Życie w ciągłym pędzie, częste przesiadki do różnych modeli samochodów, kilka różnych gatunków paliwa w jednym dystrybutorze, reklamy bardziej widoczne od nazw paliw – powodów pomyłek podczas tankowania nie brakuje. W Polsce nie ma żadnych statystyk, jak często coś takiego się zdarza, ale z relacji pracowników stacji benzynowych i mechaników w warsztatach wynika, że nie są to wcale odosobnione przypadki.

Niemiecki automobilklub ADAC rocznie pomaga ok. 5 tys. swoich klientów, którzy zagapili się w trakcie tankowania na tamtejszych stacjach, jednak szacuje, że takich przypadków zdarza się w Niemczech co najmniej ok. 20 tys. rocznie.

Pomyłka podczas tankowania może się przytrafić każdemu! Najbardziej spektakularną wpadkę tego typu zaliczyła kiedyś ochrona amerykańskiego prezydenta. W czasie jego wizyty w Izraelu agenci ochrony zatankowali złym paliwem pancerną limuzynę, którą miał podróżować Barack Obama. Trzeba było sprowadzić zastępczą limuzynę!

Do takiej pomyłki dochodzi znacznie rzadziej, bo w większości modeli końcówka dystrybutora oleju napędowego nie mieści się we wlewie benzyny. Wpadki się jednak zdarzają, bo w niektórych samochodach uparty kierowca na siłę może pokonać zabezpieczenie, pomyłka może się też przytrafić w przypadku tankowania auta z kanistra.

Foto: archiwum / Auto Świat

Gdy domieszka oleju napędowego do benzyny będzie znaczna, silnik niemal natychmiast zgaśnie lub nie uda się go uruchomić. Przy niewielkiej dolewce niewłaściwego paliwa – straci moc, będzie przerywał, zacznie zużywać więcej paliwa.

Co się może zepsuć? Samemu silnikowi raczej nic się nie stanie, ale ucierpieć może katalizator, do którego trafi niespalone paliwo. W większości przypadków dokładne wypłukanie układu paliwowego i usunięcie resztek oleju napędowego rozwiązują problem.

Nowoczesne diesle są szybkie, ciche i nie dymią, kierowca może więc zapomnieć o tym, że pod maską jego auta pracuje jednostka wysokoprężna, a nie silnik benzynowy. Pomyłki zdarzają się też dlatego, że średnica wlewu oleju napędowego jest większa niż wlewu benzyny, więc końcówka niewłaściwego dystrybutora wchodzi w nią bez problemu.

Co się stanie, jeśli olej napędowy zostanie zmieszany z benzyną? To zależy od wielkości domieszki i konstrukcji konkretnego silnika. Starsze diesle z wtryskiem pośrednim z reguły bez problemów zniosą nawet znaczne domieszki benzyny do oleju napędowego. W Mercedesie W115 z lat 70. ubiegłego wieku instrukcja obsługi dopuszczała w warunkach zimowych dolewkę nawet 30 proc. benzyny!

Wielu kierowców starszej daty wciąż o tym pamięta i usiłuje "poprawiać" właściwości paliwa nawet w nowoczesnych dieslach – zwykle z fatalnym skutkiem. W silnikach z bezpośrednim wtryskiem paliwa i wysokociśnieniowymi wtryskiwaczami już kilkuprocentowa domieszka benzyny może być niebezpieczna dla układu wtryskowego.

O ile w przypadku silnika benzynowego znaczna domieszka oleju napędowego sprawi, że motor niemal natychmiast zgaśnie i nie uda się go uruchomić, o tyle w wypadku diesla jest inaczej. Nawet jeśli w jego baku znajduje się tylko benzyna, nie dość, że można go uruchomić, to na dodatek silnik będzie przynajmniej przez jakiś czas pracował – do momentu, aż się całkiem rozsypie. Po zatankowaniu baku benzyną zamiast olejem napędowym pierwsze objawy usterki mogą się pojawić dopiero po przejechaniu kilku kilometrów, a w przypadku mniejszych domieszek silnik może się zepsuć po kilkuset kilometrach.

Dlaczego benzyna aż tak szkodzi dieslom? Po pierwsze, ma ona znacznie gorsze właściwości smarne. Tymczasem w dieslach olejem napędowym smarowane są bardzo ciasno spasowane elementy układu zasilania, czyli pompa wysokiego ciśnienia i wtryskiwacze. Elementy te zacierają się i z reguły pomyłka kończy się uszkodzeniem zarówno pompy, jak i wtryskiwaczy. Warto sobie uświadomić, że w nowoczesnych dieslach otworki w końcówkach wtryskiwaczy mają średnicę często zaledwie 0,15 mm, a luz igły rozpylacza we wtryskiwaczu to 0,002 mm – brak smarowania czy najdrobniejsze opiłki metalu natychmiast niszczą aparaturę wtryskową.

W nowych autach wymiana wtrysku wraz z oczyszczeniem układu może kosztować nawet więcej niż 20 000 zł (!) i żadna gwarancja tego nie pokryje. Mieszanka benzyny z powietrzem zapala się łatwiej od mieszanki oleju napędowego i powietrza, zatem do zapłonu dochodzi wcześniej, jeszcze zanim tłok znajdzie się w odpowiedniej pozycji. Silnik zaczyna szarpać i dygotać – jeśli ktoś spróbuje dojechać do warsztatu, zaryzykuje to, że ucierpi układ korbowo-tłokowy, chyba że jako pierwszy podda się układ wtryskowy i skutecznie unieruchomi auto.

Jeśli zauważysz pomyłkę jeszcze na stacji benzynowej, w żadnym wypadku nie uruchamiaj silnika!

Poproś o pomoc obsługę stacji – często ma ona sprzęt potrzebny do wypompowania nieodpowiedniego paliwa z baku albo może polecić pobliski warsztat, który się tym zajmie. To z reguły tańsze rozwiązanie niż np. odtransportowanie auta do ASO. W autoryzowanych serwisach stosuje się zwykle procedury zalecane przez producentów, które obejmują profilaktyczną wymianę wielu elementów.

Przy niewielkiej domieszce benzyny do oleju napędowego (kilka litrów na bak) w przypadku diesla starszej generacji można ewentualnie zaryzykować zatankowanie auta do pełna właściwym paliwem, a następnie dotankowywanie co kilkadziesiąt km kolejnych dawek oleju napędowego, tak żeby domieszka benzyny stawała się coraz mniejsza. W celu ochrony układu wtryskowego można dolać do baku nieco oleju do dwusuwów, ale nie należy przesadzać z jego ilością. Fachowcy od układów wtryskowych uznają litr takiego oleju na 50-60 litrów paliwa za bezpieczną dawkę. Uwaga! W autach z filtrami cząstek stałych takie eksperymenty mogą się źle skończyć!

Jeśli paliwa nie da się odessać na miejscu, dostarcz auto do warsztatu na lawecie. Przypilnuj, żeby mechanik nie spróbował go uruchomić – "fachowcy" też miewają głupie pomysły.

Jeżeli do benzyniaka nalałeś oleju napędowego, nie próbuj nim jechać, nawet jeśli silnik tylko nieco się krztusi. W ten sposób zniszczysz katalizator i sondy lambda, a ich wymiana może kosztować nawet kilka tysięcy złotych.