Samochód S60 trafił na rynki w roku 2000 jako pojazd mający zadowolić dwie grupy użytkowników. Dla konserwatywnych wielbicieli marki przekonującym dowodem na pochodzenie ze szwedzkiej rodziny Volvo jest zachowanie klasycznie uformowanego wytoczenia maski w kształcie litery V i niezmiennej od lat osłony chłodnicy. Dla miłośników nowinek stylistycznych, zaproponowano natomiast wypukłe błotniki, przetłoczenie poprowadzone przez całą linię barkową, oraz pochylenie tylnej szyby i słupka jakby samochód był rasowym coupe.

Nie zmieniono natomiast komfortu wnętrza. Po zajęciu miejsca odczujemy prawdziwy salon na kółkach. Rozstaw osi (272 cm) nie należy wprawdzie do największych w tej klasie pojazdów, ale pasażerowie zarówno z przodu, jak i z tyłu mają zapewnione doskonałe warunki podróżowania. Przy opracowaniu foteli konsultowano się ze specjalistami z dziedziny ortopedii, stąd warunkują one doskonałe podparcie zarówno nóg, pleców, lędźwiowej części kręgosłupa i głowy. Godne pozazdroszczenia przez innych producentów jest rozplanowanie zabudowy konsoli środkowej. Nie dość, że jest ona delikatnie nachylona w kierunku kierującego, co powoduje lepszą dostępność wszystkich nastaw, to perfekcyjnie zadbano o ergonomię rozplanowania przycisków. Trzeba przyznać, że to właśnie Volvo S60 wygrywało podczas pytań zadanych osobom mającym kontakt z wieloma samochodami na temat ergonomii. Większość osób doceniła dokładne pogrupowanie poszczególnych nastaw (osobno radio, osobno nawiew i klimatyzacja, osobno telefon itd.), wielkość przycisków (są na tyle małe, aby nie powodować niekorzystnego wrażenia, a jednocześnie na tyle duże że pozwalają na swobodny wybór nastawy) i obrazkowy podział ustawienia nawiewu.

W pojeździe tej klasy nie mogło oczywiście zabraknąć sprzętu Hi Fi i fabrycznie zamontowanych kolumn głośnikowych. Jako ciekawostkę można podać, że podczas doboru ustawienia głośników korzystano z pomocy akustyków pracujących w salach koncertowych. Jednak ani dwukolorowa tapicerka skórzana, ani wyposażenie wnętrza, ani fabrycznie montowany telefon (mikrofon jest w obudowie lusterka, a głośnik w zagłówku kierowcy) nie robią takiego wrażenia jak diesel D5.

Do niedawna Volvo znane było tylko z silników benzynowych, które oferowano w wersjach wolnossących i turbodoładowanych. Jednostki diesla były konstrukcjami zapożyczonymi z koncernów Audi/VW i Renault. W roku 2002 na rynek wyjechał pierwszy samochód z silnikiem diesel zaprojektowanym przez szwedzkich konstruktorów i obecnie w ofercie handlowej jest dostępny w trzech odmianach 126 KM, 163 KM i 185 KM.

Najmocniejszy diesel w palecie Volvo S60, którym mieliśmy okazję pokonać ponad 2000 km, ma pojemność 2400 ccm i oprócz mocy 185 KM, oferuje moment obrotowy 400 Nm.  Ponieważ dla wielu czytelników, dane te mogą pozostać jedynie magicznymi cyframi warto przełożyć to na język który wszyscy zrozumieją: Diesel Volvo V60 D5 rozpędza się od 0 do 100 km/h w czasie 8,2 sek, a prędkość maksymalna wynosi 230 km/h.

Dodatkowym atutem samochodu testowego była sześciobiegowa skrzynia przekładniowa Geartronic. Dzięki niej kierowca mógł korzystać z uroków jazdy "automatem", gdy rola kierowcy ogranicza się do kręceniem kierownicą i dodawaniem gazu, lub "manualem" gdy zmiana biegów nastąpi po popchnięciu lewarka w przód (bieg wyższy), lub w tył (bieg niższy).

Niestety luksus jazdy Volvo S60 D5 kosztuje. Najtańszy D5 Kinetic to wydatek 143 000 zł, a wersja D5 Summum, jaką prezentujemy na zdjęciach, kosztuje prawie 190 000 zł. Zapewne jednak to cena jest jednym z czynników tworzących mgiełkę tajemniczości osnuwającą samochody tej marki. Dodatkowym czynnikiem budowania "image Volvo" jest także fakt, że przełom w stylizacji firmy nastąpił dopiero kilka lat temu. Tym samym dla osób o "przeroście masy nad inteligencją" nawet używane Volvo S60 są za drogie.