Sprawa pewnie nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby Wojtek wjeżdżając na podwórko nie potrącił matki. Kobieta ze złamanym podudziem trafiła do szpitala. Rodzice staną teraz przed sądem.

Dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Głubczycach został powiadomiony przez pogotowie ratunkowe o zdarzeniu drogowym w miejscowości Klisino. Na miejsce niezwłocznie skierował patrol Policji.

Na miejscu policjanci zastali 44-letnią kobietę z otwartym złamaniem podudzia lewej nogi. Na początku poszkodowana nie chciała rozmawiać z Policją. Jednak po dłuższej chwili poinformowała funkcjonariuszy, że została potrącona przed swoją posesją przez nieznane bmw. Gdy funkcjonariusze zaczęli zabezpieczać ślady przestępstwa i rozpoczęli poszukiwania podejrzanego auta przestraszona kobieta postanowiła powiedzieć prawdę.

Jak się okazało, rodzina z 12-letnim synem Wojtkiem wracała z poprawin. 47-letni ojciec był nietrzeźwy (1,5 promila) i nie mógł prowadzić. Wobec tego obowiązek odwiezienia rodziny do domu spadł na Wojtka. 12-latek wsiadł za kierownicę forda i przejechał prawie 8 km z domu weselnego do Klisina, gdzie mieszkał. Pewno wszystko dałoby się ukryć przed Policją gdyby nie to, że wjeżdżając na posesję potrącił matkę, która otwierała bramę.

Ponieważ chłopiec nie ma 13 lat nie może odpowiadać za swoje czyny, jednak prawdopodobnie odpowiedzą za nie rodzice, którzy narazili syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu, za co grozi im kara nawet do 3 lat pozbawienia wolności.

ucieczka zakończona dramatem

W powiecie gryfickim samochód prowadzony przez 18-letniego kierowcę nagle zaczął uciekać na widok policyjnej kontroli. Funkcjonariusze podejrzewając, że mogą mieć do czynienia z osobami, które złamały prawo, próbowali zatrzymać do kontroli uciekający pojazd. Niestety, kierujący nie reagował na policyjne sygnały i na łuku drogi zjechał z drogi wprost do rzeki. W sumie w samochodzie było 6 osób. Pięć z nich zostało rannych, a jedna mimo natychmiastowej reanimacji zmarła. Kierowca - nie miał prawa jazdy i jechał pożyczonym samochodem. Do badań zabezpieczono krew, aby stwierdzić, czy kierujący był trzeźwy.

Uciekający przed radiowozem samochód wpadł do rzeki Rekowa. Policjanci niezwłocznie zaczęli wyciągać z zanurzonego do połowy w wodzie pojazdu ranne osoby. W sumie wyciągnięto pięciu mężczyzn i jedną kobietę. O zdarzeniu poinformowano także pogotowie ratunkowe. Jedna osoba, siedemnastoletni pasażer, wymagała natychmiastowej reanimacji, której podjął się policjant. Funkcjonariusz prowadził akcję ratunkową aż do czasu przyjazdu karetki. Niestety, mimo dalszej reanimacji prowadzonej przez lekarza, 17-latek w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Pozostałe osoby zostały przewiezione do szpitala. To również młode osoby w wieku od 16-do 20 lat.

Pościg za pijanym kierowcą

31-letniego kierowcę Alfa Romeo zatrzymali policjanci z Sulejówka. Mężczyzna wpadł po pościgu ulicami Okuniewa. Gdy nie zatrzymał się do kontroli drogowej policjanci ruszyli za nim. W trakcie ucieczki próbował rozjechać policjantów i uszkodził radiowóz.

Sebastian T. (lat 31) bał się, że wyjdzie na jaw, że jest pijany. Po badaniu stwierdzono u niego prawie 2 promile alkoholu we krwi. W chwili zatrzymania nie miał przy sobie ani prawa jazdy, ani dowodu rejestracyjnego, ani dokumentu OC. Był bardzo agresywny i używał wulgarnych słów.

Alfa Romeo zostało zabezpieczone na parkingu policyjnym. Kierowca prawdopodobnie odpowie za jazdę po alkoholu, naruszenie nietykalności i znieważenie funkcjonariusza oraz spowodowanie kolizji.

Rozbił sześć samochodów

Jak rozbić 6 samochodów za jednym razem? Odpowiedź na to pytanie zna 36 letni Andrzej B., który pod wpływem alkoholu prowadził Forda. Najpierw zderzył się z Mercedesem, a potem wpadł na 5 zaparkowanych przy ulicy aut. Mężczyzna wpadł w ręce policjantów z warszawskiego Śródmieścia i gdy tylko dojdzie do siebie stanie przed sądem.

Policjanci zostali wezwani na ulicę Stawki. Z pierwszych informacji wynikało, że nietrzeźwy kierowca doprowadził do poważnej kolizji. Pod wskazany adres natychmiast pojechał patrol. Na miejscu funkcjonariusze zastali kompletnie pijanego kierowcę Forda, 36 letniego Andrzeja B. Jak się okazało mężczyzna miał ponad 2 promile alkoholu we krwi. Z policyjnych ustaleń wynika, że pijany 36 latek najpierw spowodował kolizję z wyjeżdżającym z jednej z ulic Mercedesem. W wyniku uderzenia mężczyzna nie zapanował nad Fordem i wjechał w zaparkowane przy jezdni pojazdy. W sumie uszkodził aż sześć aut.

Andrzej B. został zatrzymany przez śródmiejskich funkcjonariuszy.

Źródło: KGP, Fot.: Policja