- Nie daj się nabrać: niektóre reflektory full LED świecą nie lepiej od halogenów
- O ile lampy ksenonowe są w odwrocie, o tyle tradycyjne reflektory, korzystające z żarówek H4/H7, jeszcze długo będą w użyciu
- Planujesz zakup auta z lampami LED? Żeby uniknąć rozczarowania, wykonaj jazdę próbną po zmroku
Historia oświetlenia samochodowego zna kilka ważnych przełomów, np. rok 1962 i wprowadzenie żarówki halogenowej, która – w niewiele zmienionej formie! – jest oferowana do dziś. Przejście ze stosowanych do tamtej pory „zwykłych” żarówek (mniej więcej takie, jakie jeszcze do niedawna wszyscy mieli w lampach nad stołem w kuchni) na zaawansowane – jak na tamte czasy – oświetlenie typu halogenowego było wielką rewolucją. Nagle jazda nocą przestała być wyzwaniem.
Z kolei na początku lat 90. XX w. – najpierw w samochodach luksusowych – zaczęły pojawiać się lampy ksenonowe, które określiły standardy w dziedzinie oświetlenia na kolejne 15-20 lat. Nie bez powodu: wysoka trwałość, światło barwą zbliżone do dziennego, czyli coś, czego zwykły halogen nie osiągnie. Do tego łatwość, z jaką inni kierowcy ustępują z lewego pasa posiadaczowi auta z "ksenonami", ale i – niestety – niemałe koszty produkcji.
W 2008 r. Audi wypuściło na rynek pierwszy samochód (sportowe R8) z reflektorem całkowicie wykonanym w technologii LED (światła mijania, drogowe, kierunkowskazy; tzw. full LED). Dziś LED-y znacznie się rozwinęły, są tańsze w produkcji od reflektorów ksenonowych (co w praktyce oznacza powoli koniec tej technologii; patrz dalej) i zaczynają pojawiać się w coraz większej liczbie modeli, nawet w tych miejskich za 50-70 tys. zł. Sęk w tym, że za ich efektownym wyglądem nie zawsze idą jakość i efektywność. – Pierwsze masowo stosowane LED-y, czyli te sprzed 4-5 lat – mówi Jürgen Melzer, ekspert firmy Lumileds, wytwarzającej żarówki i palniki m.in. dla Philipsa i Narvy – nie były tak wydajne, jak te, które są produkowane dziś. Miały mniejsze natężenie wiązki światła, niewielki zasięg i nie zawsze idealnie poprowadzoną linię odcięcia. Poprawiono to wraz z rozwojem technologii.
Na poparcie swoich słów inżynier Lumileds włącza przykładowy reflektor LED i rzuca jego światło na ścianę w laboratorium. Po krótkiej chwili przełącza na reflektor z „mocną” żarówką H7, a potem – ksenon. Oba nawet dla niefachowego oka dają przyjemniejsze światło niż słaby referencyjny LED, jego rozkład jest bardziej równomierny. – Prawda jest taka – kończy Melzer – że dziś dobre lampy ledowe robi tylko kilku producentów. Dobra wiadomość? LED to technologia przyszłości, która będzie intensywnie rozwijana.
Inny problem dotyczący LED-ów to wysokie koszty związane z ewentualnym zużyciem i naprawami powypadkowymi. Szacowana żywotność reflektorów diodowych jest bardzo wysoka, ale są one raczej nienaprawialne. Raczej, bo działają firmy podejmujące się wymiany wypalonych diod do jazdy dziennej, a także tych stosowanych w tylnych lampach niektórych modeli. Dość jednak powiedzieć, że np. w przypadku Peugeota 308 z 2014 r. „zwykły” reflektor halogenowy kosztuje od ok. 900 zł wzwyż, zaś lampa full LED – od niecałych 3300 zł (w obu przypadkach markowy zamiennik).
Planujesz zakup auta z lampami LED? Żeby uniknąć rozczarowania, wykonaj jazdę próbną po zmroku. Pierwsze wrażenie może być pozytywne, bo barwa światła diodowego jest zbliżona do światła dziennego, a przed samochodem jest naprawdę jasno. Warto zwrócić uwagę na to, jak jest oświetlona droga w odległości powyżej 30 metrów przed autem, bo zasięg lamp bywa skromny. W wielu modelach, żeby swobodnie jeździć po zmroku, światła LED trzeba ustawić tak, że jadący z przeciwka mogą czuć się oślepiani. W wielu modelach, szczególnie tych z początku mody na LED-y, światło jest zbliżone do białego tylko w centrum „snopa”, za to na jego krawędziach mieni się wszystkimi barwami tęczy.
Jak na razie najsensowniejszą opcją wśród LED-ów są te zwane zbiorczo „matrycowymi”. Są znacznie droższe i bardziej skomplikowane, ale dzięki temu potrafią w razie potrzeby wyłączać i rozświetlać poszczególne segmenty, a kierowca, jadąc nocą, nie musi wyłączać świateł drogowych – poszczególne komórki będą wygaszane w ten sposób, by nie oślepić aut jadących z przodu ani tych nadjeżdżających z przeciwka.
Naszym zdaniem
Nie wszystko złoto, co jest LED-em. Bez wątpienia to technologia przyszłości, ale wciąż się rozwija – niektóre modele rozczarowują. Żarówki? Długo będą niezastąpione, warto kupować tylko markowe.
Dziś wiele aut nadal korzysta z żarówek H4/H7. Strumień świetlny zapisany w normie ECE R37 jest określony (ok. 1500 lm), ale dostępne są żarówki o różnej jasności. Te najbardziej wysilone – czyli takie, w których włókno osiąga najwyższą temperaturę – potrafią niekiedy dotrzymać kroku słabszym ksenonom (25 W), ale są stosunkowo nietrwałe. Ten problem da się w pewnym stopniu rozwiązać – na rynku są też żarówki o wydłużonej trwałości, choć często kosztem osiągów. Znaczenie ma też kondycja elektryki w aucie: napięcie wyższe od znamionowego tylko o 5 proc. skraca życie żarówki o... 20 proc.! Cena (H7): 10-80 zł. Szacowana trwałość: 300-500 godz. Zasięg (drogowe): do 130 m.
Światła ksenonowe (wyładowcze) są drogie w produkcji, a pod pewnymi względami ustępują lampom LED typu matrycowego (brak np. możliwości wygaszania segmentów). Nowych modeli aut z ksenonami wielu już nie będzie. Tańsze auta dostaną halogeny, pozostałe – LED-y. Zasada działania: światło jest emitowane przez łuk elektryczny, wytworzony między dwoma elektrodami zamkniętymi w bańce wypełnionej gazami szlachetnymi (m.in. ksenonem – stąd nazwa). Dostępne są lampy o mocy 35 W, obowiązkowo wyposażone w aut. poziomowanie i spryskiwacze, oraz odmiany 25 W, pozbawione tych funkcji. Cena (D2S): 50-200 zł. Szac. trwałość: 2,5-3 tys. godz. Zasięg (drogowe): do 240 m.
Reflektory LED lub full LED to dziś łatwo dostępna opcja. 10 lat temu w Audi R8 trzeba było wyłożyć na stół kilkanaście tys. zł (!), teraz dopłata przeciętnie wynosi 2,5-5 tys. zł (patrz ramka). Najdroższe – i najlepsze! – są reflektory tzw. matrycowe z możliwością wygaszania poszczególnych segmentów. Działanie: chip diody LED składa się z dwóch warstw półprzewodnikowych – jedna zawiera wolne elektrony, druga nie. Pod wpływem napięcia o właściwej polaryzacji wolne elektrony wpadają do „dziur”, wytwarzając energię w formie fotonów. Lampy LED potrafią się grzać – ważne jest odpowiednie chłodzenie. Szacowana trwałość: od 20 tys. do 50 tys. godz. Zasięg (drogowe): do 250 m.