- Genialny wizjoner i auto, które wyprzedziło epokę
- Karoseria zaprojektowana w... sześć dni
- Premiera i wpadka ze wstecznym biegiem
- Sąd wstrzymuje produkcję Tuckerów. Powstaje 50 egz.
Urodzony w 1903 roku Preston Tucker od dziecka był niespokojnym duchem zakochanym w motoryzacji. Próbował szczęścia w wielu miejscach, ale nigdzie nie podziałał za długo. Handlował samochodami, pracował w policji. Przed wojną zaprojektował pojazd wojskowy, ale projekt nie został przyjęty, zarobił natomiast sporo pieniędzy na projekcie wieżyczki strzelniczej – kupionej przez wojsko. Po wojnie zaskoczył wszystkich pomysłem zbudowania samochodu, który miał wyprzedzić o lata współczesne mu konstrukcje. Czterodrzwiowy sedan w kształcie torpedy miał nazywać się Torpedo, ale tuż po wojnie skojarzenie z torpedą nie było dobre, pozostała więc nazwa Tucker.
Tucker – projekt karoserii w sześć dni!
Do zaprojektowania nadwozia Preston Tucker zaprosił wybitnego stylistę – Alexa Tremulisa, związanego wcześniej z takimi firmami jak Cord, Auburn, Duessenberg. Na opracowanie projektu dał mu… sześć dni! – na dodatek świątecznych, bo licząc od 24 grudnia 1946 roku. Alex był nie tylko zdolnym stylistą, ale też szybkim w działaniu. Na Sylwestra projekt był gotowy. Auto było dużym, czterodrzwiowym sedanem, o opływowych kształtach, z nietypowym ostrym przodem i dodatkowym, trzecim reflektorem pośrodku, nazwanym trafnie okiem Cyklopa. Drzwi otwierały się skrzydłowo, co ułatwiało wsiadanie i wysiadanie, dodatkowo górna część drzwi wchodziła w dach, co powiększało otwór wejściowy.
Tucker był wizjonerem, miał też talent marketingowy. Już w marcu 1947 r. dał w prasie amerykańskiej wielkie reklamy nowego auta, w których sugerował, że 15 lat testów przyniosło projekt samochodu na miarę auta roku. W reklamie opisywał jakie rewolucyjne rozwiązania będzie miał nowy samochód – w efekcie wiele z tych zapowiedzi nie udało się spełnić, ale zainteresowanie klientów było ogromne. Plany Tuckera przewidywały produkcję 60 tys. samochodów rocznie i sprzedaż auta na całym świecie. Produkcja miała odbywać się w Detroit w wielkiej hali kupionej od Dodge'a w tym celu.
Tucker – nowatorskie rozwiązania
Jakie nowości zapowiadał Tucker w swoim samochodzie? Było ich wiele. Przednia szyba miała być laminowana, aby nie rozbijać się na drobne kawałki podczas zderzenia. Była tak zaprojektowana, aby przy zderzeniu wypadać w całości na zewnątrz. Opony miały być bezdętkowe, samouszczelniające się po przebiciu podczas jazdy. Deska rozdzielcza była gładka, bez wystających elementów, wyściełana miękkim materiałem, aby zapobiegać obrażeniom podczas wypadku. Pasażer i kierowca mieli być chronieni pasami bezpieczeństwa (takimi jak stosowane teraz w samolotach – biodrowymi). Silnik miał mieć wtrysk paliwa, a nie gaźnik, hamulce na obu osiach miały być tarczowe, a zawieszenie wszystkich kół – niezależne. Ciekawym pomysłem była możliwość zamiany miejscami tylnej kanapy z przednią, aby tapicerka zużywała się równomiernie. Dla bezpieczeństwa schowek na rękawiczki ulokowany został nie w desce rozdzielczej naprzeciwko przedniego pasażera, lecz w przednich prawych drzwiach.
Rewolucyjny miał być też silnik nowego samochodu. Tucker planował zamontowanie z tyłu silnika typu bokser o pojemności 9,65 litra, 6-cylindrowego z wtryskiem paliwa, rozwijającego moc ok. 200 KM i rozpędzająca samochód do 120 mil na godzinę (ok. 200 km/h). Miała to być jednostka niskoobrotowa – na biegu jałowym obroty miały wynosić zaledwie 100 na minutę, a przy prędkości 100 km/h – około tysiąc na minutę.
Wszystko to wyglądało fantastycznie, ale pojawiły się problemy, z którymi Tucker i jego współpracownicy nie radzili sobie. Pierwsza porażka to silnik – nie osiągał mocy, był zawodny. Tucker musiał go zastąpić jednostką lotniczą Franklin 0 – 355 stosowaną w… helikopterach.
Tucker 48 – premiera z problemami
Premierę Tuckera 48, bo tak nazwano nowy samochód, zaplanowana została na 19 czerwca 1947 roku. Do ostatniej chwili, jeszcze w nocy poprzedzającej premierę technicy i inżynierowie usuwali usterki i nagle pojawiające się problemy. Okazało się na przykład, że silnik pracuje głośno, więc Tucker polecił orkiestrze, aby w momencie wjeżdżania auta na scenę zagrała głośniej niż zwykle.
Tucker 48 miał 5560 mm długości (219 cali), ponad 2 metry szerokości (dokładnie 2010 mm, czyli 79 cali), 1520 mm wysokości (60 cali). Rozstaw osi wynosił 3250 mm (128 cali), a masa auta 1900 kg. Silnik o pojemności 5,3 litra rozwijał 168 KM.
Podczas pierwszej prezentacji nie udało się uniknąć wpadki. Otóż okazało się, co wypatrzył wścibski dziennikarz, że auto nie może samo cofnąć, bo nie zamontowano biegu wstecznego. Poza tym Tucker 48 nie miał wielu z zapowiadanych wcześniej innowacyjnych rozwiązań, np. wtrysku paliwa, hamulców tarczowych, bezdętkowych samo uszczelniających się opon. Cena była wysoka – ok. 4 tysięcy dolarów. Tyle kosztował luksusowy Cadillac.
Tucker – sąd i wstrzymanie produkcji
Na dodatek pojawiły się kłopoty finansowe i prawne. Tucker został oskarżony o oszustwo z papierami wartościowymi i wraz z 31 współpracownikami stanął przed sądem w październiku 1948 roku. Produkcja Tuckera 48 została wstrzymana – do tego momentu powstało zaledwie 37 sztuk (Preston Tucker zapewniał, że w pierwszej partii zbuduje 50 sztuk). W tej sytuacji pięknie zachowali się pracownicy fabryki – 300 mechaników z własnej inicjatywy wróciło do firmy i z dostępnych części zmontowali brakujące 13 sztuk. W sumie powstało więc 50 sztuk Tuckerów 48 plus jeden egzemplarz prototypowy.
Dziś Tucker 48 to niezwykle rzadko spotykany klasyk, wyceniany na ok. 3 miliony dolarów. Dziesięć lat temu jego cena w katalogach oldtimerów nie przekraczała miliona dolarów.
A jak zakończyła się sprawa sądowa Prestona Tuckera i oskarżonych z nim jego współpracowników?
W styczniu 1950 roku sąd uniewinnił Tuckera i jego współpracowników, ale na podjęcie produkcji nie było szans – fabryka była zamknięta, załoga rozproszyła się i – co najważniejsze – reputacja firmy wśród klientów była bardzo słaba. Wygrany, ale załamany Tucker przeniósł się do Brazylii, gdżie planował budowę 2-osobowego auta sportowego. Miał w tej dziedzinie doświadczenie jeszcze sprzed wojny, kiedy budował pojazdy do wyścigów w Indianapolis. Niestety, i z tych planów nic nie wyszło, gdyż zmarła nagle 26 grudnia 1956 roku. Jego bliscy mówili, że pękło mu z żalu serce – miał zaledwie 53 lata.
Tucker. Konstruktor marzeń – film Coppoli
Historię Truckera 48 i jego twórcy przypomniał w 1988 roku Francis Ford Coppola w filmie "The Man and His Dream" (polski tytuł "Tucker. Konstruktor marzeń". Postać głównego bohatera zagrał Jeff Bridges (zdobywca Złotego Globu). W filmie reżyser sugeruje, że kłopoty Tuckera wzięły się stąd, że "nadepnął na odcisk" wielkiej trójce w Detroit, czyli Fordowi, Chryslerowi i General Motors, ogłaszając, że wyprodukuje najlepszy i najbardziej bezpieczny samochód świata, który mógł stać się mocnym konkurentem dla samochodów tych koncernów. Film nakręcono w Kalifornii, grają w nim prawdziwe Tuckery, w tym – ciekawostka – dwa egzemplarze należące do reżysera filmu. Scena, w której kawalkada pięćdziesięciu Tuckerów podjeżdża pod budynek sądu, jest najbardziej wzruszająca w całym filmie.
W galerii zdjęcia Tuckera 48, który należał do samego Prestona Tuckera.