Silniki spalinowe, zarówna diesla, jak i te benzynowe, potrzebują odpowiedniej temperatury, by móc optymalnie działać. Swoją szczytową wydajność osiągają w określonych przedziałach temperaturowych, które zwykle krążą wokół 90 st. C. Na krótkich dystansach, np. podczas codziennych dojazdów do pracy w mieście, trudno osiągnąć takie wartości.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPrzez niedogrzany silnik swoje właściwości może tracić olej. W niższych temperaturach często ma on ograniczoną zdolność smarowania. Przez to może dochodzić do większego tarcia między komponentami, a to prosta droga do kosztownych awarii, np. łożyska wału korbowego.
Zobacz także: Omijaj je szerokim łukiem. Najgorsze silniki ostatnich lat. Mechanik wybrał benzyny i diesle
Silnik diesla do jazdy po mieście. Na to jest narażony
Zdecydowanie dłużej od benzynowych rozgrzewają się silniki diesla. Do osiągnięcia odpowiedniej temperatury mogą potrzebować nawet ok. 20 minut jazdy. Krótsze użytkowanie pojazdu z takim silnikiem może rodzić problemy przede wszystkim z filtrem DPF, który odpowiada za zatrzymywanie i redukcję szkodliwych cząstek stałych.
By DPF mógł przejść cykl regeneracji, potrzebuje temperatury na poziomie ok. 600-700 st. C. Wówczas nagromadzona sadza zostaje spalona. Taką temperaturę jest w stanie osiągnąć wyłącznie przy wysokiej prędkości, np. podczas jazdy na autostradzie. W warunkach miejskich regeneracja nie jest więc możliwa. Zapchanie filtra może prowadzić do bardzo kosztownej awarii.
Przeczytaj także: To najmniej awaryjne SUV-y. Wybrali sami kierowcy. Jeden przegrał z kretesem [Ranking]
Silnik benzynowy przy jeździe w mieście też może być awaryjny
Silniki benzynowe radzą sobie lepiej z miejską eksploatacją, jednak także mogą ulegać awariom, gdy są użytkowane wyłącznie na krótkich dystansach. Przy częstych zimnych rozruchach szybciej zużywają się m.in. świece zapłonowe.
Ale używanie samochodu wyłącznie na krótkich trasach może nieść ze sobą negatywne skutki nie tylko dla silnika. Obciążeniom ulegać może także akumulator. Jeśli auto jedzie tylko kilka minut, to alternator nie ma wystarczająco czasu, by w pełni naładować baterię. Przez to akumulator pracuje niedoładowany, a to na dłuższą metę skraca jego żywotność.
Na krótkiej jeździe po mieście cierpi również układ wydechowy. W przypadku aut z katalizatorem problemem jest nieosiąganie wysokiej temperatury koniecznej do skutecznego oczyszczenia spalin.
Sprawdź także: Policjanci już ustawili się z lornetkami. Za ten wakacyjny błąd kierowcy płacą aż 30000 zł
Tak przedłużysz żywotność silnika mimo jazdy po mieście
Osoby użytkujące samochód wyłącznie do jazdy na krótkich dystansach mogą jednak zapobiec problemom. Wystarczy, że będą regularnie przemierzać także nieco dłuższe trasy. Nawet przejechanie ok. 30 km z prędkością autostradową raz na dwa tygodnie wystarczy, by silnik i inne komponenty mogły zachować swoją żywotność dzięki pracy w optymalnych warunkach.