W ycenę towaru robi komornik. Robi to „z grubsza”, posługuje się np. cennikiem Eurotaksu, ale nie wnika za bardzo w szczegóły. Chodzi o to, aby możliwie szybko oraz małym nakładem sił i środków zaspokoić wierzycieli i siebie. Samochód jest wyceniany przez rzeczoznawcę tylko wtedy, gdy wycenę komornika pragnie podważyć dłużnik – już prawie były właściciel auta. Musi jednak za wycenę zapłacić sam lub jej koszt zostanie potrącony z kwoty, za jaką ktoś kupi auto. Ta dodatkowa wycena, a raczej jej koszt, nie jest dla dłużnika obojętna, bo jeśli jakieś pieniądze po zaspokojeniu wierzycieli i komornika zostaną, muszą być zwrócone dłużnikowi. Im więcej, tym lepiej dla dłużnika Jeśli ich zabraknie, pozostaje dług do spłacenia. W praktyce tak czy inaczej auto sprzedaje się na aukcji, czyli za tyle, ile ktoś chce zapłacić.

Pierwsza licytacja zaczyna się od 75 proc. kwoty oszacowania – czyli trzy czwarte kwoty, na jaką samochód został wyceniony przez komornika lub rzeczoznawcę. W praktyce może być to nawet mniej niż 75 proc. wartości auta, ponieważ – jak już wspomniano – komornik nie wnika w szczegóły np. dodatkowego wyposażenia. W ten sposób wywiera się też dodatkowy nacisk na dłużnika, aby sam zwrócił pieniądze. Jeśli samochód nie znajdzie nabywcy za pierwszym razem, trafia na aukcję ponownie. Tym razem kwota wywoławcza to już tylko połowa ceny oszacowania.

Auto od komornika - to może się opłacać Foto: Auto Świat
Auto od komornika - to może się opłacać

Każdy samochód, który ma jakąś wartość, może być zajęty przez komornika i wystawiony na licytację – zarówno osobowy, jak i ciężarówka. Są to auta luksusowe (jak np. BMW X5 posła Kurskiego) oraz np. 15-letnie Audi wycenione na 700 zł. Jeśli poprzedni właściciel nie sprawia problemów, da komornikowi kluczyki i wszystkie dokumenty – w sumie i jemu powinno zależeć, aby cena sprzedaży była jak najwyższa. Bywa jednak i tak, że samochód zabierany jest niemal siłą i komornik dysponuje tylko nim. Możemy obejrzeć go z zewnątrz, ale otworzyć drzwi i włączyć silnik, a tym bardziej wykonać jazdy próbnej nie sposób.

Kupujemy więc w pewnym sensie kota w worku, ale taniej niż normalnie. Czy warto zaryzykować – oceńcie sami. Samochód stoi albo na parkingu strzeżonym, albo – jeśli dłużnik dogadał się z komornikiem – u tego pierwszego na parkingu. Komornik „okleja go” urzędowymi pieczęciami, co gwarantuje, że dłużnik nie będzie nic kombinował. Za zabranie auta lub zrobienie mu krzywdy w napadzie złości grozi odpowiedzialność karna – nie ma żartów i dłużnik jest zawsze o tym poinformowany.Według relacji zaprzyjaźnionych komorników różne mafijne historie, jakie zdarzały się na aukcjach komorniczych, łącznie z pobiciami czy pogróżkami wobec klientów nienależących do grupy, która „obstawiała” aukcje, to już raczej przeszłość. Kupują głównie handlarze samochodów, czasem klienci indywidualni, często rodzina byłych właścicieli licytowanych przedmiotów. Uwaga: przed licytacją nie trzeba wpłacać wadium, ale za to natychmiast po wygranej aukcji trzeba zapłacić za samochód. Tak naprawdę w kieszeni trzeba mieć przynajmniej 20 proc. kwoty – gdy ją wpłacimy, mamy czas do następnego dnia, aby uiścić resztę. Jeśli nie zapłacimy w umówionym terminie pozostałej sumy, zaliczka przepada. Jeśli natomiast wygramy aukcję, a w ogóle nie zapłacimy za towar, komornik ukarze nas grzywną, zwykle w wysokości kilkuset zł. Ma do tego pełneprawo. Komornik nie odpowiada za stan techniczny. Jeśli dostaniemy się już do auta, które właśnie kupiliśmy na aukcji, i okaże się, że ma ono istotne wady, to jest to wyłącznie nasz problem. Komornik nie odpowiada za żadne wady techniczne pojazdu. Jeżeli zepsuje się on na trzeci dzień po kupnie, to też nasz problem. Kupiliśmy auto tanio, ale ponosimy ryzyko. Licytacja może być odwołana bez podania przyczyny i często tak się dzieje. To dlatego, że do ostatniej chwili dłużnik ma prawo przyjść do komornika, położyć pieniądze na stół i odzyskać towar. Czasem samochód specjalnie pozostawiany jest na parkingu u dłużnika, jeśli ten obieca, że w ustalonym terminie zorganizuje pieniądze i zwróci. Chodzi przecież o to, żeby się nie narobić...

Auto od komornika - to może się opłacać Foto: Auto Świat
Auto od komornika - to może się opłacać

Może zdarzyć się i tak, że wierzyciel dłużnika-właściciela samochodu stwierdzi, że satysfakcjonuje go zwrot długu w naturze – wówczas bierze auto zabezpieczone przez komornika i nie ma sprawy. Ma do tego prawo. Bywa i tak (jak w przypadku Kurskiego), że znajdzie on jakiś kruczek prawny, aby odwlec licytację. Wówczas przekładana jest ona na inny termin. Niemniej warto zainteresować się obwieszczeniami wywieszanymi na tablicach ogłoszeń sądów. To gra dla odważnych, ale można trafić na dobrą okazję.

Gdzie szukać okazji? Ogłoszenia o licytacjach komorniczych wywieszane są obligatoryjnie w sądach na tablicach ogłoszeń. Można na nich znaleźć obwieszczenia o licytacjach samochodów, mniejszych ruchomości – w tym sprzętu RTV i AGD oraz mebli. Komornik może zabrać dłużnikowi niemal wszystko, z wyjątkiem m.in. stołu i krzeseł. Ogłoszeń o licytacjach komorniczych możemy szukać także w internecie, wchodząc np. na stronę www.licytacje.komornik.pl. Są też internetowe serwisy komercyjne, na których komornicy zamieszczają ogłoszenia o licytowanych przedmiotach, jednak za dostęp do ich bazy danych trzeba płacić, i to wcale nie mało. Jest i tak znacznie lepiej niż kiedyś, gdy – jak głosiły liczne plotki – o aukcjach atrakcyjnych przedmiotów dowiadywała się wąska grupka wtajemniczonych osób, gdyż obowiązkowe ogłoszenia były zamieszczane w taki sposób, aby nikt niepowołany się ich nie doczytał. W ogłoszeniu o planowanej aukcji przedmiot opisany jest pobieżnie, ale podane są też informacje, gdzie można go wcześniej obejrzeć. Podawana jest też data, godzina i miejsce planowanej licytacji. W przypadku samochodów licytacje komornicze odbywają się zazwyczaj w siedzibie komornika, w przypadku nieruchomości – w sądach.

Uważaj – może brakować kluczyków. To na szczęście nie jest nigdy niespodzianką, chyba że zapomnimy wcześniej spytać: wiele samochodów sprzedawanych na aukcjach komorniczych nie ma kluczyków albo ma tylko jeden komplet. Kluczyk do nowoczesnego samochodu to coś więcej niż tylko stalowy grot z uchwytem –w kluczyku kryje się z reguły chip immobilizera. Oznacza to, że jeśli samochód nie ma kluczyków, będziemy musieli albo je zamówić, a to możliwe jest dopiero po zarejestrowaniu samochodu, a przynajmniej po kupnie, gdy możemy wylegitymować się dowodem własności. Prostsze rozwiązanie to skorzystanie z usług firm, które „obchodzą”fabryczne immobilizery, co jednak i tak zawsze wiąże się ze sporym wydatkiem – wraz z dorobieniem kluczyków to nie mniej niż kilkaset zł. Są i takie samochody, w przypadku których jest to jedyna sensowna opcja, ponieważ importer może nam zaproponować tylko zestaw złożony z dwóch kluczyków i sterownika silnika, a to oznacza wydatek kilku tys. zł. Na szczęście komornik, jeśli go o to spytamy, udzieli nam przed aukcją wszelkich niezbędnych informacji, w tym bardzo ważnej: czy są kluczyki?Komornik może nie mieć także dokumentów samochodu, ale to już (patrz ramka na nast. stronie) mniejszy problem.