Gotti, Devil, Spax – od takiego wyliczenia zaczynało się każde porządne ogłoszenie o sprzedaży Alpine kilka lat temu. Chodzi o koła, wydech, amortyzatory – oczywiście takie auto jest szersze, głośniejsze i twardsze. Wisienkę na torcie stanowi plastikowe ubranko Fleischmann-Design.
Witamy w dawnej grupie 5, czyli mocno przerobionych do wyścigów, płaskich aut. W przeciwieństwie do wielu kolegów tuningowców Hans Fleischmann z Bingen nie był ani „uszlachetniaczem”, ani majsterkowiczem, ani projektantem show carów. Fleischmann był początkowo mechanikiem, później konstruktorem, a następnie – szefem firmy.
Po niezliczonych slalomach na zbudowanym przez siebie Alpine od połowy lat 70. Fleischmann zaczął wykorzystywać doświadczenie zdobyte w motosporcie w budowaniu swojej firmy, zajmującej się przerabianiem aut Renault. Styling, Sport, Technik – taki slogan reklamowy przedsiębiorstwa zobowiązywał.
Do Fleischmanna przyjeżdżali „alpiniści”, żeby zmienić wygląd, napęd i układ jezdny swoich aut. Pełna przebudowa pojazdu trwała do 600 godzin. W warsztacie powstawały podobno nawet naprawdę dzikie R12, które nam kojarzą się bardziej z Dacią.
W zależności od zlecenia w warsztacie w Bingen A310 były modyfikowane z myślą o grupach 1, 2 oraz najbardziej zmienione – 5. Spoilery, poszerzenia, nakładki na progach, do tego 15-calowe felgi Gotti i mocno zmieniona jednostka napędowa z m.in. nowym gaźnikiem Webera, która zamiast 150 rozwijała 195 KM.
Testujący nie mogli się tych aut nachwalić! Wygląd, możliwości silnika, zachowanie podczas jazdy – wszystko lepsze niż w oryginale, a do tego wcale nie takie drogie. Poza tym auta od Fleischmanna nawet dziś wyglądają po prostu dobrze.