Mowa o systemie bezkluczykowego otwierania samochodu oraz uruchamiania silnika, który na rynku w różnych postaciach pojawia się już od ponad 20 lat. Obecnie jest oferowany przez praktycznie wszystkich producentów - w standardzie lub za dopłatą.

Chodzi o to, że bez wyciągania kluczyka z kieszeni możemy otworzyć drzwi samochodu, a po zajęciu miejsca za kierownicą, za pomocą odpowiedniego przycisku, uruchomić silnik. To ogromnie wygodne rozwiązanie wydawało się nie mieć wad. Okazuje się jednak, że ma.

Dowiedli tego szwajcarscy naukowcy z ETH Zurich, którzy do badania wybrali dziesięć samochodów ośmiu różnych producentów. Za pomocą urządzenia wyposażonego w dwie anteny, który wycenia się na około 70-80 euro, udało im się otworzyć i uruchomić, a następnie odjechać każdym z samochodów poddanych testowi. Bez uszkodzeń, bez śladów włamania, bez konieczności kradzieży kluczyków.

Na czym polega problem? Jak mówią naukowcy, system bezkluczykowy działa następująco. Pilot emituje słaby sygnał radiowy, który jest przypisany do konkretnego samochodu. Auto posiada odbiornik tego sygnału. Wystarczy, że kierowca jest w odległości około 6 metrów, a wówczas auto przechwyci właściwe fale radiowe, odblokuje drzwi oraz przycisk uruchamiania silnika.

Wykorzystując fakt, że pilot takiego bezkluczykowego systemu emituje ten słaby sygnał w każdej chwili, nie tylko wówczas, kiedy jest w pobliżu samochodu, złodzieje mają pole do popisu.

Jak mówią szwajcarscy naukowcy, wystarczy odpowiedni, niedrogi sprzęt, by ten sygnał "ukraść". Złodziej musi znaleźć się w odległości nie mniejszej niż osiem metrów od kierowcy (np. w sklepie odległość taka wystarcza, by być niezauważonym). Za pomocą odpowiedniej anteny przechwytuje sygnał radiowy emitowany przez pilota, wzmacnia go i przesyła do drugiej anteny, którą trzyma jego wspólnik stojący przy samochodzie. Oszukany odbiornik auta uznaje, że w pobliżu znajduje się kierowca z pilotem i odblokowuje zabezpieczenia. To wystarcza, by po wyjściu ze sklepu nie odnaleźć swoich czterech kółek.

Metoda ta nie działa oczywiście w przypadku samochodów, w których bezkluczykowo otwiera się wyłącznie drzwi, a do uruchomienia których potrzebny jest tradycyjny kluczyk. Złodziejowi uda się wtedy jedynie wejść do auta.

Obecnie naukowcy pracują nad rozwiązaniem problemu i utrudnieniem życia złodziejom kradnącym tą metodą. Choć nie należy ona do najprostszych i nie jest jeszcze rozpowszechniona, szczególnie w Polsce, trzeba mieć świadomość, że istnieje.

Jak można się bronić przed takim działaniem? Specjaliści nie mają gotowej instrukcji. Można próbować w jakiś sposób odizolować pilota, np. umieszczając go w odpowiednim pojemniku, ale kto będzie nosił ze sobą dodatkowe pudełko?

Nie ma powodów do paniki, bo jak napisaliśmy wcześniej, sposób ten nie jest jak dotąd rozpowszechniony wśród złodziei. Jednocześnie jest to ważny sygnał dla producentów, którzy powinni zdwoić wysiłki mające na celu wprowadzenie dodatkowego zabezpieczenia do systemu bezkluczykowego otwierania auta. Rezygnacja z tego wynalazku nie wchodzi w grę, bo kto raz z niego skorzystał, z pewnością docenił jego wygodę.