- Klimatyzacja samochodowa źle znosi bezczynność, dlatego kiedyś zalecano, aby zimą uruchamiać ją przynajmniej od czasu do czasu
- We współczesnych nowych samochodach wyposażonych w klimatyzację automatyczną może ona być włączona przez cały rok
- W przypadku wielu aut wyłączenie klimatyzacji jesiennych czy zimowych warunkach niemal natychmiast wywołuje charakterystyczny objaw
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Kiedyś zalecano, aby zimą włączać klimatyzację przynajmniej od czasu do czasu, bo każdorazowe włączenie jej powodowało równomierne rozprowadzenie po układzie czynnika chłodniczego wraz z olejem pełniącym funkcję uszczelniającą ukłąd. Kto przez całą zimę jeździł z wyłączoną klimatyzacją, często na wiosnę ze zdziwieniem odkrywał, że system nie działa. W warsztacie okazywało się, że układ jest pusty i dziurawy i wymaga kompleksowego serwisu.
Po co w ogóle wyłączać klimatyzację zimą?
Panuje przekonanie, że włączona klimatyzacja zwiększa zużycie paliwa. Tak jest w istocie, ale to, jak duże są opory stawiane przez kompresor klimatyzacji, zależy od obciążenia układu. Jeśli na zewnątrz jest gorąco, a wewnątrz auta chcemy mieć przyjemny chłodek, to klimatyzacja działa z pełną mocą, a kompresor stawia wysoki opór. Wtedy zużycie paliwa rośnie.
W przypadku współczesnych układów klimatyzacji samochodowych opory stawiane przez kompresor w sytuacji, gdy nie ma potrzeby schładzać powietrza trafiającego do wnętrza samochodu, są znikome: układ działa, ale nie chłodzi. Wyłączanie klimy nie ma zatem ekonomicznego sensu.
Wyłączysz klimę i od razu to poczujesz
Co więcej, najczęściej jazda z wyłączoną klimatyzacją jest po prostu niemożliwa. Wyłączcie ją – najlepiej w deszczowy dzień – a zaraz się przekonacie, że szyby auta niemal natychmiast pokryją się warstwą pary wodnej. Po włączeniu klimatyzacji wkrótce staną się na powrót przejrzyste. I to jest odpowiedź na pytanie: czy warto wyłączać klimatyzację zimą? Oczywiście nie.
Pakują szyby pomimo włączenia klimatyzacji? To typowa usterka
Często zdarza się jednak, że szyby parują pomimo, iż klimatyzacja jest włączona. W 99 przypadkach na 100 powodem tej sytuacji jest skrajnie zużyty, zatkany filtr kabinowy. Filtr ten zatrzymuje nieczystości zasysane z zewnątrz przez układ wentylacji, ale też w miarę, gdy wypełnia się zabrudzeniami, stawia coraz większy opór i zaczyna zaburzać obieg powietrza. W skrajnych sytuacjach drobne listki, gałązki i inna materia organiczna rozkładają się w nim, tworząc coś w rodzaju żyznej gleby. W tych warunkach pięknie rozwijają się różne grzyby i inne mikroorganizmy, których obecność można rozpoznać po charakterystycznym „zgniłym” zapachu.
Na szczęście naprawa tej usterki jest bardzo prosta: wymieniamy filtr kabinowy i zapominamy o parowaniu szyb. Warsztaty z reguły oferują przy okazji dezynfekcję układu, a nawet ozonowanie wnętrza samochodu, z czego warto skorzystać, jednak podstawą jest wymiana filtra. Po wymianie filtra kabinowego włączanie klimatyzacji powinno niemal natychmiast rozwiązywać problem zaparowania szyb.