Samochody wystawiane do sprzedaży w komisach często odbiegają stanem od oczekiwań – opis mija się z prawdą. Tym bardziej zdziwiło nas Bravo, które pojechaliśmy obejrzeć w warszawskim komisie.
Najpierw sprawdziliśmy kompaktowego Fiata, potem przeszliśmy się po placu, oglądając wystawione auta i słuchając właściciela.
Znajdziecie gdzieś w komisie Audi Q7 z przebiegiem 362 tys. km? Albo właściciela, który od razu mówi: „jak auto przyjeżdża z Holandii musi być uszkodzone albo z dużym przebiegiem. Ta Cordoba naprawdę ma 80 tys. km, ale była lekko uderzona przodem”? Lepsza taka - nieco gorsza prawda - niż dociekanie, co tak naprawdę dolega autu...
Wróćmy do naszego Bravo. Postanowiliśmy przyjrzeć się ofercie kompaktowych Fiatów, bo uchodzą za niedoceniane na rynku. Nie ma ich jednak dużo – w województwie mazowieckim, w jednym z największych portali ogłoszeniowych, oferowano zaledwie 26 egzemplarzy, z czego prawie połowa była kupiona w polskich salonach.
Nieidealny, ale rozsądny
Oglądany egzemplarz (też kupiony w Polsce) zrobił na nas naprawdę dobre wrażenie. Już podczas rozmowy telefonicznej dowiedzieliśmy się, że miał malowane błotnik i drzwi. Potwierdziły to oględziny, choć prawdopodobnie było to dwoje drzwi (z lewej strony), a na przednich warstwa lakieru okazała się zaskakująco cienka (około 70 um) - na całości nie dopatrzyliśmy się szpachli, bardziej można podejrzewać cieniowanie, a wstawiane elementy były prawdopodobnie nowe.
To raczej efekt niegroźnej obcierki (na karoserii było jeszcze kilka drobnych uszkodzeń, typowych dla aut firmowych) niż poważnego wypadku. Poza tym jednak do nadwozia nie mamy większych uwag: szyby są oryginalne, podobnie jak lakier na pozostałych elementach (na dachu, masce, z prawej strony, na słupkach).
Niedosyt pozostawia historia serwisowa – pierwsze trzy przeglądy wykonano zgodnie z zaleceniami Fiata co 30 tys. km (wypadały co rok, a nie co 2 lata). Na tym ślad wizyt w serwisie się urywa. Co prawda, właściciel chętnie udostępnia VIN i zachęca do sprawdzenia, ale w ASO niczego więcej się nie dowiecie. Niby nie ma podstaw, żeby podważać przebieg, ale warto byłoby znać kompletną historię serwisową.
Do minusów zaliczamy opony – na koła założono praktycznie zużyte zimówki, w zestawie są też letnie gumy, których jednak nie widzieliśmy. Układ wydechowy może wymagać naprawy: kolektor jest niedbale pospawany, a ostatni tłumik pordzewiały.
Drobne ślady korozji mogły też być pod maską, ale właściciel je zamalował. Obawy budzi silnik – jednostka 1.4 16V ma 90 KM i nie jest zbyt dynamiczna, w tym modelu zdarza się jednak, że zużywa sporo oleju. Tego jednak raczej nie sprawdzicie podczas oględzin, zwłaszcza że silnik pracuje poprawnie.
Fiat Bravo - to nam się podoba:
Oferta wygląda na uczciwą – samochód jest w rozsądnym stanie za właściwe pieniądze, sprzedający budzi zaufanie. Większa część nadwozia ma oryginalny lakier, wnętrze jest mało zużyte (co potwierdzałoby przebieg).
Fiat Bravo - to nam się nie podoba:
Słabo udokumentowana historia serwisowa (książka przeglądów prowadzona krótko), pomalowano kilka elementów, drobne ślady korozji (podmalowane przez poprzedniego właściciela), słabe opony (na kołach zużyte zimówki, ale letnich nie oglądaliśmy).
Naszym zdaniem: uczciwa oferta
Co prawda, do kilku elementów możemy mieć uwagi (głównie nie do końca potwierdzony serwis – brak dokumentów z przeglądów), ale samochód nie budzi większych zastrzeżeń.
Stan wnętrza jak najbardziej potwierdza deklarowany przebieg. To chyba najciekawsze auto z dotychczas przez nas ocenianych, z opisem, który okazał się najbliższy prawdy!
Przed zakupem warto byłoby jeszcze dokładniej zweryfikować stan silnika, który – w tej wersji – ma skłonności do nadmiernego spalania oleju. Przydałoby się też poprosić (nawet w komisie) o wstawienie auta na podnośnik - warto dokładnie obejrzeć podwozie.