Próba wybrania samochodu z drugiej ręki bez odpowiedniego przygotowania może w prosty sposób zakończyć się katastrofą: wielu nieuczciwych handlarzy, auta z niejasną przeszłością, byle jak połatane egzemplarze powypadkowe... Żeby jednak było jasne: nie chcemy demonizować, bo nawet w tak trudnych warunkach da się załatwić sprawę uczciwie i dobrze. Na przykład z naszą pomocą.
Na początek: określenie budżetu i własnych potrzeb. Nie ma bowiem nic gorszego niż zakup samochodu, który ma w teorii służyć do jakiegoś określonego celu, a potem okazuje się, że nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. Nawet jeśli więc ktoś ma wielką ochotę np. na sportowe coupé, a za chwilę powiększy mu się rodzina, to powinien jednak z ciężkim sercem rozejrzeć się za kombi lub hatchbackiem. Chyba że jest szczęściarzem, którego stać na kilka aut naraz. Niezwykle istotną kwestią okazuje się też wybór odpowiedniego silnika (benzynowy, LPG, olej napędowy? – szeroko opisaliśmy to w artykule Diesel, benzyna czy hybryda - który napęd warto wybrać?), bo np. duży, 6-cylindrowy diesel to niebagatelny prestiż i przyjemność z jazdy, ale najczęściej zupełnie nie nadaje się do miasta. Budżet to, ma się rozumieć, kwestia indywidualna, jednak zawsze warto wziąć pod uwagę ewentualne koszty utrzymania danego samochodu (uwaga m.in. na wysokie stawki OC!) i tzw. pakiet startowy, czyli listę napraw, które z reguły będziecie musieli wykonać od razu po zakupie (m.in. nowy olej, filtry, ewentualnie napęd rozrządu).
Przeglądanie ogłoszeń i wybranie właściwej oferty nierzadko zajmuje mnóstwo czasu. Na tym etapie powinniście już rozstrzygnąć, czy po samochód wybierzecie się za granicę (lub zlecicie komuś jego przywiezienie), czy będziecie szukali w kraju. Największa baza ogłoszeń znajduje się, rzecz jasna, w internecie – co ważne, wiele zagranicznych stron z ogłoszeniami ma swoje polskie wersje językowe. W teorii najbezpieczniej kupić samochód od osoby prywatnej, bo zawodowi sprzedawcy trochę za często przejawiają tendencję do manipulowania przeszłością pojazdów. Ale uwaga: zarówno u nas, jak i za granicą zwykli handlarze coraz częściej podają się ostatnio właśnie za sprzedawców prywatnych, byleby tylko zwabić klienta do siebie. Jak to poznać? Sposób jest łatwy: jeżeli rzekomo prywatna osoba na pytanie: „czy ogłoszenie jeszcze jest aktualne?” odpowie: „ale które ogłoszenie?”, to wiedzcie, że coś jest na rzeczy.
Kolejna złota zasada: daleko opłaca się jechać tylko po ten samochód, o którym udało się wam zebrać zdalnie jak najwięcej informacji – patrz też ramka powyżej. Wyprawa za granicę lub na drugi koniec kraju po samochód, o którym wiecie tylko tyle, ile naopowiadał wam sprzedawca, bywa ryzykowna, bo na miejscu często okazuje się, że ktoś „zapomniał” wspomnieć o kilku istotnych szczegółach.
Oględziny wybranego samochodu to tak naprawdę kluczowy etap całej operacji, dlatego poświęcamy mu na początku nieco więcej miejsca. Jeżeli nie znacie się na motoryzacji, macie dwa wyjścia: poprosić o pomoc kogoś, kto ma jakieś doświadczenie związane z daną marką, lub wybrać się ze sprzedającym na wizytę w warsztacie. Uwaga: nie powinien to raczej być serwis wskazany przez sprzedawcę, gdyż zachodzi ryzyko, że niby zupełnie przypadkiem pracuje tam jego zaprzyjaźniony mechanik. Ostatecznie można namówić sprzedającego na wizytę w stacji kontroli pojazdów i przepuścić dane auto przez tzw. ścieżkę zdrowia (m.in. szarpaki, kontrola wycieków – niecałe 100 zł). Ostatnio coraz większym powodzeniem cieszą się firmy oferujące naoczną weryfikację samochodu stojącego w zasadzie w dowolnym miejscu kraju – taka usługa to wydatek rzędu 200-500 zł. W zamian dostaniecie szczegółowy raport wraz z dokumentacją zdjęciową.
Podczas oględzin w pierwszej kolejności przeanalizujcie stan karoserii i podwozia pod kątem ewentualnych kolizji i szkód blacharskich, bo nawet sprawny mechanicznie samochód, ale zostawiający cztery ślady, nie jest zbyt dobrą inwestycją. O tym, jak używać miernika lakieru i jak interpretować wyniki, piszemy w materiale - Jak dobrze zmierzyć grubość lakieru.
Jazda próbna to trudny moment, gdyż należy spróbować opanować nerwy i nie pokazać sprzedającemu, jak bardzo ma się ochotę kupić dany pojazd – w ten sposób dużego rabatu na pewno nie dostaniecie. Warto mieć z sobą znajomego, który jako osoba niezwiązana emocjonalnie z zakupem będzie robił za „złego policjanta” i jednocześnie skupi się m.in. na odgłosach pracy silnika i zawieszenia.
Potem pozostają już tylko formalności, ubezpieczenie i... można jeździć.
Naszym zdaniem
Bez nadmiernych nerwów i pośpiechu, bo znalezienie dobrego samochodu często wymaga czasu. I nie mówimy tu o szybko znikających z ogłoszeń „okazjach” cenowych, tylko o naprawdę zadbanych i niespawanych z dwóch autach używanych. Wbrew pozorom takie też się u nas trafiają, a nie wszyscy handlarze zawsze na wszystkim oszukują.
Tym materiałem rozpoczynamy nasz nowy cykl, w ramach którego podpowiemy wam, jak dobrze kupić auto, żeby potem zbyt szybko nie żałować – w następnym odcinku szeroko omówimy kwestie związane z finansowaniem zakupu oraz odpowiednim wyborem wersji silnikowej i nadwoziowej. Po tym wszystkim powinniście być już tak dobrze przygotowani, że żaden używany pojazd nie będzie stanowił dla was tajemnicy: czy z Polski, czy z prywatnego importu.
Koszt przerejestrowania auta kupionego w Polsce: od 81 do 180,50 zł, w zależności od tego, czy będą wydane nowe tablice.
Między kupującymi a sprzedającymi toczy się swoista wojna: ci pierwsi chcą znaleźć (niekiedy chyba trochę na siłę...) jak najwięcej wad danego pojazdu, żeby mieć podstawy do zbicia ceny, ci drudzy zaś potrafią wspiąć się na wyżyny kreatywności w tuszowaniu usterek i niewygodnych faktów z przeszłości danego pojazdu. Jeśli więc nie znacie się zbyt dobrze na używanych samochodach (i nie chcecie wyjść na przegranych w tym starciu), na wstępne oględziny wybierzcie się uzbrojeni przynajmniej w miernik grubości lakieru. Dziś za w miarę porządne urządzenie pozwalające zmierzyć lakier także na elementach aluminiowych zapłacicie nie więcej niż 300 zł. Ale uwaga: miernik w kieszeni jeszcze nie czyni z nikogo eksperta w kwestiach blacharsko-lakierni-
czych, bo wyniki trzeba umieć zinterpretować. I tak, z reguły fabryczny lakier ma maksymalnie 150 mikronów (do 200 potrafią mieć tzw. wielowarstwowe lakiery specjalne), wynik na poziomie 150-300 mikronów wskazuje na ponowne lakierowanie, a wszystko powyżej tego – szpachlę. Pamiętajcie jednak też o tym, że sprytni handlarze – gdy tylko gra jest warta świeczki – potrafią wstawić używany element w tym samym kolorze, w związku z czym miernik niczego nie wykaże. W takim wypadku trzeba już umieć rozpoznać ślady odkręcania śrub lub – co gorsza – wstawiania tzw. ćwiartek. Ważne: niewielkie ślady szpachli, np. na nadkolach lub błotnikach, nie dyskwalifikują leciwych samochodów, bo trudno się spodziewać, żeby nikt nigdy przez 200-300 tys. km nie miał nawet parkingowej obcierki!
Poproś sprzedającego o podanie numeru VIN (nadwozia) – często to klucz do przeszłości danego auta. Uwaga: serwisy dilerskie niezbyt chętnie udzielają informacji o historii obsługi, jeśli pyta o nią osoba niebędąca właścicielem pojazdu, zaś w niektórych przypadkach po prostu jej nie mają. Możesz spróbować skorzystać z oferty któregoś z portali weryfikacyjnych (np. Autodna.pl, Carfax.com dla USA): za opłatą od kilku do kilkudziesięciu zł masz szansę dowiedzieć się czegoś o przebiegu i (bez)wypadkowości konkretnego pojazdu – do bazy trafiają dane m.in. z ubezpieczalni. Uwaga na ogłoszenia, w których zakryto tablice, bo w przypadku np. aut z Danii da się zweryfikować przebieg za darmo przez internet.
Bez nadmiernych nerwów i pośpiechu, bo znalezienie dobrego samochodu często wymaga czasu. I nie mówimy tu o szybko znikających z ogłoszeń „okazjach” cenowych, tylko o naprawdę zadbanych i niespawanych z dwóch autach używanych. Wbrew pozorom takie też się u nas trafiają, a nie wszyscy handlarze zawsze na wszystkim oszukują. Tym materiałem rozpoczynamy nasz nowy cykl, w ramach którego podpowiemy wam, jak dobrze kupić auto, żeby potem zbyt szybko nie żałować – w następnym odcinku szeroko omówimy kwestie związane z finansowaniem zakupu oraz odpowiednim wyborem wersji silnikowej i nadwoziowej. Po tym wszystkim powinniście być już tak dobrze przygotowani, że żaden używany pojazd nie będzie stanowił dla was tajemnicy: czy z Polski, czy z prywatnego importu.
Laik może jedynie stwierdzić obecność dużych wycieków płynów eksploatacyjnych. Luzy w podwoziu to coś dla fachowca.
„Nie wymaga wkładu finansowego”: ewenementem byłoby ogłoszenie, w którym nie znalazłoby się to magiczne stwierdzenie. Prawda jest taka, że jakichś inwestycji wymaga w zasadzie każde auto używane, chyba że mamy do czynienia z wybitnie zadbanym samochodem (i relatywnie drogim) albo niemal fabrycznie nowym (więc też drogim). Auta bywają wystawiane na sprzedaż właśnie wtedy, gdy szykuje się jakaś większa naprawa. Jeśli nie potraficie stwierdzić, czy i gdzie samochód był serwisowany, powinniście wymienić olej silnikowy wraz z filtrem oraz – w miarę możliwości – także inne płyny eksploatacyjne. Jeśli się da, nie zaszkodzi organoleptycznie zweryfikować stanu napędu rozrządu.
Auta używane najłatwiej kupuje się za gotówkę/przelewem, bo choć wiele banków (i komisów!) kusi atrakcyjnymi ofertami finansowania (kredyt, leasing), to jednak często to tylko pozory. Po pierwsze, warunki okazują się co najwyżej średnio korzystne, a po drugie, wnioski dotyczące starych i tanich pojazdów z rynku wtórnego często są odrzucane. Zostaje tradycyjny kredyt lub pożyczka. Ważne: nigdy nie przeznaczaj całego budżetu na sam zakup, bo żadnych inwestycji na starcie nie wymagają tylko najmłodsze samochody używane. W kwestii nadwozia i silnika warto myśleć przyszłościowo, zwłaszcza gdy dany pojazd ma służyć przez kilka lat. A jeśli szukasz tylko zabawki? Hulaj dusza!
W czasie jazdy próbnej spróbuj zachować dystans i skup się na odgłosach wydawanych przez silnik, przeniesienie napędu oraz zawieszenie. Problem w tym, że nie każdy sprzedający chce się na jazdę próbną zgodzić, a niektórzy prowadzą sami i nie wpuszczają kupującego za kółko. Czy to dyskwalifikuje dany pojazd? Raczej nie, bo nie każdy chce podjąć ryzyko z wpuszczeniem do swojego samochodu nieznanej osoby. Ważne: poproście, by przed jazdą silnik był zimny, bo pierwsze „poranne” odpalenie może ujawnić kilka usterek!
Wybór, weryfikacja i zakup samochodu z drugiej ręki to żmudny i stresujący proces. Podpowiadamy, jak kupować, żeby nie tracić pieniędzy ani nerwów, bo polski rynek wtórny jest pełen niespodzianek i pułapek. Oto pierwszy odcinek naszego nowego cyklu, w którym pomożemy wam znaleźć auto idealne.
Największa baza ogłoszeń znajduje się w internecie: Allegro.pl, Otomoto.pl, Olx.pl, Motogratka.pl – to tylko niektóre z popularnych portali ogłoszeniowych. Warto też skorzystać m.in. z eBay.com, Mobile.de i Autoscout24.de (oferty nie tylko z Niemiec, lecz także z wielu innych krajów Europy). Pamiętaj: zawsze warto porównać z sobą ceny podobnych samochodów i raczej należy unikać tych podejrzanie tanich.
Wymiana paska rozrządu bywa kosztowna, dlatego część sprzedających „przerzuca” ten wydatek na kupującego.
Filtry powietrza, kabinowy, paliwa: z reguły dużo nie kosztują, nie należy więc na nich oszczędzać.