Znawcy pustyni twierdzą, że występuje kilkanaście rodzajów piaszczystego podłoża. Są w stanie przewidzieć przyczepność i wskazać odpowiedni tor jazdy np. po kolorze piasku. Jest w tym sporo prawdy, ale na amatorskim poziomie jazdy wystarczyć powinno kilka podstawowych zasad poruszania się w takich warunkach.
Gdy do przejechania mamy tylko niewielką piaszczystą „łatę”, a nie jesteśmy pewni czy piasek zapewni wystarczającą przyczepność, nabieramy odpowiednio wysokiej prędkości i „przebijamy” się przez przeszkodę. W takim przypadku łatwo skorzystać również z pomocy drugiego samochodu – jeśli stoi on na twardej nawierzchni bez trudu wyciągnie uwięziony pojazd. Problemu często nie sprawia też twardy lub zmoczony piasek (np. na plaży) – w takich warunkach raczej nie zdarzają się kłopoty z trakcją.
Wyzwaniem jest pokonanie długiego odcinka z miękkim, „wciągającym” piaskiem. Warto obniżyć ciśnienie w oponach (do ok. 1 atm, ale zależy to od obciążenia, rodzaju opon, prędkości jaką jesteśmy w stanie osiągać itp.), dzięki czemu będą miały większy styk z nawierzchnią i mniej chęci do zapadania się. Ale przed dłuższą jazdą po asfalcie trzeba powrócić do normalnych ustawień.
W piasku poruszamy się z dość wysoką, jednostajną prędkością, najczęściej używając reduktora i np. 4 biegu (zależnie od możliwości). Unikamy zmiany przełożeń (przewaga aut z „automatem” – zmieniają biegi bez odłączania napędu zgubnego dla „manuala”) oraz zatrzymywania. Jeśli trzeba stanąć wybieramy miejsce o twardszej nawierzchni lub położone na spadku, aby ułatwić ruszenie. Kontrowersje budzi jazda w koleinach.
Jedni zalecają, by się ich trzymać (jeśli nie są zbyt głębokie) bo ktoś już tamtędy przejechał i piach jest bardziej ubity. Inni ripostują, że tam piasek jest już „zruszony” i bardziej miękki. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Gdy czujemy, że auto zwalnia i zaczyna się kopać, szybko odpuszczamy gaz – dalsze mielenie kołami tylko pogłębi dziury i sprawi, że zawiśniemy „na brzuchu”. Teraz trzeba podnieść auto i pod koła położyć trapy. I tak do… następnego razu.
Chcąc trenować jazdę po piasku nie trzeba jechać do Maroka lub Tunezji – wystarczy wycieczka np. na Pustynię Siedlecką (N 50o42’04” E 19o21’24”) na Jurę. Tam możemy nabrać pokory. Pamiętajmy, że drugie auto często wiele nie pomoże (chyba że jako punkt do zakotwiczenia liny wyciągarki), gdyż samo ledwo co się porusza. Za to ceniona będzie pomysłowość – np. jako zaczepu dla wyciągarki użyć można zakopanego koła zapasowego.