Oczywiście, nie wszystkie auta, które przeszły jakąś naprawę, należy od razu wykluczać z kręgu wartych zainteresowania. Jeśli szkodę usunięto w profesjonalny sposób i potwierdza to rzetelna dokumentacja, to właściwie nie ma powodu, by bać się zakupu. Niestety, takich przypadków jest niewiele. Na ogół właściciel kłamie, że sprzedawane przez niego auto nigdy nie brało udziału w żadnym wypadku lub (mimo że ślady są ewidentne) zapewnia, że miało niegroźną stłuczkę.

Auta powypadkowe - dlaczego są takie niebezpieczne

Problem w tym, że trudno to zweryfikować, a „niegroźna stłuczka” w rzeczywistości mogła być np. dachowaniem. Teoretycznie takie auto powinno trafić na złom, ale zwykle jest naprawiane najniższym kosztem, by zapewnić nieuczciwemu sprzedawcy spory zysk (profesjonalna naprawa poważnych uszkodzeń na ogół się nie opłaca).

Nabywca takiego pojazdu może mieć wiele problemów eksploatacyjnych, naraża też swe zdrowie i życie. Samochody po poważnych uszkodzeniach i naprawach wykonanych w „dziuplach” często nie mają odpowiednio sztywnego nadwozia, nie da się w nich prawidłowo ustawić geometrii układu jezdnego, nie działają też systemy bezpieczeństwa, np. poduszki powietrzne.

Do tego dochodzą awarie wynikające z zastosowania starszych niż auto (bardziej wysłużonych) części, uszkodzeń wiązek elektrycznych czy braku osłon. Nic więc dziwnego, że każdy chce uniknąć kupna samochodu ze śladami naprawy blacharskiej.

Niestety, prawo nie eliminuje z rynku nawet największych wraków. Choć firma ubezpieczeniowa orzeka szkodę całkowitą, mocno rozbite auto jest sprzedawane wraz z dokumentami i może znów trafić na rynek albo – po przespawaniu pola numerowego – posłużyć do legalizacji „anglika” lub skradzionego pojazdu. Bez profesjonalnego przeglądu w warsztacie nie sposób wykryć takiego przekrętu.

Osoby zarabiające na autach powypadkowych potrafią coraz lepiej ukrywać ślady napraw. Jednym z popularnych sposobów stało się np. zakładanie nieuszkodzonych elementów pozyskiwanych z masowo rozbieranych w Polsce samochodów sprowadzanych z Wielkiej Brytanii. Badanie miernikiem wskazuje wtedy na oryginalny lakier nadwozia, mimo że auto miało np. poważne zderzenie czołowe.

Niestety, prywatny sprzedawca nie ponosi właściwie odpowiedzialności w sytuacji, gdy powypadkowa przeszłość pojazdu wyjdzie na jaw. Roszczenia można zgłaszać tylko w stosunku do firm, np. komisu, jednak oznacza to długi proces sądowy. Trzeba więc zrobić wszystko, by zminimalizować ryzyko zakupu auta powypadkowego, nawet jeśli wymaga to wydania kilkuset złotych na diagnostykę nadwozia. Warto to zrobić!

Auta powypadkowe - roszczenia można mieć tylko w stosunku do firm

Jeśli już po zakupie auto okaże się powypadkowe, szansa na jego zwrot i odzyskanie pieniędzy istnieje jedynie w przypadku, gdy podmiot sprzedający można uznać za profesjonalny. W praktyce oznacza to, że roszczenia można mieć tylko w stosunku do firm, np. komisu – osobie fizycznej trudno udowodnić celowe wprowadzenie w błąd, bo nie musi ona znać się na samochodach. Niestety, sprawę trzeba skierować do sądu, więc na ewentualny zwrot pieniędzy czeka się dość długo.

Pamiętajcie o tym, że odpowiedzialność sprzedawcy dotyczy wartości auta zapisanej w umowie (fakturze). Należy więc dopilnować, by znalazła się w niej kwota, którą rzeczywiście zapłaciliśmy za samochód. Nieuczciwi sprzedawcy celowo wpisują tam zaniżone wartości – jeśli sąd zmusi ich do przyjęcia auta z powrotem i zwrotu pieniędzy, nic na tym nie stracą.

Dlaczego auta powypadkowe trafiają na rynek?

W jednych europejskich krajach mocno uszkodzone auta trafiają do kasacji, w innych... wyjeżdżają do Polski! Niestety, nikt nie weryfikuje stopnia uszkodzeń sprowadzanych aut i nikt nie sprawdza, czy zostały one profesjonalnie naprawione, zanim trafiły na rynek. Jest to więc opłacalny biznes. Każdy, kto był na zachodzie, wie, że sprzedawane tam samochody kosztują więcej niż w Polsce, chyba że są uszkodzone lub mają duży przebieg.

Właściwie niemal wszystkie roczne lub 2-letnie auta, które sprowadzono do Polski, mają powypadkową przeszłość. Zarejestrowany w Polsce samochód po poważnej kolizji również bez przeszkód trafia ponownie na rynek. Jeśli ktoś ma ochotę, może zespawać auto z dwóch, bo rutynowy przegląd tego nie ujawni.

Auta powypadkowe - kiedy warto kupić auto z taką historią?

Nie każde auto powypadkowe powinno być dyskwalifikowane. Ważne jest jednak to, aby kupujący miał możliwość zapoznania się z dokumentacją potwierdzającą zakres i profesjonalność naprawy. Jeśli np. w wyniku kolizji został uszkodzony tylko zderzak lub błotnik i następnie zastąpiono je nowymi elementami, trudno z tego powodu nie kupić samochodu. Zwłaszcza gdy mechanicznie jest w bardzo dobrym stanie.

Współczesne technologie napraw są tak zaawansowane, że gwarantują zarówno wytrzymałość, jak i trwałość nadwozia porównywalną do stanu sprzed uszkodzenia. Trzeba jednak pamiętać, że dokumentacja może być nierzetelna, np. w fakturze zakupu nie zostaną ujęte wszystkie części. Te droższe, takie jak poduszki powietrzne, często pochodzą z rynku wtórnego.

Powypadkową przeszłość auta mogą odkryć nie tylko profesjonaliści – trzeba jedynie zachować zimną krew i wiedzieć, na co zwrócić uwagę. Nieprofesjonalnie wykonana naprawa blacharska zawsze pozostawia po sobie ślady. Oto kilka wskazówek, jak je odnaleźć. Niekiedy są one widoczne na pierwszy rzut oka - elementy mają różny odcień lakieru, a na uszczelkach pozostają ślady farby. Częściej jednak wykrycie powypadkowej przeszłości wymaga większego zachodu.

Auta powypadkowe - na co zwrócić uwagę

Należy zacząć od pomiaru grubości lakieru – na pewno ktoś ze znajomych ma służący do tego miernik. Wskazania większe niż 150 mikrometrów świadczą o ingerencji blacharza. Przy 200-250 mikrometrach badany element był prawdopodobnie tylko ponownie pomalowany, jeśli jednak wskazania są jeszcze większe, pod lakierem znajduje się szpachla.

Niestety, drzwi, błotniki, maski można łatwo wymienić na takie, które nigdy nie były ponownie lakierowane. W ich przypadku koniecznie trzeba zwrócić uwagę na to, czy śruby mocujące były odkręcane i czy są oryginalne. Pamiętajmy też o sprawdzeniu elementów, których nie można odkręcić, np. progów, słupków bocznych czy dachu.

Oczywiście, nawet bez miernika lakieru można odkryć wiele śladów powypadkowej przeszłości. Pierwsze zobaczymy, obserwując regularność szpar między elementami karoserii. Nierówne przerwy, źle przylegające drzwi, opuszczone zderzaki – to wszystko świadczy o wcześniejszych uszkodzeniach. Bardzo ważne jest to, by pamiętać o szczegółach.

Jeśli auto powypadkowe było naprawiane „na handel”, to na pewno nie zostały wymienione wszystkie uszkodzone elementy – byłoby to za drogie. Jeżeli więc dokładnie zajrzymy w różne zakamarki, odnajdziemy połamane plastiki lub jakiś nieoryginalny element. Na pewno warto obejrzeć auto od spodu – często bardzo łatwo można dostrzec tam ślady powypadkowej przeszłości.

Świadczą o niej m.in. braki osłon, połamane wsporniki pod zderzakami, ale często również zdeformowane fragmenty podłogi. Przy okazji należy sprawdzić oryginalność zgrzewów oraz podłużnice. Zazwyczaj pogięta część jest odcinana i w jej miejsce wspawuje się nieuszkodzony fragment. Trzeba więc szukać miejsc łączenia lub śladów prostowania podłużnic.

Auta powypadkowe - na to należy zwrócić uwagę w komorze silnika i bagażniku

Szczególnie dokładnie trzeba obejrzeć okolice pól numerowych i połączenia przy wzmocnieniu czołowym - często są one przespawane z mocno rozbitych aut do „anglików” lub kradzionych samochodów. O powypadkowej przeszłości świadczą też nieoryginalne szyby. Oczywiście, przednia może być wymieniona z różnych powodów, np. po uderzenia kamieniem. Niemniej sprawdzenie roku produkcji szyb jest podstawową czynnością – na ogół określa go liczba wydrukowana przy rzędzie kropek.

Szyby nie są jedynym elementem w aucie, który ma zaznaczoną datę produkcji. Można ją odnaleźć na wielu innych częściach, takich jak np. reflektory, wzmocnienie czołowe, chłodnice. Data jest wydrukowana na specjalnej naklejce lub odlana w plastiku. Nawet oryginalnie montowane elementy mogą być np. o rok starsze, niż wskazuje na to data produkcji pojazdu, ale zdarza się i tak, że w niektórych teoretycznie bezwypadkowych autach spotkamy części wyprodukowane o 2-3 lata… później niż samochód.

Auta powypadkowe - podsumowanie

W niektórych przypadkach warto kupić auto po drobnej kolizji. Na ogół jednak samochodów z powypadkową przeszłością lepiej unikać jak ognia. Niestety, handlarze wciąż dobrze na nich zarabiają, a wiadomo – ich dochód jest tym większy, im mniej wydadzą na naprawę. Warto zatem zainwestować w dokładną weryfikację auta przed zakupem. Wydanie 300 zł to drobiazg w porównaniu z potencjalnymi problemami.