Młody biznesmen o nazwisku Ding wyszedł rozradowany z rządowej aukcji prowadzonej w jednej z obskurnych sal gimnastycznych w przemysłowej stolicy południowych Chin - Guangzhou. Przed chwilą nabył tablice rejestracyjne za 6750 dolarów.

Za tę sumę można by kupić prawie dwa roadstery chińskiej produkcji, popularne na tamtejszym rynku samochodowym. Cena, jaką Ding zapłacił za tablice rejestracyjne, to niemal 20 razy więcej niż chiński rolnik zarabia w ciągu roku i prawie siedem razy więcej niż wynosi krajowy dochód roczny na osobę.

Mimo to pan Ding nie jest rekordzistą. Tego samego dnia urzędnicy sprzedali setki tablic za łączną sumę 366,5 tysiąca dolarów. Najdroższe, AC6688, poszły za 10 tysięcy dolarów. "Uważam, że kupiłem moje tablice dość tanio - mówi trzydziestoletni Ding, ubrany w czarną sportową koszulkę, spod której połyskuje złoty łańcuch. W ręku trzyma dokumenty potwierdzające nabycie tablic o numerach APY888. - Mam fajny samochód, więc uznałem, że powinienem mieć równie fajne tablice rejestracyjne" - dodaje.

W żadnym kraju ludzie nie mają takiego bzika na punkcie samochodów, jak w Chinach. Tu spełnieniem nowego marzenia klasy średniej jest posiadanie nowiutkiego, lśniącego auta. Dla tych, którzy mają większe ambicje, cztery kółka to jednak za mało. Tablice rejestracyjne stały się prawie takim samym symbolem statusu, jak samochód. Powodem tego jest połączenie nowobogackich aspiracji z przesądami Starego Świata - mieszanka, która ma potężną moc oddziaływania. Przez wieki liczby były w Chinach drugim językiem. Najbardziej pechowa była czwórka - po chińsku "si", co oznacza również śmierć. Wzbudza ona taki strach, że niektóre budynki nie mają czwartego piętra. Szczęśliwa jest natomiast ósemka, inaczej "ba", co rymuje się z "fa", oznaczającym po chińsku bogactwo. To nie przypadek, że letnie igrzyska olimpijskie w Pekinie rozpoczną się 08.08.08 o ósmej wieczorem.

Tablice rejestracyjne zwykle wydawane są losowo. Jednak w kraju, w którym 100 tysięcy osób ginie rocznie w wypadkach samochodowych, tablice kończące się numerem 4 uznawane są przez przesądnego kierowcę za bardzo zły znak. Równie dobrze zamiast czwórki mogłyby mieć napis ŚMIERĆ. Natomiast kilka ósemek wróży szczęście.

Ci, którzy kwestii posiadania szczęśliwych tablic nie chcą pozostawiać przypadkowi, próbują je kupić. Tablice traktują jako rodzaj cudownej polisy ubezpieczeniowej albo po prostu jako sposób na afiszowanie się swoim bogactwem. W kilku miastach coraz częstszym sposobem zdobycia odpowiednich numerów stało się wręczanie urzędnikowi wypchanej koperty. W reakcji na szerzącą się korupcję władze na południu Chin postanowiły zacząć wystawiać tablice rejestracyjne na oficjalnych aukcjach. Dochód ze sprzedaży ma być przeznaczony na pomoc ofiarom wypadków. Na nowym trendzie postanowili zarobić również przedsiębiorcy. W Hangzhou ktoś wystawił w internecie na sprzedaż tablice o numerach A88888 za około 140 tysięcy dolarów.

Jednak w kraju takim jak Chiny, gdzie przepaść między bogatymi i biednymi jest ogromna, tablica rejestracyjna świadcząca o statusie może być również źródłem uprzedzeń. W grudniu 2003 roku w Harbin kobieta potrąciła śmiertelnie wieśniaka, a jego wóz pełen warzyw zarysował jej mercedesa. Początkowo nie postawiono jej zarzutów, co świadkowie wydarzenia przypisywali znajomościom z władzami - mercedes miał bowiem drogie tablice rejestracyjne.

Zhao Shu, przewodniczący Chińskiego Związku Sztuki Ludowej i Literatury twierdzi, że zafascynowanie przynoszącymi szczęści tablicami to rażące zniekształcenie tradycyjnej chińskiej kultury. "Ludzie nie uczą się tradycji, traktują ją powierzchownie i bez zrozumienia. Bardzo ją spłycają i wykorzystują do chełpienia się swoim bogactwem".

Według Zhao Shu przypisywanie symbolicznego znaczenia liczbom sięga czasów Konfucjusza. Można je również odnaleźć w taoizmie. To, że obecnie największą wagę przywiązuje się do ósemek i czwórek, wynika z przeoczenia faktu, iż żadna liczba nie była całkowicie szczęśliwa lub pechowa. Zhao Shu twierdzi, że właściwa interpretacja liczb to sprawa o wiele bardziej skomplikowana, a ich znaczenie wiąże się ściśle z językiem mówionym. "Szczęścia nie zapewni kupno kilku ósemek" - dodaje.

Jednak powszechna fascynacja liczbami rośnie. Operatorzy sieci komórkowych oferują "szczęśliwe" numery, za które trzeba uiścić nawet dwa tysiące dolarów. Regionalne chińskie linie lotnicze zapłaciły podobno około 300 tysięcy dolarów w zamian za numer telefonu 8888-8888. Chińska prasa donosi, że niektórzy rodzice zabronili dzieciom jechać na egzamin wstępny na studia taksówkami z pechowymi tablicami rejestracyjnymi.

Mao bezskutecznie próbował walczyć z zabobonami. Teraz numerologia jest tylko jednym z przesądów sprzyjających rozwojowi dochodowego biznesu doradczego. Niektóre chińskie firmy zasięgają tego typu porad w kwestii nazwy produktu, piętra, na którym planują otworzyć biuro czy numeru telefonu szefa. "Ludzie mają dziś więcej pieniędzy i chcą za nie kupić więcej szczęścia" - mówi Fang Mingyuan, pracownik agencji świadczącej tego rodzaju usługi.

Aukcja w Guangzhou, trzecia w tym mieście, odbyła się w upalny czerwcowy dzień w okolicy zamieszkanej przez najbogatszych mieszkańców. Około 200 osób zarejestrowało się aby wziąć udział w licytacji. Na parkingu zostawili swoje BMW, volvo, audi i jaguary, niektóre przyprowadzone prosto z salonu, jeszcze bez tablic rejestracyjnych. (...) Część licytujących stanowili kierowcy reprezentujący swoich szefów. "Nie chciał konkretnego numeru. Powiedział tylko, żebym nie przekraczał 20 tysięcy juanów - mówi Liao Ruibin, którego przełożony postanowił wydać równowartość 2,5 tysiąca dolarów na tablice do swojego mercedesa. - Szef chce mieć drogie tablice, żeby pasowały do jego drogiego samochodu" - dodaje.

Kobieta, która za tablice z numerem APX333 zapłaciła 2,9 tysiąca dolarów, twierdzi, że wszyscy jej znajomi kupują tablice. Inny licytujący przekonuje, że tablice rejestracyjne to kwestia prestiżu. Dla niego nowe numery do nowiutkiego Chryslera były wręcz koniecznością. (...) Jeszcze inni płacą, bo są przesądni. "Wierzę w liczby i szczęście" - twierdzi jedna z licytujących.