Najpierw w aucie przestaje działać ogrzewanie. Jeśli akurat go nie używamy, być może zwróci naszą uwagę to, że w mglisty poranek, tuż po odpaleniu silnika, z rury wydechowej przez chwilę wydobywa się intensywniejszy niż zwykle biały obłoczek pary wodnej. Gdybyśmy na tym etapie zajrzeli pod maskę, zauważylibyśmy brak lub znaczny ubytek płynu w układzie chłodzenia. Po uzupełnieniu go, wraca ogrzewanie, ale tylko na krótki czas. Wody w chłodnicy ciągle ubywa, i to w coraz szybszym tempie, a biały obłoczek za samochodem robi się coraz wyraźniejszy. Nie mogło być gorzej

Jeśli trafimy do mechanika, który to auto i ten silnik dobrze zna, diagnoza może nas zszokować: naprawa wyniesie od 4 do ok. 20 tys. zł w zależności od wybranego sposobu naprawy, bo wymiana uszczelki pod głowicą nie pomoże. Ponieważ uległa erozji krawędź cylindra (lub cylindrów), można przyjąć, że właśnie „skończył się” silnik!