• Zniszczenia po gradobiciu są bardzo różne – od lekkich wgnieceń do powybijanych szyb i zalanego wnętrza
  • Wiele uszkodzeń spowodowanych przez grad można usunąć i to bez konieczności szpachlowania oraz lakierowania samochodu. Niestety, nie wszystkie
  • Najłatwiej naprawia się niewielkie uszkodzenia spowodowane gradem w nowych autach – często po naprawie nie ma śladu
  • Ocena i wycena uszkodzeń aut po gradobiciu na podstawie zdjęć w ogłoszeniach jest zazwyczaj niemożliwa
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Ogłoszenie na mobile.de: 170-konny Opel Insignia z dobrym wyposażeniem z 2015 r. i z symbolicznym przebiegiem 47 tys. km. W ogłoszeniu zamieszczonym przez porządny niemiecki komis (nie jakiś tani plac dla przyjezdnych z Europy Wschodniej) czytamy: "Niemiecki pojazd i niemieckie dokumenty. Pełna historia serwisowa. 8 opon. Grad". To ostatnie słowo tłumaczy atrakcyjną, jak na tamtejsze warunki, cenę wywoławczą: 9999 euro. Co do wyglądu samochodu, to na zdjęciach wydaje się nieskazitelny. Zapewne, gdyby przyjrzeć się bliżej...

Zresztą aut po gradobiciu nie trzeba szukać aż w Niemczech, wystarczy zajrzeć na polski OLX: 300-konne BMW X5 3.0 z 2018 r. – 110 tys. zł. Audi Q7 z 2018 r., 3.0, z USA, 134 tys. zł. A może coś tańszego? Kosmetycznie powgniatana Skoda Fabia z 2006 r. z niewielkim przebiegiem – 3 tys. zł, Hyundai i20 1.2 z 2011 r. (jednak dość mocno pokiereszowany) – 6,9 tys. z., Ford Fiesta 1.4 z 2002 r. z klimatyzacją (według opisu wszystko sprawne), na zdjęciach prezentuje się pięknie – 3,8 tys. zł. Tylko te wgniotki po gradobiciu...