Auto Świat Klasyki Radio samochodowe ma już 91 lat. Jak wyglądało na początku i jak się zmieniało?

Radio samochodowe ma już 91 lat. Jak wyglądało na początku i jak się zmieniało?

Samochód bez radia? Dzisiaj równie dobrze mógłby nie mieć kół albo kierownicy. Do zabierania ze sobą muzyki ludzie dążyli niemal od czasów pierwszego samochodu, ale naprawdę udało się to zrobić dopiero w 1930 r. Bracia Galvinowie pokazali wówczas pierwsze urządzenie, które rzeczywiście zasługuje na miano radia samochodowego.

Stare radio samochodowe. Ładniejsze niż wielki ekran dotykowy?
Stare radio samochodowe. Ładniejsze niż wielki ekran dotykowy?Shutterstock
  • Wynalazcy próbowali wprowadzić do wnętrza auta dźwięk jeszcze zanim na dobre zaczęły działać radiostacje
  • Po raz pierwszy na liście opcji radioodtwarzacz pojawił się w 1922 r. u Chevroleta
  • Ostatnim samochodem z radiomagnetofonem był Lexus SC 430 z 2010 r.

Powstanie pierwszego funkcjonalnego i dostępnego dla każdego radia samochodowego zawdzięczamy Motoroli. Tak, tej samej, którą dziś kojarzymy przede wszystkim z chwilową modą na telefony z klapką. Jakieś 66 lat przed pierwszą składaną na pół komórką firma stworzyła wolny od wad poprzedników radioodbiornik opracowany z myślą o słuchaniu audycji w aucie.

To właśnie od tego urządzenia w 1930 r. zaczęła się historia marki. Bracia Galvinowie zastosowali grę słowną polegającą na wykorzystaniu końcówka "-ola" z nazwy popularnych wówczas gramofonów (Victrola) i dodaniu na jej początku cząstki "motor-" wziętej po prostu od słowa oznaczającego po angielsku samochód ("motorcar").

Podejście numer jeden

Pierwsze próby skonstruowania podobnego urządzenia podjęto jednak znacznie wcześniej, bo już w 1904 r., ale do lat 30. nikt nie wpadł na pomysł rozdzielenia elementów radia i rozmieszczenia ich w różnych częściach kabiny. Poza tym, jak można nazwać rozrywką słuchanie komunikatów nadawanych alfabetem Morse’a?

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Amerykański wynalazca Lee DeForest wyprzedził swoją epokę, prezentując w 1904 r. lampę audionową z myślą o wykorzystaniu jej w autach. Dlaczego? Dopiero pół dekady później ktoś wpadł na pomysł jak transmitować bezprzewodowo mowę i muzykę, a w latach 20. tęgie głowy zaczęły myśleć nad tym, jak wykorzystać tę technologię w pojazdach. Wszystkie propozycje z tamtego okresu były jednak nietrafione – ze względu na rozmiar instalacji, niedopasowane napięcia, zakłócenia powodowane przez pracę silnika czy zbyt duże ciepło generowane przez lampy próżniowe.

Radio na liście wyposażenia opcjonalnego po raz pierwszy pojawiło się u Chevroleta. W 1922 r. dziennikarz z tygodnika "Literary Digest" napisał: "Instalacja tego urządzenia w samochodach Chevroleta jest tak prosta, że w przyszłości możemy zobaczyć wiele podobnie wyposażonych samochodów". I miał rację – po 1926 r. instalowane na zamówienie radioodbiorniki zaczęły upowszechniać się w autach, ale były tylko dla zamożnych ludzi. Dlaczego? Kosztowały prawie połowę ceny całego samochodu! Do tego nadal był to niedopracowany produkt – antena zajmowała zbyt dużą połać dachu, a wielki radioodbiornik zabierał miejsce dla pasażerów.

I wtedy wchodzą bracia Galvinowie...

Legenda głosi, że domorośli wynalazcy wybrali się na podwójną randkę samochodową ze swoimi dziewczynami. Jedna z nich powiedziała w trakcie: "Wiesz, co sprawiłoby, żeby ta noc była idealna? Gdybyśmy mogli posłuchać muzyki teraz, tutaj w samochodzie". Ciężko ocenić, ile w tym prawdy, ale faktem jest, że Paul i Joseph Galvinowie wykazali się pomysłowością.

Zamiast szukać w samochodzie miejsca na jedno gigantyczne urządzenie, postanowili rozdzielić je na cztery mniejsze elementy. Odbiornik został zamontowany na ścianie grodziowej, pokrętło do regulacji częstotliwości przy kierownicy, głośnik u góry deski rozdzielczej, a zasilanie pod siedzeniami. Anteną z kolei była umieszczona na dachu siatka.

Interes się kręcił pomimo wciąż dość wysokiej ceny urządzenia – Motorola 5T71 kosztowała prawie 1/4 ceny oferowanego w tamtym czasie Forda A Deluxe. Rok później Galvinom zaczęła wyrastać konkurencja w postaci firm takich jak Philco czy Blaupunkt. W połowie lat 40. po świecie jeździło już 10 mln samochodów wyposażonych w radio odbierające fale krótkie AM.

Pierwsze kontrowersje i innowacje

Tak duża popularność radioodbiorników podzieliła społeczeństwo. Ponad połowa członków Auto Klubu z Nowego Jorku uważała nowe urządzenie za "niebezpieczną rozrywkę". Doszło do tego, że w Massachusetts prawie przegłosowano ustawę zakazującą korzystania z radia w trakcie jazdy.

Zwolennicy nowej technologii przekonywali, że wówczas kierowcy zostaną pozbawieni ważnych informacji, takich jak komunikaty drogowe czy ostrzeżenia przed burzami. Do tego Stowarzyszenie Producentów Radia i inne organizacje wskazywały, że słuchanie audycji zmniejsza ryzyko zaśnięcia za kółkiem. Radio zostało obronione.

W latach 50. nadeszła kolejna innowacja. Po wojnie Niemcom niemal w całości odebrano dostęp do pasma AM, zmuszając ich do eksperymentów z niezbadanymi jeszcze dokładnie falami FM. W efekcie zaczęły powstawać radia przystosowane do nowego pasma. Wszystkie nadal opierały się na delikatnych, nieporęcznych i wydzielających zbyt dużo ciepła lampach próżniowych.

Dopiero w 1955 r. Philco i Chrysler wspólnymi siłami opracowały niezawodne i wolne od tych wad radio tranzystorowe. Niestety, z powodu wysokiej ceny nie spotkało się ono z dużym zainteresowaniem. Sukces w tej dziedzinie osiągnął kilka lat później Becker, wprowadzając na rynek bezlampowy model Monte Carlo.

Od kaseciaków do streamingu

Ten sam producent pod koniec lat 60. opracował pierwszy samochodowy radiomagnetofon FM z dźwiękiem stereo. Taki sprzęt musiał w końcu powstać – od 1964 r. trwał szał na zaprezentowane przez Philipsa kasety. Aż ciężko uwierzyć, ale ten sposób odtwarzania dźwięku w aucie towarzyszył nam aż do... 2010 r.! Ostatnim samochodem wyposażonym w fabrycznego kaseciaka był Lexus SC 430.

W międzyczasie pojawiły się płyty CD. Pierwszym radioodtwarzaczem z napędem przystosowanym do czytania tego nośnika był Pioneer CDX-1 z 1984 r. Fabrycznie to udogodnienie pojawiło się w oferowanej w tamtym czasie Klasie S Mercedesa, ale tam urządzenie dostarczał Becker, a nie Pioneer.

Dzisiaj w wielu nowych samochodach nie ma już miejsca na płyty CD. Ten nośnik stał się przeżytkiem, gdy pojawiła się możliwość podłączania zewnętrznych źródeł muzyki za pomocą kabla AUX, a później także USB. Niewiele później w radiach zadebiutowała technologia strumieniowania muzyki z telefonów za pomocą łączności Bluetooth.

Same urządzenia to już nie proste i eleganckie radioodtwarzacze tylko rozbudowane kombajny będące częścią pokładowego systemu inforozrywki. Obsługa? Oczywiście na ogromnym dotykowym ekranie. To by się Galvinowie zdziwili!

Autor Krzysztof Grabek
Krzysztof Grabek
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
Powiązane tematy:RadioO!Historia
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków