Warunki trudne, ale nie bardzo trudne. Nie padał śnieg, nie było też mgły - i cóż z tego, skoro polscy kierowcy i tak znaleźli sposób na doprowadzenie do kolizji...Prawym pasem ruchliwej drogi jechała duża ciężarówka z naczepą pełną skrzynek z napojami. Jej kierowca przestrzegał przepisów, starając się utrzymywać odpowiednio bezpieczny odstęp od poprzedzającego samochodu. Niestety, co kilkanaście, kilkadziesiąt sekund pojawiał się kierowca o tak nieokiełznanym temperamencie, że musiał koniecznie zająć miejsce w luce przed ciężarówką. Dopóki ruch był płynny, dopóty nic się nie działo: przed TIR-a wjeżdżały kolejne samochody, ale wszyscy jechali dalej. Wreszcie pojawiło się skrzyżowanie. Kierowca TIR-a rozpoczął płynne hamowanie. Doświadczenie pozwoliło mu określić, ile miejsca potrzeba na bezpieczne zatrzymanie. W tym właśnie momencie przed ciężarówkę wjechało kilka samochodów, bo na lewym pasie utworzył się mały korek. Ich kierowcy po pierwsze: nie popatrzyli w lusterka, a po drugie: najwyraźniej nie zastanowili się, że za moment będą musieli hamować, bo pali się czerwone światło. Odcinek potrzebny do wyhamowania rozpędzonego TIR-a uległ znacznemu skróceniu - nie było szans na bezpieczne zatrzymanie. Kierowca ciężarówki nie miał możliwości uniknięcia uderzenia w tył kolumny stojących aut - lewy pas był zajęty, a z prawej stała bariera. W ostatniej chwili światło zmieniło się na zielone i samochody ruszyły. Niestety, awaryjnie hamującym na głębokich koleinach TIR-em mocno zarzuciło i ciężarówka uderzyła bokiem w barierkę energochłonną. Czy kierowca kilkudziesięciotonowego kolosa mógł jechać tak defensywnie, by uniknąć uderzenia? Być może, ale wtedy, tocząc się żółwim tempem, sam powodowałby zagrożenie. Dlatego pomóżmy TIR-om jeździć bezpiecznie, bo w warunkach obniżonej przyczepności jednym z największych zagrożeń jest dla nich brak wyobraźni innych uczestników ruchu.
Pamiętaj o respekcie!
Padał deszcz. Było zimno, ale kilka stopni powyżej zera pozwoliło uniknąć gołoledzi.