Zdejmujemy „kapturek”, czyli niewielki kawałek materiałowego dachu, zwijamy go i chowamy za fotelami. Przekręcamy kluczyk w stacyjce i... uruchamiamy silnik chromowanym guzikiem umieszczonym na desce rozdzielczej. Kto nie zna procedury, może się zbłaźnić. Za plecami kierowcy i pasażera wpada w bulgot dwulitrówka z turbo – taka sama występowała także w Astrze coupé i Zafirze OPC. Jednak to tutaj to zupełnie inny świat niż pozostałe modele Opla.
Siedzi się wciśniętym w kubełkowe fotele tuż nad ziemią, w rękach trzyma maleńką sportową kierownicę, jeszcze przed ruszeniem z miejsca ma się poważne obawy o kondycję kręgosłupa po tej przygodzie. Nie bądźmy jednak nudnymi prykami, to auto stworzono po to, żeby dawało maksimum frajdy z jazdy. Dohamowania, redukcje biegu, celowanie w szczyt zakrętu, przyspieszanie na wyjściu – wszystko sprawia ogromną frajdę. Im ciaśniejszy zakręt, tym lepiej, choć prędkość maksymalna Opla Speedstera Turbo to aż 243 km/h. Nie trzeba jednak gonić tak szybko, żeby mieć poczucie, że się leci. Wystarczą mniejsze prędkości, a i tak czuć adrenalinę.
Opel Speedster nawet z punktu widzenia dzisiejszych aut robi ogromne wrażenie. Wyczynowe hamulce firmy AP brutalnie stopują lekkie auto. Poza silnikiem dominują rozwiązania zapożyczone z motosportu. A konkretnie – od Lotusa. Kiedy Opel postanowił mieć takie szalone małe sportowe auto w swojej ofercie, brytyjska manufaktura samochodów sportowych należała jeszcze do General Motors, czyli tego samego koncernu, co Opel. Cóż więc prostszego niż zlecić chłopakom z Hethel w hrabstwie Norfolk budowę takiego cuda? Techniczną bazę dostarczył model Elise, Speedster ma tę samą aluminiową ramę przestrzenną, ale na to nałożono inną karoserię, wykonaną z włókna szklanego. Lekkość to przecież znak firmowy Lotusa i nie mogło jej zabraknąć w Speedsterze.
Najpierw, w 2000 r., pojawiła się na rynku wersja z wolnossącym silnikiem o pojemności 2,2 l i mocy 147 KM. W 2003 r. jednostkę zastąpiono dwulitrówką z turbo. Ten model można poznać po zwiększonym wlocie powietrza na masce – pod nią ukryto też chłodnice. Silnik osiąga maksymalny moment obrotowy 250 Nm już przy 1950 obr./min. Moc jest rozwijana równomiernie, ani śladu turbodziury. Taka moc w połączeniu z masą zaledwie 930 kg daje rewelacyjne osiągi: przyspieszenie od 0 do 100 km/h trwa niespełna 5 s.
Mimo to kierowca Speedstera musi się przyzwyczaić do tego, że inni będą na niego patrzyli z góry. Nagrodą jest jednak spojrzenie ładnej dziewczyny, która pomyśli, że ten niski samochód pewnie kosztuje tyle, co Ferrari, a nie 36 500 euro, bo właśnie tyle Opel żądał za Speedstera, gdy ten był nowy. Nie stał się hitem sprzedaży, a winny temu jest przede wszystkim wizerunek Opla. Speedster to fantastyczny samochód, mimo to żaden fan motoryzacji nie wymienia go wśród swoich 10 aut marzeń. Prędzej siostrzanego Lotusa Elise.
Cóż za paradoks: przecież to właśnie znaczek Opla powinien zachęcać do zakupu tego samochodu. Logo Lotusa potrafi odstraszać, jeżeli ktoś wie, jak zawodne są auta tej marki. Ale przecież nie Opel, a tym bardziej Speedster w tak mocnej wersji, jak Elise nigdy nie było. Z dzisiejszego punktu widzenia Speedster jest idealnym youngtimerem: dbanie o niego okazuje się tak łatwe, jak o Astrę, osiągi są na poziomie superaut, a to wszystko w cenie rozsądnego rodzinnego vana.
A mimo to Speedster to rzadki widok na ulicach, nawet w swojej ojczyźnie. Jest niedoceniany – nawet jeżeli ktoś ma go we własnej kolekcji samochodów, to rzadko nim jeździ. A szkoda. Niewiele jest maszyn, które potrafią dawać tyle radości za tak niewielkie pieniądze. Pokonajcie nim jeden zakręt, a od razu się w nim zakochacie.
Opel Speedster - plusy i minusy
Opel Speedster to rasowa maszyna stworzona do jazdy – pod tym względem niczym nie różni się od swojego brytyjskiego brata, Lotusa Elise. Na krętych górskich drogach i torach wyścigowych można pobawić się jego fenomenalnym stosunkiem masy do mocy (4,7 kg/KM), idealnym rozkładem mas i bardzo sztywnym zawieszeniem. Tyle że to jednak tylko zabawka, która nie nadaje się nawet na weekendowe wypady za miasto – ma o prostu za mały bagażnik.
A po założeniu materiałowego dachu wsiadanie do Opla staje się prawdziwą akrobatyką. Niestety, większość Speedsterów ma swoje bolączki. Typowymi usterkami są pękające kable, nieszczelne reflektory i wysokie zużycie oleju. Bardzo drogie są części karoserii, dlatego nie warto zawracać sobie głowy kupnem auta po wypadku – to się po prostu nie opłaca, kosztuje mnóstwo nerwów i pieniędzy.
Opel Speedster - części zamienne
Opel Speedster korzysta z techniki wielkoseryjnej: wszystko potrzebne do tego, żeby utrzymać silnik na chodzie, jest stosunkowo tanio dostępne, i to zarówno do wersji wolnossących, jak i turbodoładowanych. Trudno zdobyć za to elementy układu hamulcowego, zawieszenia, wydechu czy nadwozia, czyli wszystkie te, które wytwarzano specjalnie na potrzeby Speedstera. Tego, czego nie da się już dostać w serwisie Opla, warto poszukać na forach lub przez kluby. Czasem pomocny jest też kontakt do tunerów Opla, którzy mogą dostarczyć zamienniki o dobrej jakości.
Opel Speedster - sytuacja rynkowa
Niestety, wiele aut poddano tuningowi, szczególnie z modeli z turbodoładowaniem właściciele próbowali wykrzesać więcej mocy. Za 15 000 euro kupicie najtańszego Speedstera, ale najładniejsze egzemplarze z turbo kosztują 25 000 euro. Speedster znajduje się teraz w dołku cenowym.
Opel Speedster - nasza opinia
Niezależnie od tego, czy zdecydujecie się na wersję wolnossącą, czy z turbodoładowaniem, fani sportowych aut będą z każdym Speedsterem szczęśliwi – no, chyba że lekarz wam tego zabroni... Większy potencjał na klasyka ma oczywiście topowy Speedster Turbo, który był dostępny w jaskrawych kolorach, typowych dla epoki, w której go produkowano.
Jeśli teraz kupicie swojego Speedstera, możecie być pewni, że za 10 lat będziecie jedną z głównych atrakcji rajdu youngtimerów. A do tego czasu auto da wam mnóstwo frajdy z jazdy – tylko nie rozbijcie go, bo będzie drogo!
Galeria zdjęć
Odkąd Opel wycofał z oferty Speedstera, marce z Rüsselsheim brakuje auta marzeń z seksapilem. Konstrukcyjny bliźniak Lotusa Elise był leciuteńki, zwinny, szalony i napędzał go silnik o mocy aż 200 KM. Z przyjemnością cofnęliśmy się w czasie, żeby poczuć Speedstera jeszcze raz.
Kokpit niemal taki sam, jak w Lotusie Elise, dużo ładnego aluminium, którym także wykończono lewarek skrzyni biegów i hamulec ręczny. W otworach na progach drzwi można umieścić drobiazgi, jak np. telefon.
Za kubełkowymi fotelami znalazł się pałąk przeciwkapotażowy, zintegrowany z aluminiową ramą przestrzenną. Pod maską kryje się chłodnica, silnik umieszczono centralnie za kabiną.
Uwaga przechodnów gwarantowana: na 17-calowych aluminiowych felgach mierzący zaledwie 1,12 m wysokości Speedster wygląda jak resorak Hot-Wheels.
Nadwozie jest z włókna szklanego. Masa własna auta: 930 kg.
Za silnikiem udało się wygospodarować jeszcze małą przegrodę, w której nie zmieszczą się co prawda walizki, ale sportowa torba wejdzie.
Niezależnie od tego, czy zdecydujecie się na wersję wolnossącą, czy z turbodoładowaniem, fani sportowych aut będą z każdym Speedsterem szczęśliwi – no, chyba że lekarz wam tego zabroni... Większy potencjał na klasyka ma oczywiście topowy Speedster Turbo, który był dostępny w jaskrawych kolorach, typowych dla epoki, w której go produkowano. Jeśli teraz kupicie swojego Speedstera, możecie być pewni, że za 10 lat będziecie jedną z głównych atrakcji rajdu youngtimerów. A do tego czasu auto da wam mnóstwo frajdy z jazdy – tylko nie rozbijcie go, bo będzie drogo!