To jakaś prowokacja! Pan przedstawia hipotetyczną sytuację, która się nie zdarza. A w ogóle to co Pan chce? Poradę prawną uzyskać? – ofuknęła nas pani rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdy chcieliśmy dowiedzieć się, czy i jakie popełnia przestępstwo człowiek pośredniczący w sprzedaży samochodów w taki sposób, aby nie figurować w żadnym z dokumentów. Na zdrowy rozum przekręt jest oczywisty (pośrednik nie płaci podatków), jednak nikt go nie ściga, a chętnych do kupowania aut w "uproszczony" sposób nie brakuje, więc interes kwitnie."Sprowadzam samochód z zagranicy, płacąc sprzedawcy, ile się należy, ale żądam podpisania umowy bez danych kupującego. Niemcowi nie zależy, bo i tak tej umowy nigdzie nie zgłasza. Potem sprzedaję »furkę« w Polsce, a kupującemu daję do podpisu umowę, którą już wcześniej podpisał Niemiec czy Francuz. O mnie w papierach ani słowa. W Polsce nie płacę akcyzy ani innych opłat, bo szkoda pieniędzy i zachodu. Szybki obrót, szybki zysk, a do tego bez podatku. Jeśli Niemiec nie chce podpisać umowy in blanco, to też nie szkodzi, bo nową umowę spiszę »na kolanie«, podpiszę lewą ręką i nikt tego nie sprawdzi. Autko nie jest kradzione, nikt go nie szuka, a jak facet, któremu autko sprzedam, będzie mieć jakieś pretensje (to się zdarza, autka sprzedajemy jako prawie »nówki«, a różnie bywa, wiadomo), to ja o niczym nie wiem, nie pamiętam, nic nie sprzedawałem. A w ogóle za bite dają teraz dwa niebite, nie wiedział o tym? Stróżowie prawa (urzędnicy skarbowi, prokuratorzy) nie mają pojęcia, że taki interes kwitnie, albo raczej nie chcą wiedzieć. Doskonale znają go tylko celnicy (polują na »cichociemnych« importerów, aby ściągnąć od nich akcyzę, którą zgodnie z prawem płaci się od każdej transakcji dokonanej przed pierwszą rejestracją w Polsce), ale i tak mi nic nie zrobią, bo mnie nie znajdą. Proste? Proste!”Tak to wygląda z punktu widzenia pośrednika. Inaczej wygląda z punktu widzenia osoby, która kupiła samochód od takiego sprzedawcy, często w pośpiechu i jest mądra po szkodzie: "Postanowiłem kupić używany samochód. Wziąłem kredyt i rozpocząłem poszukiwania. W internecie znalazłem fajnego Renault Lagunę. Zadzwoniłem. Niestety, tego z ogłoszenia już nie było, ale był inny. Okazuje się, że sprzedający sprowadza auta z zagranicy”. Ostrzeżenie:nie ma samochodu z ogłoszenia, nie powinno być rozmowy. Często handlarze zamieszczają atrakcyjne anonsy "na przynętę", a gdy ktoś zadzwoni, mówią, że mają inny, ale podobny pojazd. Wówczas nie mamy żadnego dowodu, od kogo kupiliśmy auto, a handlarz nie pozostawi najmniejszych śladów."Samochód z wyglądu mi się spodobał, podczas jazdy testowej nie można było się do niczego przyczepić. Początkowo planowałem w przypadku zainteresowania autem pojechać do ASO, aby je sprawdzić, niestety, gdy już znalazłem samochód, zrezygnowałem z przeglądu. Dokonałem zakupu”.Błąd: za 100-150 zł w warsztacie fachowiec oceniłby stan auta i na pewno udałoby się stwierdzić jakieś usterki, a to pomogłoby w negocjacjach cenowych albo w ogóle oszczędziłoby dalszych kłopotów i rozczarowań. "No i jak się okazało, umowy nie spisałem bezpośrednio ze sprzedającym, który ten samochód przywiózł do Polski, ale niby ze sprzedającym mieszkającym we Francji. Wyszło tak, jakbym sam sobie ten samochód sprowadził”.Błąd: w świetle prawa popełnił Pan przestępstwo poświadczenia nieprawdy. Ryzykował Pan nawet to, że samochód mógł być ukradziony wraz z dokumentami i że szuka go policja. Należało zasugerować, aby sprzedawca zarejestrował auto na siebie, i zgodzić się na poniesienie kosztów rejestracyjnych. W razie problemów z autem byłoby kogo ścigać i z prawnego punktu widzenia sytuacja byłaby "czysta"."Podróż z powrotem do domu kupionym samochodem: 120 km przede mną. Wszystko było dobrze przez ok. 50 km podróży, gdy nagle pedał sprzęgła wpadł w podłogę i nie dało się zmienić biegu. Zatrzymałem się. Przy wyłączonym silniku biegi się zmieniają. Postanowiłem zadzwonić do osoby, od której pojazd kupiłem, ale ta zaprzecza, jakoby samochód nie był sprawny i próbuje wszystko zrzucić na mnie, że to niby ja podczas przejechania tych 50 km zepsułem auto – a on nie czuje się winny i nic nie poradzi na to, że tak się stało. Odciągnąłem pedał sprzęgła ręką i jazda dalej była możliwa, biegi się zmieniają bez problemów, trzeba tylko co jakiś czas odciągnąć pedał sprzęgła. Kilka kilometrów dalej znów niespodzianka: zapala się kontrolka świec żarowych, samochód traci moc. Na 5. i 6. biegu prędkość spada, na »czwórce« utrzymuje się na jednym poziomie. Dojechałem do domu". Rada: spróbujmy spokojnie ustalić jak najwięcej danych dot. sprzedawcy, zrobić kopie ogłoszeń, a potem dopiero dzwonić i negocjować odstąpienie od umowy lub obniżenie ceny. Możemy zagrozić zgłoszeniem sprawy w urzędzie celnym, co grozi pośrednikowi koniecznością zapłaty akcyzy. To realna groźba! Pamiętajmy jednak, że gdybyśmy rzeczywiście zdecydowali się na taki krok, sami możemy mieć pewne kłopoty. "Przyszedł czas na wizytę na stacji diagnostycznej. Drążki kierownicze do wymiany, amortyzatory słabe, jakiś wyciek, żarówki kierunkowskazów też do wymiany. I znowu zdenerwowanie na sprzedającego, który zarzekał się, że samochód nie wymaga wkładu finansowego. Teraz czeka mnie naprawa sprzęgła, silnika (być może to zawór EGR), drążków kierowniczych, amortyzatorów i kto wie, co jeszcze wyjdzie przy dokładniejszym przeglądzie.Czy mogę coś w tej sytuacji zrobić? Czy powinienem mieć jakieś roszczenia wobec osoby, od której kupiłem samochód, mimo iż oficjalnie nie ma ona żadnego związku z transakcją? Przecież ta osoba robi to nielegalnie i nie płaci podatków od dochodu za sprzedane samochody!”Rada:najlepiej naprawić samochód za własne pieniądze i traktować tę sytuację jako przykrą nauczkę (to łatwiejsze rozwiązanie) albo – jeśli mamy możliwość "namierzenia" naszego pośrednika i zostaliśmy przez niego ewidentnie oszukani – możemy donieść na niego w urzędzie celnym, a nawet w prokuraturze, licząc się jednak z tym, że prokurator i nam postawi zarzut, a sąd wymierzy bardziej lub mniej łagodną karę. Trzeba było od początku przejąć się faktem, że "ta osoba robi to nielegalnie" i nie brać udziału w przestępstwie. Wiemy, że niektórzy sprzedawcy oferują albo transakcję "na Niemca", albo wcale, ale przecież jest wiele aut sprzedawanych w legalny sposób. Czy możemy liczyć na jakąkolwiek pomoc urzędów?Urząd skarbowyZadzwoniliśmy do urzędu, aby dowiedzieć się, czy ewentualny donos na handlarza-pośrednika może być dla niego jakimś realnym zagrożeniem. Dowiedzieliśmy się, że w tym przypadku opłaty skarbowe zostały właściwie uiszczone, no... niedokładnie takie, jakie należało, ale zawsze jakieś i właściwie nie ma sprawy. Urząd skarbowy nie był specjalnie zainteresowany ściganiem tak drobnych i "mało obiecujących" przestępstw skarbowych.Urząd celnyTo najlepsze miejsce, gdzie możemy się zgłosić. Według urzędnika, z którym rozmawialiśmy, sprzedawca-pośrednik występuje jako komisant i powinien zapłacić akcyzę od sprowadzonego samochodu, a następnie kolejny nabywca powinien zapłacić po raz drugi akcyzę (co już zrobił i w stosunku do niego urząd nie wystąpi z roszczeniem), ponieważ obie transakcje odbyły się przed pierwszą rejestracją auta w Polsce. Warunkiem, aby urząd celny rozpoczął dochodzenie należności od pośrednika, jest przedstawienie dowodów, że rzeczywiście handlarz wystąpił w charakterze komisanta. Mogą być to: kopie ogłoszeń (także elektronicznych), na których jest samochód będący przedmiotem transakcji, oraz dane pozwalające na identyfikację osoby. Jednak – jak wynika z doświadczeń celników – zwykle jest problem z identyfikacją sprzedawcy. Zaznaczmy jednak, iż z tego, że urząd przyciśnie pośrednika finansowo, nie wynika dla nas żadna korzyść. Prokuratura"Uprzejmie informuję, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie może odpowiedzieć na tak sformułowane pytania, albowiem odnoszą się one do sytuacji hipotetycznej i abstrakcyjnej. Każde z postępowań prowadzonych przez organa prokuratury dotyczy indywidualnego i konkretnego stanu faktycznego, którego analiza pozwala na udzielenie odpowiedzi odnoszącej się do konkretnego postępowania przygotowawczego, o ile nie stoi w sprzeczności z dobrem prowadzonego śledztwa lub dochodzenia. Udzielenie przez prokuratora (rzecznika prasowego) odpowiedzi w oparciu o hipotetyczny stan faktyczny i zamieszczenie jej w publikacji medialnej jako odnoszącej się do konkretnej sytuacji może powodować jej nieadekwatność do przedstawionej sytuacji”. Nie dziwmy się prokuraturze: takie sprawy nie trafią na pierwsze strony dzienników, sławy z tego nie będzie i nie możemy wymagać, aby brano je poważnie pod uwagę. Prawa nabywcy autaGdy kupujemy auto od osoby prywatnejMożemy dochodzić swoich roszczeń, w przypadku, gdy auto ma wady prawne, o których nie zostaliśmy poinformowani. W razie oszustwa polegającego np. na przekręceniu licznika – jeśli możemy udowodnić, że sprzedawca jest sprawcą lub o tym wiedział – też możemy żądać zadośćuczynienia.
Wszelkie naturalne usterki techniczne, a nawet poważne wady (jak np. niechlujne naprawy powypadkowe) to wyłącznie nasz problem. Prywatny sprzedawca nie ma obowiązku o nich wiedzieć i informować kupującego. Stan auta sprawdzamy przed kupnem.
Teoretycznie mamy takie prawa, jak kupując od polskiego prywatnego sprzedawcy. W praktyce – z powodu odległości, nieznajomości zagranicznych przepisów prawnych i zwyczajów – nie mamy żadnych praw.
To komfortowa sytuacja. Sprzedawca odpowiada za wady towaru, jeśli nie poinformował o nich kupującego. Zapisy na fakturze, mówiące o tym, że "kupujący zapoznał się ze stanem technicznym pojazdu", można traktować jak nieistniejące – z zastrzeżeniem, że o wadach nabywca nie został powiadomiony.
Ważne przepisyUstawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie kodeksu cywilnego z 27 lipca 2002 roku precyzuje warunki, na podstawie których możemy dochodzić roszczeń wobec profesjonalnego sprzedawcy. Jeżeli macie problem z komisem, salonem samochodowym lub zawodowym handlarzem, który zbywa Was albo nie odbiera telefonów, przeczytajcie tę ustawę (jest dostępna w internecie, wystarczy tekst zaznaczony na czerwono wpisać w wyszukiwarkę) i jeśli racja jest po Waszej stronie, poinformujcie sprzedawcę o swoich żądaniach pisemnie. Efekt gwarantowany!