wsiąść do środka, przekręcić kluczyk w stacyjce, przejechać choćby krótki odcinek i już wątpliwości znikają – ten pikap to solidny samochód użytkowy. Zresztą producent wcale nie twierdzi, że jest inaczej. Na swojej stronie internetowej Isuzu informuje: „D-Max został zaprojektowany tak, aby sprostać przede wszystkim potrzebom profesjonalistów na co dzień wykorzystujących pojazd do ciężkiej pracy”. To widać!
We wnętrzu Isuzu dominuje prostota – od razu czuć, że mamy do czynienia z autem użytkowym. Nie znaleźliśmy powodów do narzekania na ergonomię – wskaźniki i przełączniki umieszczono dokładnie tam, gdzie kierowca się ich spodziewa. W testowanym egzemplarzu jedynym zgrzytem w tej dziedzinie było radio Pioneer w rozmiarze 2 x DIN. Charakteryzuje się ono bardzo dobrą jakością dźwięku, ale jego obsługa jest wyjątkowo niewygodna, a w czasie jazdy wręcz niebezpieczna.
Wróćmy do pozytywów: wnętrze solidnie i starannie wykonano. Ilość miejsca i pojemność skrzyni ładunkowej nie odbiegają od standardów w tej klasie. Niestety, widoczna na zdjęciach opcjonalna zabudowa skrzyni ładunkowej typu Sport Design Box znacząco ogranicza możliwości przewozowe auta i widoczność do tyłu.
Kultura pracy nie jest najmocniejszą stroną 3-litrowego diesla o mocy 163 KM. Na wolnych obrotach jednostka wprawia w wibracje całe auto, przy szybszej jeździe robi się głośna, bo donośnie gwiżdże turbosprężarką. Na osiągi nie można narzekać, a zużycie paliwa pozytywnie zaskakuje. Mimo pokaźnych gabarytów auta (długość ponad 5 m, masa własna ok. 1800 kg) bez większych problemów udaje się uzyskać średnie spalanie na poziomie niższym niż 9 l/100 km.
Napęd kół przednich jest dołączany „na sztywno”, co oznacza, że z opcji 4x4 można korzystać tylko w terenie – na przyczepnym asfalcie groziłoby to zniszczeniem układu przeniesienia napędu.
Jak to w uterenowionych pikapach – komfort nie zachwyca, a auto podskakuje na nierównościach, choć właściwości jezdne poprawiają się wyraźnie po załadowaniu skrzyni. Trzeba jednak przyznać, że pojazd na tle bezpośrednich konkurentów i tak wypada nieźle.
Testowany egzemplarz z pakietem wyposażeniowym D-Box (zawierającym m.in. zabudowę przestrzeni ładunkowej, czujniki cofania, radio, progi) kosztuje 136 837 zł. Niestety, radość z korzystnej ceny zakłóca ubogie wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa oraz słabe wyniki w testach Euro NCAP.