Weźmy np. 8- lub 10-letnie Audi A8: za komfortowe, 150-konne albo mocniejsze auto z klimatyzacją, automatyczną przekładnią, skórzaną tapicerką i bogatym luksusowym wyposażeniem zapłacimy zaledwie 20-22 tys. zł. Niestety, jeśli "siedzi" tylne samopoziomujące zawieszenie (typowa usterka po 200-300 tys. km przebiegu), to za jego naprawę zapłacimy ok. 5 tys. zł.
Jeżeli zignorujemy usłyszane podczas jazdy próbnej stukanie przedniego zawieszenia (częsta usterka!), wkrótce na jego remont wydamy kolejne 5-7 tys. zł lub więcej (aluminiowe wahacze w dużej liczbie; bez demontażu nikt nie dojdzie, co naprawdę się zużyło). Dodajmy do tego 4 opony po 500 zł za sztukę, akumulator (500 zł), wymianę paska rozrządu (jeśli to diesel, wyjdzie 3-4 tys. zł) i już wydaliśmy prawie tyle na naprawę dopiero kupionego auta, ile na jego zakup!
W przypadku bardziej popularnych modeli wydatki będą mniejsze, ale również mogą okazać się szokujące. Owszem, stan nadwozia jest bardzo istotny, bo byle jak poskładanej karoserii nie sposób przywrócić do stanu fabrycznego przy użyciu sensownych nakładów, ponadto świadczy on o kondycji całości. Jednak stanu i działania silnika oraz pozostałych podzespołów auta nie wolno bagatelizować. W bardzo wielu samochodach koszt rutynowych napraw, a tym bardziej usunięcia usterek, jeśli nagromadziło się ich wiele, całkowicie wyklucza opłacalność kupna pojazdu.
A przecież ogłoszenia zamieszczane w internecie zachęcają: "nie wymaga nakładu finansowego". Niestety, dokładniejszy przegląd samochodów stojących w polskich komisach przeczy optymizmowi płynącemu z ogłoszeń. Po pierwsze: przyjmijmy, że samochody nie mają przebiegu, tylko stan licznika. Jeśli obok siebie stoją dwa podobne pojazdy z np. 150 tys. km na liczniku i jedno z aut wygląda świeżo oraz ładnie, a drugie ma brzydki lakier, porysowaną przednią szybę, matowe reflektory i przytartą kierownicę, to możemy być pewni, że to nie przypadek. Ktoś po prostu zmienił stan licznika elektronicznego. Wbrew pozorom przestawia się je wygodniej i taniej od analogowych – koszt zaledwie 100-250 zł.
Cena obejmuje dojazd profesjonalnej ekipy do miejsca postoju samochodu, a usługa zajmuje kilka minut. Wystarczy podłączyć laptop wyposażony w odpowiednie oprogramowanie do złącza diagnostycznego auta. W urządzeniach niektórych samochodów pozostają ślady po takiej interwencji, ale nie dowiemy się o tym bez profesjonalnej diagnostyki. Dzięki powszechności usług cofania liczników większość oferowanych aut ma niewielkie przebiegi.
Po drugie: zawsze liczmy koszt usunięcia typowych braków, np. wymiany opon. Profesjonalni handlarze rutynowo fotografują swoje auta na potrzeby ogłoszeń internetowych na ładnych alufelgach i dobrych oponach. Gdy dopominamy się o nie, widząc różnicę, dowiadujemy się, że owszem, ładne koła do auta są, ale trzeba za nie zapłacić. Tymczasem komplet opon do samochodu klasy kompakt kosztuje 1000-1500 zł. Jeśli pojazd przystosowany jest do ogumienia runflat, zapłacimy więcej. Przykładowo małe, niedrogie Mini: jedna opona do tego auta kosztuje 600 zł! Jeśli założymy zwykłe, ale tańsze ogumienie, cała radość z jazdy zwinnym, dobrze trzymającym się drogi samochodem pryśnie. Będzie na zakrętach "wykładał się" jak Citroën ZX 1.4! A więc od razu sprawdźmy, czy zaraz po kupnie auta nie trzeba pojechać do wulkanizatora.
To, co w jednym samochodzie jest małym problemem, w innym oznacza duże wydatki. Handlarz każdą zauważoną przez nas usterkę zbagatelizuje oraz podpowie, że za małe pieniądze kupimy używaną część albo i nową, wymienimy i po sprawie. Prawidłowa odpowiedź brzmi: "to niech Pan naprawi, a wtedy kupię ten samochód". Może się bowiem okazać, że np. w stosunkowo niedrogim Passacie B5 naprawa przedniego zawieszenia i przekładni kierowniczej będzie kosztować 25 proc. kwoty, jaką wydamy na cały samochód.
A czy wiecie, że w Niemczech ekipie "Auto Bilda" było niezwykle trudno kupić w komisie kilkuletnie BMW 7? Prawie wszystkie stoją z karteczką: "Nur für Export". Dlaczego? Bo w tym kraju prawa konsumenta (prawie takie same jak w Polsce) traktowane są serio. Handlarz nie zaryzykuje sprzedaży podejrzanego auta obywatelowi Niemiec, bo w razie poważnej jego wady ryzykuje ponoszenie ogromnych kosztów. Nie dotyczy go to, jeśli sprzeda pojazd handlarzowi z Polski. A w przypadku BMW cierpiącego na kłopoty z elektroniką naprawdę można "popłynąć" finansowo!
Przykre niespodzianki nie dotyczą tylko luksusowych aut. Dlatego przed kupnem samochodu warto zrobić rozpoznanie. Wydawałoby się, że w solidnych autach z renomowanej grupy VW wyposażonych w automatyczną skrzynię biegów ryzykujemy stosunkowo niewiele. Tymczasem kupując wersję Tiptronic, postępujemy słusznie, za to auta z Multitronikiem są jak ruletka: albo już zepsute, albo wkrótce będą. A koszty naprawy przekładni idą w tysiące. Podobnie silniki Diesla: 1.9/90 KM to jednostka trwała i dość niezawodna (choć nie znaczy to, że w danym pojeździe niezużyta), natomiast 2.0/140 KM lub 2.5/150 KM cierpią na problemy z głowicami (2.0 TDI), zużywanie się wałków rozrządów i pomp paliwowych (2.5 TDI). Co ważne, głowice w 2.0 TDI nie bardzo nadają się do regeneracji, podobnie jak wałki w 2.5 TDI. Dlatego lepiej unikać problemowych wersji, a jeśli już koniecznie chcemy mieć takie auto, dowiedzmy się, na co zwrócić uwagę.
Często właściciele sprzedający samochód z dużym przebiegiem wymieniają kierownicę lub zakładają nowe, skórzane obszycie. Kupując auto, we wnętrzu spójrzcie nie tylko na kierownicę i lewarek (choć oczywiście warto je oglądać), bo te elementy łatwo odmłodzić, ale ich perfekcyjny stan o niczym nie przesądza. Patrzcie na wnętrze krytycznie i sprawdźcie, czy wszystko działa. Dopiero gdy samodzielne testy wypadną pozytywnie, warto wydać 150 zł na wizytę w serwisie. Gdybyśmy z każdym samochodem, który się nam na pierwszy rzut oka spodoba, jechali do warsztatu, moglibyśmy wydać naprawdę dużo pieniędzy. Lepsze wprawdzie takie wydatki niż kupno "skarbonki", ale najlepiej jeśli najgorsze gruchoty wyeliminujemy sami. Niestety, na drodze do znalezienia przyzwoitego używanego samochodu kiepskich przypadków może być bardzo wiele.
Oględziny wnętrza
Nie ma na to rady – wnętrze samochodu w miarę używania niszczy się i trudno jest zatrzeć w nim ślady dużego przebiegu, choć różne modele wykazują różną odporność na zużycie. Ważne jest jednak także działanie wszystkich urządzeń w samochodzie, tym bardziej że łatwe w naprawie części są zwykle wymieniane przed sprzedażą, natomiast drogie lub kłopotliwe usterki pozostawia się, licząc (bardzo słusznie) na nieuwagę kupującego. Dodajmy, że drobne awarie nie upoważniają nas do zgłaszania jakichkolwiek roszczeń względem sprzedawcy, nawet profesjonalnego handlarza. Firmy można ścigać tylko za poważne wady samochodu. Wiedzmy, że w przypadku zakupu od osoby fizycznej obowiązuje zasada „widziały gały, co brały” – dlatego warto poświęcić chwilę czasu na inspekcję, niż potem płakać.
- Obejrzyj dokładnie deskę rozdzielczą pod kątem śladów po demontażu. Oceń, czy nie jest bardziej zużyta niż w przeciętnym aucie w wieku naszego kandydata. Lepiej jednak porównywać z pojazdami zaparkowanymi przy ulicy niż w tym samym komisieFotele, kanapę sprawdź dokładnie – nie tylko pod kątem stanu tapicerki, ale i sprężystości oraz kształtu. Taksówkarze np. używają pokrowców na fotele, dzięki czemu można się oszukać. Obejrzyjcie progi oraz dywany w samochodzie, także z tyłuLewarek często nosi ślady większego przebiegu, niż wynika to ze wskazań licznika. Nie należy ufać temu, że jest czysty i nowy – po prostu skórzany mieszek czy gałkę łatwo zmienićDziałanie urządzeń: sprawdź wszystko – szyby, nawiew, sterowanie lusterkami, wycieraczkami itp. Wadliwy przekaźnik wycieraczki np. w Toyocie Corolli kosztuje prawie 1000 zł!Klimatyzację łatwo sprawdzić latem.Wydajnie chłodzi – dobrze. Zimą, niestety, jej poprawne działanie można stwierdzić w warsztacie po podłączeniu do urządzenia serwisowegoKontrolki: sprawdź, czy zapalają się i czy wszystkie gasną po uruchomieniu silnika. Zwróć uwagę, czy różne lampki nie są połączone równolegle – razem zapalają się i wyłączają. To podejrzane!Wyświetlacze nie powinny mieć tzw. martwych pikseli i pionowych lub poziomych kresek. Warto wiedzieć, że są to drogie rzeczy i czasem trudno kupić używane, bo np. to typowa usterkaWłącz silnik. Wciśnij pedał sprzęgła – jeśli słychać nowy hałas, jest ono zużyte. Jeśli robi się ciszej, głośno pracuje przekładnia. Jeśli hałas się zupełnie nie zmienia, wszystko w porządku
Co widać z zewnątrz
Z zewnątrz widać dużo, szczególnie pod maską. Niedobrze, jeśli aluminiowe części silnika są świeżo umyte lub noszą ślady mycia agresywną chemią – nie widać wycieków. Jeśli widać, ważne, skąd się leje: jeśli spod miski olejowej – mały kłopot, z turbosprężarki – duży. Posłuchajmy silnika, odkręćmy korek olejowy – nie powinno z niego silnie dmuchać powietrze z olejem.
- rysy na szkle świadczą o zużyciu szyby (co najmniej kilkusetzłotowy wydatek) oraz często o dużym przebiegu samochodu. Z wnętrza rysy widać pod słońceJeśli możesz, zajrzyj pod spód. Zwróć uwagę na korozję układu wydechowego oraz wycieki płynów (także z amortyzatorów)pod maską sprawdźmy stan osłon (pęknięcia) oraz czystość. Najlepiej, gdy silnik jest naturalnie zakurzonyUżyj fabrycznego lewarka, żeby dowiedzieć się, czy progi są mocne, np. w starym Mercedesie mogą tej próby nie wytrzymaćStan hamulców można ocenić z zewnątrz. Nie dowiemy się, czy nie blokuje się tłoczek, ale zobaczymy, ile zostało klocków i w jakim stanie są tarcze.Dla zaawansowanych: sprawdzanie działania układu chłodzenia. Zwróćmy też uwagę na wszelkie widoczne z góry wycieki płynów eksploatacyjnych
Jazda testowa
Wyłącz nawiew i radio. Skręć maksymalnie koła w jedną stronę, przejedź kawałek, skręć koła w drugą stronę i powtórz manewr – czy słychać przeguby półosi? Teraz (cały czas z wyłączonym nawiewem) posłuchaj pracy zawieszenia, zastanów się, czy nie czujesz luzów, zahamuj najpierw delikatnie, puszczając kierownicę. Jedź, aż silnik osiągnie temperaturę roboczą.
- Podczas jazdy próbnej nawiew i inne hałasujące wyposażenie powinny być wyłączone, abyśmy słyszeli pracę silnika i zawieszeniaSkręcając kierownicę do oporu, dowiemy się także, jak działa jej wspomaganie. Przy oporze mogą pojawić się nowe hałasy, ale nie nazbyt głośne. Jeżeli podczas zwykłego kręcenia kierownicą występuje hałas, zużyta jest pompa
Tego dowiesz się w warsztacie
Dzięki wygodnemu podnośnikowi oraz dobrym narzędziom mechanik łatwiej niż my zdiagnozuje usterki. Sprawdzi stan zawieszenia, choć nie zawsze uda się od razu, bez demontażu elementów, wykonać cennik naprawy. Mechanik, patrząc od spodu, widzi wszelkie ślady poważnych napraw blacharskich, wycieki oleju oraz ich źródła, może zauważyć wycieki z amortyzatorów, zmierzyć grubość tarcz hamulcowych i ocenić stan układu wydechowego. W dość prosty sposób potrafi też stwierdzić, czy nie są zużyte łożyska kół. Przede wszystkim widzi, czy auto jest zadbane i czy przyszłego właściciela nie czekają pilne wydatki. Od spodu widać też, w jakim stanie jest podłoga. Korozja niebędąca następstwem wypadku może być całkiem niewidoczna z zewnątrz.
Podsumowanie
Niech was nie zmyli to, że autko oferowane w komisie czy przez handlarza ma świeżutki przegląd techniczny, potwierdzony pieczątką z okręgowej stacji kontroli pojazdów. Takie przeglądy – sami wiecie dobrze – to zwykle lipa. Skoro na placu stoi samochód z ważnym przeglądem, ale stłuczoną szybą i łysymi oponami, to jasne jest, że albo ktoś podmienił części, albo przegląd robił kolega, a czasem i jedno, i drugie. Poza sytuacją wymagającą szybkiej decyzji (wyjątkowe auto od pierwszego właściciela) pośpiech nie jest wskazany. Lepiej spisać usterki, przedyskutować koszt naprawy z mechanikiem i dopiero wpłacić zadatek.